Z nieba do piekła. City znowu bez zwycięstwa, wielki comeback Feyenoordu!
Manchester City prowadził już 3:0 z Feyenoordem, jednak w ostatnim kwadransie podopieczni Pepa Guardioli zaprzepaścili trzybramkową przewagę i tylko zremisowali w 5. kolejce fazy ligowej Ligi Mistrzów. Dla The Citizens to już szósty mecz z rzędu bez zwycięstwa.
FOT. Mark Cosgrove/News Images / imago sport / Forum
Aż trudno uwierzyć, że Manchester City, jeden z największych klubów na całym świecie, zanotował upokarzającą serię pięciu meczów bez wygranej. Dla mistrzów Anglii to najpoważniejszy kryzys za kadencji Pepa Guardioli. Dzisiaj wreszcie pojawiło się światełko w tunelu zwiastujące przerwanie niechlubnej serii.
Na ich nieszczęście jednak promyk nadziei zgasł w 89. minucie wraz z trafieniem Davida Hancko na 3:3.
Początkowo wszystko układało się po myśli The Citizens. Tuż przed końcem pierwszej połowy Erling Haaland z rzutu karnego otworzył wynik. Po przerwie Norweg po raz drugi wpisał się na listę strzelców, swoje trafienie dołożył też Ilkay Gundogan.
3:0 to bezpieczny wynik? Tak przynajmniej wydawało się piłkarzom City, którzy byli przekonani, że nic złego ich już nie może spotkać. Nic bardziej mylnego. Rozluźnienie w szeregach rywala bezlitośnie wykorzystali zawodnicy Feyenoordu, którzy w raptem kwadrans odrobili trzybramkową stratę.
Anis Moussa w 75. minucie, Santiago Gimenez w 82. i wspomniany już wcześniej David Hancko w 89.
Efekt? Szósty mecz bez zwycięstwa w wykonaniu City stał się faktem. Oczywiście, można mówić o małym przełamaniu, wszak remis to przecież nie porażka, jednak okoliczności, w jakich on padł, nie usprawiedliwiają Pepa Guardioli i spółki.
Jakby tego było mało, w następnym meczu Manchester zmierzy się z rozpędzonym liderem Premier League – Liverpoolem. (JB)