Wyjątkowy transfer Marchwińskiego. Żaden wychowanek nie opuszczał Poznania z takim bagażem
Lech Poznań pozostaje wierny koncepcji wysyłania do silniejszej ligi przynajmniej jednego wychowanka rocznie. Od dłuższego czasu pierwszym w kolejce do wyjazdu pozostawał Filip Marchwiński. Scenariusz odejścia pomocnika właśnie wszedł w życie. I jest to transfer inny niż dotychczasowe.
Sprawa była jasna od 12 miesięcy. Przedłużenie przez Filipa Marchwińskiego umowy z Kolejorzem do 2025 roku stanowiło wyraźny sygnał: po sezonie 2023-24 piłkarz pożegna się z Bułgarską. Rok temu Lech mógł, ale nie chciał i nie musiał sprzedawać ofensywnego pomocnika. Aktualna sytuacja była zupełnie inna, wszelkie okoliczności składały się na pożegnanie z wychowankiem. Równie przewidywalny, co moment odejścia, jest kierunek transferu. Jako że dwukrotny reprezentant Polski dość dawno powierzył prowadzenie kariery włoskiej agencji menedżerskiej, to kluby z Półwyspu Apenińskiego były faworytami w rywalizacji o zawodnika. Padło na Lecce, 14. siłę ubiegłego sezonu Serie A.
JEDENASTKA SKOMPLETOWANA
Zaczęło się osiem lat temu. Po Euro 2016 do Sampdorii przeniósł się Karol Linetty, a na konto wielkopolskiego klubu wpłynęły ponad trzy miliony euro. Lech dostał potwierdzenie, że jest w stanie za poważne w polskich warunkach kwoty wypuszczać w świat wychowanków, natomiast do czołowych lig europejskich wysłany został sygnał, że w Poznaniu funkcjonuje akademia, absolwentom której warto się przyglądać.
Rok później Kolejorz rzucił się w sprzedażowy wir. Tego samego lata wytransferowani zostali Jan Bednarek, Tomasz Kędziora, a także Dawid Kownacki. Lech zarobił około 11 i pół miliona euro – na tyle dużo, by przez następne trzy sezony spokojnie szykować do podboju Europy kolejnych wychowanków. W 2020 roku za gotowych do wyjazdu uznano Roberta Gumnego oraz Kamila Jóźwiaka. Brighton za rekordowe w skali Ekstraklasy 11 milionów pozyskało Jakuba Modera, przy czym środkowy pomocnik został w Poznaniu do końca rundy jesiennej.
Od czterech lat Lech jest konsekwentny – po każdym sezonie realizuje transfer wychodzący jednego absolwenta swojej akademii. W 2021 roku ze stolicy Wielkopolski wyjechał Tymoteusz Puchacz, wkrótce kierunek na Bundesligę obrał także Jakub Kamiński, w trakcie rozgrywek 2022-23 wypromował się Michał Skóraś. Teraz przyszła pora na Marchwińskiego.
54
miliony euro wynosi przybliżony przychód Lecha z tytułu transferów wychowanków od 2016 roku
DROGA DŁUŻSZA NIŻ INNE
Transfer 22-latka ma wyjątkowy charakter, bowiem żaden z wychowanków nie opuszczał Kolejorza z takim bagażem doświadczeń. Pomocnik bardzo wcześnie pojawił się w pierwszym zespole, debiutując u Adama Nawałki jeszcze przed 17. urodzinami.
Marchwiński długo po prostu był w drużynie – miewał okresy lepsze i gorsze, generalnie jednak nie potrafił sprostać oczekiwaniom, które przylgnęły do jego nazwiska po bardzo obiecującym wejściu do seniorskiej piłki. Dopiero John van den Brom obdarzył wychowanka Lecha dozą zaufania, jakiej ten potrzebował do uwolnienia potencjału.
W trakcie sześciu sezonów Marchwiński uzbierał 166 występów. Pod względem liczby meczów poprzedzających wyjazd z Poznania może się z nim porównywać jedynie Kędziora, który podczas pięciu sezonów zagrał w niebiesko-białych barwach 151 razy. Dalej są Skóraś (131), Jóźwiak (117), Linetty (112) i Kamiński (102).
Standardem jest, że wychowankowie żegnają się z Kolejorzem po przekroczeniu setki spotkań. Do tej granicy nie dobrnęli Gumny oraz Puchacz, a rekordy jeśli chodzi o tempo wypromowania należą do Modera i Bednarka.
Pomocnik rozegrał w Lechu 56 meczów, lecz podpisując kontrakt z Brighton, miał za sobą tylko 41 występów. Stoperowi do przekonania Southampton wystarczyło 40 gier, a właściwie jeden pełny sezon. To nie przypadek, że właśnie kluby Premier League działają najszybciej w dziedzinie pozyskiwania talentów.
Również pod względem strzeleckim Marchwiński wyróżnia się na tle poprzedników. Z 28 golami (aż 11 to dorobek z ubiegłego sezonu) jest najskuteczniejszym wychowankiem Lecha startującym do zagranicznej kariery.
Kownackiego wyprzedza jednak tylko o bramkę. 21 trafień w Kolejorzu stało się udziałem Skórasia, o cztery gole mniej strzelił Jóźwiak. Licznik Kamińskiego zatrzymał się na liczbie 16, dwucyfrowy wynik wykręcili również Linetty oraz Kędziora.
Marchwiński jeżeli chce zaistnieć w Serii A to musi grać lepiej niż w Ekstraklasie.