Wygrana Bayernu, Lewandowski bez gola
Nie było niespodzianki w pierwszym meczu 22. kolejki Bundesligi, chociaż przez długi czas na taką się zapowiadało. Augsburg dwukrotnie wychodził na prowadzenie podczas starcia z Bayernem Monachium, jednak na końcu wszystkich rachunków trzy punkty na swoje konto i tak dopisali podopieczni Niko Kovaca, którzy wygrali (3:2).
Bayern wygrał, ale Lewandowski tym razem gola nie strzelił (fot. Łukasz Skwiot)
Bawarczycy byli uznawani za murowanego faworyta do odniesienia zwycięstwa, Robertowi Lewandowskiemu doliczano jeszcze przed pierwszym gwizdkiem kolejne gole, a starcie z Augsburgiem miało być dla gości znakomitą rozgrzewką przed zbliżającym się starciem z Liverpoolem w 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Zanim jednak mistrz Niemiec zdążył na dobre wejść w piątkowe spotkanie… to już przegrywał 0:1. Augsburg wyprowadził szybki atak, rozprowadził piłkę do skrzydła, a gdy ta trafiła pod bramkę, tam dość niefortunną interwencją popisał się Leon Goretzka, który zamiast wybić futbolówkę, skierował ją do własnej siatki. Wracający do pierwszego składu Bayernu Manuel Neuer nie miał w tej sytuacji szans na skuteczną interwencję. Niemiec nie zdążył jeszcze dotknąć piłki, a już musiał ją wyciągać z siatki.
Radość gospodarzy z prowadzenia nie trwała jednak długo. Już bowiem w 17. minucie Bayern przyspieszył i jak się okazało, było to zbyt dużo jak dla zawodników Augsburga. Joshua Kimmich popędził środkiem boiska, po czym wrzucił piłkę przed bramkę, a tam dopadł do niej Kingsley Coman, który strzałem bez przyjęcia nie dał bramkarzowi szans na obronę.
Wydawało się, że po dojściu rywala, Bayern przejmie inicjatywę, ale inny plan mieli gospodarze, którzy ani myśleli o tym, by składać broń i ułatwiać zadanie wyżej notowanemu rywalowi. Po raz kolejny na skrzydle znalazł się Philipp Max który dograł w pole karne, a tam do futbolówki dopadł Ji Dong-won, który huknął pod poprzeczkę i nawet taki fachowiec jak Neuer nie zdołał sięgnąć tego strzału.
Jeszcze przed przerwą szansę na doprowadzenie do wyrównania miał Lewandowski, ale po jego strzale gospodarzy uratowała poprzeczka. Nie udało się „Lewemu”, udało się rozgrywającemu znakomite zawody Comanowi, który sekundy przed gwizdkiem na przerwę płaskim strzałem posłał piłkę między nogami bramkarza. Wydaje się, że Gregor Kobel mógł zrobić w tej sytuacji dużo więcej.
Po zmianie stron dominacja Bayernu zaczęła być coraz bardziej widoczna. Efekt? W 53. minucie goście już prowadzili, a w roli głównej po raz kolejny wystąpił Coman, który ładnym podaniem wypuścił na pozycję Davida Alabę, a ten uderzył w kierunku dalszego słupka i Kobel został zmuszony do trzeciej już podczas tego wieczora kapitulacji.
Im dalej w mecz, tym coraz mniej argumentów miał Augsburg, a coraz lepiej prezentował się Bayern, który chciał za wszelką cenę zdobyć czwartą bramkę i definitywnie zamknąć zawody, tak by móc już spokojnie oszczędzać siły przed wspomnianym starciem z Liverpoolem.
Wynik zmianie już ostatecznie nie uległ. Bawarczycy dowieźli prowadzenie do końca, zainkasowali trzy punkty i wywarli presję na Borussii Dortmund, która na zakończenie kolejki zmierzy się z Norymbergą.
gar, PiłkaNożna.pl