„Wierzę w tę drużynę, wierzę w tych chłopaków”
Polscy piłkarze liżą rany po wtorkowej porażce z Senegalem na inaugurację mistrzostw świata, dlatego żaden z nich nie stawił się na środowej konferencji. Do dziennikarzy wyszedł Zbigniew Boniek, prezes PZPN, który dał jasno do zrozumienia, że nie stracił wiary w zespół i nadal liczy na awans do 1/8 finału.
Zbigniew Boniek nie stracił wiary w reprezentację (fot. Łukasz Skwiot)
Boniek zdaje sobie sprawę z tego, że sytuacja naszej reprezentacji po klęsce w Moskwie jest ciężka, ale nie przekreśliła jeszcze naszych szans na wyjście z grupy. – Wszystko nadal jest w naszych rękach. Sytuacja nie jest tragiczna, ale jest ciężka – wyznał prezes.
– Wierzę w tę drużynę, wierzę w tych chłopaków. Jesteśmy wszyscy razem. Czasem po porażkach im mniej się mówi, tym jest lepiej – kontynuował.
Prezes nie chciał skupiać się na personaliach i wchodzić tym samym w kompetencje Adama Nawałki. Jego zdaniem, drużyna musi umieć wygrywać i przegrywać razem, nawet jeśli kilku piłkarzy ewidentnie rozegrało bardzo słabe zawody. – Wygrywamy i przegrywamy wszyscy. Jesteśmy jedną rodziną. Po przegranych meczach jesteśmy wszyscy razem – dodał.
– Jesteśmy jedną drużyną. Nie możemy mówić, że pięciu grało słabo, a sześciu dobrze. Jako drużyna wygrywamy i jako drużyna przegrywamy. Oni funkcjonują razem – ciągnął Boniek.
– Przegraliśmy mecz grając słabo, ale tracąc bramki w sytuacjach bardzo dziwnych. Trener ma drużynę, trener zna ich 24 godziny na dobę i to on decyduje o wyborach – stwierdził Boniek. – Wczoraj nie zagraliśmy dobrego spotkania. Wydaje mi się, że wczoraj byliśmy trochę zamuleni i to nie taktyka była problemem. Jedynym autorytetem w tej grupie jest Adam Nawałka.
W opinii prezesa, Polska przegrał na razie bitwę, ale wojna jest cały czas do wygrania. – Jesteśmy absolutnie spokojni, nie ma gwałtownych ruchów. Nie przegraliśmy wojny i nie chcemy jej ostatecznie przegrać – zakończył.
W drugim meczu grupowym Polska zmierzy się w Kazaniu z Kolumbią. Nasz najbliższy rywal także przegrał swoje pierwsze spotkania i dlatego w niedzielny wieczór, podobnie jak Biało-czerwoni, będzie musiał zagrać o pełną pulę.
Grzegorz Garbacik