Przesady nie ma w stwierdzeniu, że starcie Realu Madryt z Manchesterem City już w 1/4 finału to przedwczesny finał Ligi Mistrzów. Pierwsze spotkanie było idealnym potwierdzeniem tej tezy. Niesamowite spotkanie zakończyło się wynikiem 3:3 i kwestia awansu jest w pełni otwarta.
(fot. AFLO/newspix.pl / 400mm.pl)
Fantastyczne widowisko sprezentowali zawodnicy Realu Madryt z Manchesterem City. Łącznie padło aż 6 bramek i żadna z drużyn nie zbliżyła się do awansu do półfinału Champions League.
Manchester City zanotował fantastyczny początek. Już w pierwszych sekundach spotkania Tchouameni faulował jednego z rywali i otrzymał żółtą kartkę, co oznacza, ze nie zobaczymy go w rewanżu. Rzut wolny na gola zamienił Bernardo Silva. Portugalczyk kompletnie zaskoczył Łunina i posłał piłkę do siatki płaskim uderzeniem.
Real błyskawicznie odpowiedział, w 12. minucie Camavinga uderzył zza pola karnego, piłka odbiła się od Rubena Diasa i wpadła do bramki. Zdezorientowany Ortega nic w tej sytuacji nie mógł zrobić, natomiast gola przypisano Diasowi jako trafienie samobójcze. Dwie minuty później Rodrygo po indywidualnej akcji wpakował piłkę do siatki z bliskiej odległości i Real przejął inicjatywę w tym meczu.
Spotkanie było niezwykle równe, oba zespołu naprzemiennie atakowały i kreowały zagrożenie pod bramką rywala. Na kolejne bramki trzeba było jednak poczekać do 66. minuty, wówczas Phil Foden trafił do siatki i Obywatele wyrównali. Pięć minut później Josko Gvardiol trafił na 3:2 i City po raz drugi w tym meczu prowadziło.
W 79. minucie Federico Valverde cudownym golem zapewnił Realowi remis 3:3. Urugwajczyk wykorzystał precyzyjne dośrodkowanie Viniciusa i z pierwszej piłki wolejem potężnie uderzył na bramkę Ortegi, który po raz trzeci w tym meczu był zmuszony wyjąć piłkę z siatki.
Awans jest kwestią w pełni otwartą. Żaden zespół nie zdobył zaliczki przed rewanżem, który już niedługo odbędzie się na City of Manchester Stadium.
PiłkaNożna.pl
