Większa i mniejsza polityka
Nie uważam, by Dzień Dziennikarza Sportowego był dniem o pierwszorzędnym znaczeniu. Prawdę mówiąc, notorycznie nie pamiętam, że ktoś, kiedyś i gdzieś miał ideę, aby taki dzień ustanowić. Ale on rzeczywiście istnieje, więc nawet jeśli tylko z tej okazji minister sportu i turystyki zaprasza przedstawicieli kilkunastu redakcji, w tym także redakcji „PN”, na spotkanie, nietaktem byłoby się na nim nie pojawić. Nie po to jednak, by zrobić sobie wspólne zdjęcie, bo z zupełnie innego powodu – nowelizacji ustawy o sporcie.
Przemysław Pawlak
Piotr Kucza / 400mm.pl
Minister Sławomir Nitras z dużym przekonaniem zapewniał, że ustawa wejdzie w życie 1 stycznia 2025 roku. Jej projekt przeszedł już konsultacje społeczne, teraz trwają uzgodnienia międzyresortowe. Z punktu widzenia działalności związków sportowych, więc także Polskiego Związku Piłki Nożnej, nieść będzie szereg zmian. W tym tę może wcale nie najważniejszą, ale na pewno medialną – zapisane w dokumencie zostaną kwoty płci. Na mocy nowej ustawy w zarządach polskich związków sportowych kobiety będą musiały stanowić przynajmniej 30 procent tych gremiów, pod warunkiem, że liczba członków zarządu danego związku jest większa niż pięć. Czyli gdyby dziś przeszczepić ten zapis na PZPN, w 18-osobowym organie zarządczym federacji, aktualnie złożonym wyłącznie z mężczyzn, musiałoby znaleźć się przynajmniej 6 kobiet.
Tymczasem dotychczas jedyną kobietą, która kiedykolwiek znalazła się w tym gronie, była Martyna Pajączek, zatem dla federacji stanowiłoby to wyzwanie. A przynajmniej tak mogłoby się wydawać, bo na razie w PZPN nawet na drodze nieoficjalnej można spotkać się z zastanawiającym dystansem do tego tematu. – A może nie wejdzie w życie, a może prezydent zawetuje, jak się prawo zmieni, to się zastanowimy – słychać. Czyli albo sprawę faktycznie traktuje się z przymrużeniem oka, albo już wymyślono, jak sobie z nią poradzić. Przy czym ta druga wersja zdarzeń jest dużo bliższa prawdy.
To interesujące, że prezes PZPN, Cezary Kulesza, na dwa nieobsadzone miejsca w radzie miał forsować kandydatury Sławomira Stempniewskiego (dostał się) z Radomiaka oraz Jacka Klimka (nie dostał się) ze Stali Mielec. Albo inaczej mówiąc, to interesujące, że nie forsował kandydatury swojego bliskiego współpracownika, wiceprezesa PZPN do spraw piłkarstwa profesjonalnego.
W każdym razie, jeśli ustawa wejdzie w życie, związki sportowe otrzymają sześć miesięcy na dostosowanie swoich statutów. I jeszcze jedna istotna informacja z punktu widzenia środowiska piłkarskiego – nowelizacja ustawy o sporcie nie zniesie dwukadencyjności prezesów związków sportowych.
To wszystko dopiero jednak w przyszłym roku, natomiast zupełnie niedawno powołano do życia nową radę nadzorczą spółki Ekstraklasa. Cztery miejsca w tym gremium z urzędu przysługują przedstawicielom czterech najlepszych klubów minionego sezonu, jedno przeznaczone jest dla PZPN, a skład uzupełniają dwie osoby z pozostałych klubów, które wskazywane są przez salę podczas Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy spółki. Jako że Raków Częstochowa w rozgrywkach 2023-24 wypadł poza czołową czwórkę, do rady nadzorczej Ekstraklasy S.A. z automatu nie mógł dostać się Wojciech Cygan, w poprzednim sezonie jej przewodniczący. Głosowanie sali powołało jednak Cygana na kolejną kadencję, choć oczywiście nie w roli szefa, ponieważ ta przypisana jest mistrzowi Polski – w tym wypadku Wojciechowi Strzałkowskiemu, który reprezentuje Jagiellonię Białystok. Niemniej, to interesujące, że prezes PZPN, Cezary Kulesza, na dwa nieobsadzone miejsca w radzie miał forsować kandydatury Sławomira Stempniewskiego (dostał się) z Radomiaka oraz Jacka Klimka (nie dostał się) ze Stali Mielec. Albo inaczej mówiąc, to interesujące, że nie forsował kandydatury swojego bliskiego współpracownika, wiceprezesa PZPN do spraw piłkarstwa profesjonalnego, którym Cygan jest też przecież. Nawet bardzo interesujące…
Co tu robi ten Siemoniak a po co jest tu ten Nitras, przecież oni się na niczym nie znają czemu dają dowody na co dzień. zmuszają Związki do zatrudniania kobiet a przecież już mają w swoim rządzie ministry nieudaczniczki takie jak: Kloska, Zielińska, Leszczyna, chyba tylko po to aby wyzwolić PZPN z ich majątku.