Werder Brema zostaje w Bundeslidze. Drugi mecz barażowy z Heidenheim zakończył się remisem (2:2), a skoro w pierwszym starciu padł wynik (0:0) to dzięki bramkowym zdobytym na wyjeździe górą byli goście.
Werder Brema zostaje w Bundeslidze (fot. Reuters)
Spotkanie na Voith-Arena zapowiadało się niezwykle interesująco. Nie mogło jednak być inaczej, ponieważ przez zawodnikami Heidenheim otwierała się historyczna szansa na wywalczenie awansu do Bundesligi. Wiara gospodarzy w sukcesy była podlana dodatkowo wynikiem pierwszego starcia z Werderem, które zakończyło się bezbramkowym remisem.
Trzeba było jednak wziąć poprawkę na to, że ekipa z Bremy na wyjazdach spisuje się całkiem nieźle i z 31 punktów, które udało się jej zdobyć podczas całego sezonu, aż 22 wywalczyli oni właśnie w delegacjach.
Goście od początku ruszyli do ataku, wiedzą, że strzelona bramka postawi rywala w niekorzystnej sytuacji. Jak się okazało, mur obronny miejscowych wytrzymał zaledwie cztery minuty, a prowadzenie Werderowi dał Norman Theuerkauf, który miał pecha przy interweniowaniu przed własną bramką, zdobywając gola samobójczego. Co ciekawe, do siatki trafił piłkarzy, który jest… wychowankiem Werderu.
Drugoligowiec miał problem z tym, by złapać właściwy rytm, a wiadomo było, że po zdobyciu bramki przez gości, Heidenheim będzie potrzebować do bezpośredniego awansu dwóch trafień.
Czas płynął i gospodarze musieli podjąć większe ryzyko. Problem w tym, że przeciwko dobrze usposobionemu tego dnia Werderowi nie mieli zbyt wielu czysto piłkarskich argumentów. Podopieczni Floriana Kohfeldta kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i nic nie wskazywało na to, by mieli roztrwonić przewagę.
Piłkarze Heidenheim próbowali i w końcu dopięli swego. W 85. minucie do odbitej od poprzeczki piłki dopadł Tim Kleindienst, który był we właściwym miejscu o właściwym czasie i zostało mu jedynie dostawić stopę. Zdobyta bramka sprawiła, że Werder musiał się przygotować na nerwową końcówkę i konieczność bronienia się przed huraganowymi atakami gospodarzy.
Kiedy miejscowi postawili już wszystko na jedną kartkę, Werder wyprowadził kontratak, który przypieczętował jego wygraną i pozostanie w Bundeslidze. Na 2:1 w doliczonym czasie gry podwyższył Ludwig Augustinsson, ale kilkadziesiąt sekund później ponownie był remis. Trafienie Kleindiensta z rzutu karnego niczego już jednak nie zmieniło i to piłkarze z Bremy mieli więcej powodów do zadowolenia.
gar, PiłkaNożna.pl