Walka o prestiż i wielkie pieniądze na Wembley
Prestiż i wielkie pieniądze. Stawką wieczornego starcia między piłkarzami Brentford i Fulham będzie nie tylko wyłonienie drużyny, która w przyszłym sezonie zagra w Premier League, ale także podział ogromnego finansowego tortu, którego kawałek dostanie tylko lepszy z tej pary.
Brentford powalczy z Fulham o awans do Premier League (fot. Reuters)
Oba londyńskie kluby mają za sobą niezwykle udany sezon. Brentford do końca walczyło o miejsce premiowane bezpośrednim awansem, jednak dwa potknięcia na finiszu rozgrywek sprawiły, że popularne Pszczoły musiały uznać wyższość West Bromwich Albion. Jeśli zaś chodzi o Fulham, to podopieczni Scotta Parkera uplasowali się na czwartej lokacie, utrzymując się w czołówce niemal przez całą kampanię.
W barażowych półfinałach Brentford okazało się lepsze od Swansea City, natomiast Fulham odprawiło z kwitkiem Cardiff City. Walka o awans będzie więc wewnętrzną kwestią londyńskich drużyn i przed wieczornym starciem na Wembley trudno wskazać jednoznacznego faworyta.
Nieco więcej szans na zwycięstwo daje się zawodnikom Thomasa Franka, którzy na dystansie sezonu prezentowali niezwykle ofensywny i konsekwentny futbol. W trakcie zasadniczej części rozgrywek Brentford potykał się z Fulham dwukrotnie i za każdym razem był górą, wygrywając 1:0 i 2:0. Gdyby z kolei spojrzeć nieco szerzej, to okaże się, że The Cottagers pokonali po raz ostatni lokalnego rywala w listopadzie 2016 roku. Trzeba jednak pamiętać, że Fulham spędziło od tego czasu jedną kampanię w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Spotkanie zostanie rozegrane na pustym Wembley, ale zmagania dwóch drużyn będzie śledziła cała Anglia. Jak bowiem wyliczyli specjaliści firmy Deloitte, maksymalna wartość awansu do Premier League może wynieść aż 265 milionów funtów! Nie jest to rzecz jasna kwota, którą otrzymuje się jednorazowo, ale rozłożone na kilka lat wpływy i mechanizmy ochronne, które pozwalają klubom ze spokojem spoglądać w przyszłość.
Nawet gdyby, beniaminek miał spędzić w elicie tylko jeden sezon, to i tak zostanie objęty specjalnym parasolem, który pozwoli mu na łagodny spadek, zbilansowanie swojego budżetu i walkę o ponowny awans.
O ile Fulham to klub, który grał w najwyższej klasie rozgrywkowej dość często, tak Brentford tylko raz w swojej historii miało okazję rywalizować w gronie najlepszych w Anglii. Miało to miejsce w sezonie 1946-47, kiedy to Pszczoły zajęły przedostatnie miejsce i wraz z Leeds United zostały zdegradowane.
– Mamy wielkie ambicje i wielkie marzenia – wyznał Frank podczas przedmeczowej konferencji prasowej. – Wierzymy w swoje możliwości i pojedziemy na Wembley pewni siebie. Fulham to oczywiście większy klub od nas i nie mówię tego tylko po to, by przerzucić presję na rywala. To jest po prostu fakt – dodał.
Fulham spędziło w Premier League trzynaście kolejnych sezonów, by spać z ligi w 2014 roku i wrócić do niej dwa lata temu. – W ubiegłym sezonie spadli, ale cały czas mają pieniądze z tytułu parasola ochronnego. Są bardziej doświadczeni, bo grali całkiem niedawno w finale na Wembley i wiedzą z czym się wiążą takie mecze. My za to pokonaliśmy ich w tym sezonie dwukrotnie, ale finał to zupełnie inna historia – zakończył menedżer Brentford.
Dla mniejszego z londyńskich klubów ewentualny awans byłby szczególny, ponieważ w kolejnym sezonie Pszczoły będą już grać na swoim nowym stadionie. Wysłużony Griffin Park przeszedł już do historii, ale czy na Brentford Community Stadium kibice będą oglądać futbol w wydaniu Premier League czy jednak Championship? Tego dowiemy się już za kilkanaście godzin.
Mecz rozpocznie się punktualnie o godzinie 20:45. Bezpośrednią transmisję z Londynu przeprowadzi Eleven Sports, a zawody będą komentowali Marcin Grzywacz i Tomasz Zieliński.
gar, PiłkaNożna.pl