Vrdoljak wytłumaczył się z pudeł
Choć Legia Warszawa wygrała w środę aż 4:1 z Celtikiem Glasgow w pierwszym meczu III rundy kwalifikacyjnej do Ligi Mistrzów, Ivica Vrdoljak, który swoją drogą rozegrał bardzo solidne zawody, z szatni wyszedł ze spuszczoną głową. To efekt przestrzelonych aż dwóch rzutów karnych.
– Chciałem wykorzystać „jedenastkę” – pierwszą, a potem drugą. Po moim pierwszym pudle, do drugiego rzutu karnego wyznaczony był Łukasz Broź, ale zdecydowałem się jeszcze raz spróbować. Rozegrałem dobry mecz i chciałem go ukoronować golem. Trudno, idziemy dalej i nie zatrzymujemy się przy tym. Gdybyśmy dostali trzeciego „karnego”, to też bym spróbował pokonać Forstera. Mój kolega Ivan Rakitić nie strzelił czterech „jedenastek” z rzędu, a jednak został doceniony w Europie. Takie rzeczy się zdarzają – tłumaczył się Vrdoljak.
– Przy pierwszym karnym byłem pewien, że uda mi się skierować piłkę do bramki, bo bramkarz już poszedł w inną stronę – widziałem jego ruch. No, futbolówka poszybowała inaczej i nie wiem co się stało. Druga próba to mój większy błąd, bo nie spojrzałem na bramkarza. Postaram się żeby kolejne próby lądowały w siatce – zaznaczył piłkarz Legii, który powinien dziękować kolegom, że i tak udało się mecz zakończyć wysokim zwycięstwem. Gdyby było inaczej, na Vrdoljaka spadłaby zapewne gigantyczna fala krytyki.
Do sytuacji spokojnie podszedł również Henning Berg. – To nie jest normalne spudłować przy dwóch karnych, szczególnie dla Ivicy. Podchodząc do drugiej „jedenastki” pokazał jednak charakter, był pewny, choć w drużynie są przecież zawodnicy jak Broź, którzy również potrafią je wykonywać – powiedział na konferencji prasowej szkoleniowiec Legii.
pka, Piłka Nożna
źródło: Legia Warszawa / Legia.net