Przejdź do treści
Tytoń zagrał z RPA i Anglią. Czy wróci do bramki PSV?

Ligi w Europie Liga Europy

Tytoń zagrał z RPA i Anglią. Czy wróci do bramki PSV?

Przemysław Tytoń wygrał trudną rywalizację z Tomaszem Kuszczakiem i wystąpił w ostatnich dwóch meczach reprezentacji. Czy pomoże to Polakowi odbudować pozycję w klubie?

Mimo że Boy Waterman nie popisał się w ostatnim spotkaniu ligowym z Willemem, wciąż nie stracił zaufania Dicka Advocaata i może liczyć na regularne występy w pierwszym składzie. Jakby tego było mało, holenderski szkoleniowiec zapowiada zwiększenie konkurencji o miejsce w bramce „Boeren”. Jeśli sytuacja się nie zmieni, Tytoń będzie musiał szukać nowego pracodawcy już w styczniu, gdy otworzy się okno transferowe. Pozostanie w PSV może oznaczać dla naszego gracza przyspawanie do ławki rezerwowych.

Kolejny mecz, kolejny błąd

Czy wychowanek Hetmana Zamość zagrał z Anglią dobry mecz? Zdania są podzielone. Tytoń ratował nam skórę w kilku sytuacjach, raz nawet szaleńczo wybijał piłkę głową na aut, ale za to ewidentnie zawinił przy bramce zdobytej przez Rooneya.

– Ciężko mi było wyjść do piłki, bo miałem za daleko, a w dodatku przyblokował mnie Defoe – wyjaśniał po meczu golkiper. To tylko utwierdza w przekonaniu, że selekcjoner Roy Hodgson odrobił pracę domową i dobrze przeanalizował nasz zespół pod względem taktycznym. Wiedział, że słabo się bronimy przy stałych fragmentach, a nasz bramkarz nie jest specjalistą od gry w powietrzu. O stracie gola zadecydował również fakt, że gracz PSV wyszedł z linii bramkowej, a potem się na nią cofnął. Wcale nie miał do Rooneya tak daleko, po prostu podjął błędną decyzję.

Dick Advocaat dostał więc do ręki kolejny argument przeciw Polakowi. Wciąż mógłby wspólnie z holenderskimi mediami oskarżać go o brak śmiałości i zbyt pasywną postawę przy dośrodkowaniach ale wydaje się, że stało się coś znacznie gorszego. Można odnieść wrażenie, że temat Tytonia już za bardzo nie interesuje ani szkoleniowca PSV, ani dziennikarzy. W Holandii niewiele mówiło się o ostatnim meczu naszej reprezentacji, a jeśli już, to tylko w kontekście zalanego Stadionu Narodowego. Naszemu golkiperowi nie poświęcono w mediach zbyt wiele miejsca, jak gdyby już stawiano na nim kreskę. Znany dziennik „De Volkskrant” opisał tylko krótko mecz Polski z Anglią, przy okazji przekręcając imię wychowanka Hetmana.

Na profilu facebook’owym „Boeren” wcale o nim nie wspomnieli, a pisali przecież o tak „ważnych” tematach, jak wizyta młodych napastników zespołu w…Burger Kingu. Gdyby nasz zawodnik zaimponował w meczu z Anglią, z pewnością wzbudziłoby to duże zainteresowanie w jego klubowym mieście. Tymczasem Tytoń wrócił do starej, niekorzystnej rzeczywistości Eindhoven. W ligowym starciu z Willemem bronił Waterman. Wpuścił dwa gole, oba możliwe do wybronienia. Raz wypluł piłkę przed siebie i umożliwił rywalom dobitkę, a później zbyt daleko wyszedł w pole i nie sięgnął futbolówki przy strzale Vossebelta. Nie zagrał wielkiego spotkania i pokazał, że jest najwyżej solidnym bramkarzem.

Nadal ławka rezerwowych

Kto w takim razie stanie między słupkami bramki PSV w najbliższej kolejce Ligi Europy, gdy „Boeren” podejmą AIK na własnym stadionie? Teoretycznie nie jest to wymagający przeciwnik, ale ekipa z Eindhoven wyczerpała już limit pomyłek i eksperymentów raczej nie będzie. Wszystko wskazuje na to, że po wpadce z Dnipro Dick Advocaat będzie chciał zgarnąć 3 punkty, postawi więc na swojego rodaka i znów posadzi Polaka na ławie. Musimy się chyba przyzwyczaić do oglądania takiego obrazka. Holenderski szkoleniowiec udowadniał już w przeszłości, że niechętnie daje drugą szansę graczom, którzy go zawiedli. Wystarczy przypomnieć historię de Goey’a, który długo zakładał w reprezentacji „Oranje” bluzę z numerem „1″, aż musiał ustąpić miejsca van der Sarowi i został wiecznym rezerwowym.

Waterman to na szczęście nie ten poziom, co były zawodnik Manchesteru United. To raczej kwestia czasu, kiedy jakaś klasowa ekipa wsadzi mu kilka bramek i obnaży jego słabości. A tych jest wiele, na czele ze słabą grą na linii. Na razie Holender gra stabilnie, ale Przemysław Tytoń musi być gotów zastąpić rywala w każdej chwili. Skoro nie pomogły mecze reprezentacyjne, to najbliższe miesiące mogą być ostatnią szansą, by udowodnić swą przydatność dla zespołu. Jeśli Polak jej nie wykorzysta, to prawdopodobnie będzie już niedługo musiał szukać sobie nowego klubu. Szkoleniowiec „Boeren” traci już zainteresowanie byłym zawodnikiem Rody Kerkrade i zamierza ściągnąć na Stadion Philipsa kogoś młodego i perspektywicznego. Możliwe, że z wypożyczenia wróci Jeroen Zoet, albo skauci PSV polecą trenerowi jakiś inny diament do oszlifowania. Podobno całkiem prawdopodobny jest kierunek brazylijski, gdzie wysłannicy zespołu z Eindhoven poszukują nowego Heurelho Gomesa.

Paweł LASIUK,
PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024