Triumf Crystal Palace to także triumf Pucharu Anglii
Zdobycie Pucharu Anglii przez Crystal Palace to wielki sukces dla tego klubu, ale też korzystne rozstrzygnięcie dla samych rozgrywek. Ich renomy i otoczki.
Pokonując Manchester City, Orły sięgnęły po pierwsze znaczące, powszechnie poważane trofeum w swojej historii. Wcześniej święciły triumfy wyłącznie w niższych ligach, zmaganiach regionalnych i Full Members Cup, czyli krajowym turnieju organizowanym w okresie wywołanego tragedią na Heysel wykluczenia angielskich drużyn z europejskich pucharów.
Zwycięstwo nad Obywatelami zagwarantowało londyńczykom kwalifikację do rozgrywek pod egidą UEFA, konkretnie do Ligi Europy. Także pierwszą w ich historii. Dotąd na arenie międzynarodowej pokazali się jedynie w ramach Pucharu Intertoto, dawno, bo w roku 1998.
Przeciętny sezon uczynili wielkim, jak słusznie ocenił ich szkoleniowiec, Oliver Glasner. Austriak znał już uczucie sięgnięcia po trofeum – wygrał Ligę Europy z Eintrachtem Frankfurt – lecz wielu spośród jego podopiecznych nie. Dla Marca Guehiego, Maxence’a Lacroixa, Tyricka Mitchella, Adama Wharton, Jeffersona Lermy, Willa Hughesa, Eberechiego Eze i Jeana-Philippe’a Matety to premierowy sukces tej skali w dorosłej karierze.
Triumf Crystal Palace stanowi jednak również triumf Pucharu Anglii. Najlepszym uczestnikiem rywalizacji okazał się ten, dla którego znaczy to wiele i który traktował rozgrywki z należytymi im szacunkiem, powagą. Manchesterowi City zależało na zwycięstwie, ale nie odcisnęłoby ono na nim tak dużego piętna. Bo od lat seryjnie zdobywa trofea, także cenniejsze niż Puchar Anglii. Bo bieżący sezon był w wykonaniu Obywateli na tyle nieudany, że nawet wzniesienie krajowego pucharu by go nie uratowało. Przynajmniej tak twierdzi Pep Guardiola. – Poczucie, że sezon jest dobry, wywołuje Premier League. Nie Liga Mistrzów, nie Puchar Anglii. Konsekwentne notowanie korzystnych wyników w Premier League – oznajmił. Może sensownie. Na pewno deprecjonująco w stosunku do Pucharu Anglii, rozgrywek o długiej i dumnej historii.
Ponadto rozgrywek często określanych mianem magicznych. W sporej mierze dlatego, że całkiem regularnie dochodzi w nich do niespodzianek w postaci wyeliminowania drużyny z wyższej ligi przez taką z niższej. Niekiedy do prawdziwych poskromień Goliatów przez Dawidów (jak wtedy, gdy Burnley uległo 4-ligowemu Grimsby Town lub gdy Southampton przegrało z 5-ligowym Lincoln City). Mniejsi – niż przedstawiciele Wielkiej Szóstki – rzadko zdobywają jednak Puchar Anglii. W 2021 roku dokonało tego Leicester City. W 2013 Wigan Athletic. W 2008 Portsmouth. Również z tego powodu sukces Crystal Palace jest istotny, sprzyjający całym rozgrywkom.