Przejdź do treści
Tottenham w szóstej rundzie Pucharu Anglii

Ligi w Europie Premier League

Tottenham w szóstej rundzie Pucharu Anglii

Tottenham Hotspur wykorzystał atut własnego boiska i awansował do następnej rundy Pucharu Anglii. Popularne Koguty wygrały z Southampton (3:2), przechylając szalę zwycięstwa na swoją korzyść w samej końcówce.


Son zapewnił swojej drużynie awans do następnej rundy (fot. Reuters)


Tottenham nie był w stanie zapewnić sobie awansu do kolejnej rundy na St. Mary’s i dlatego musiał powalczyć ze Świętymi w powtórzonym spotkaniu na własnym stadionie. Opromienieni zwycięstwem nad Manchesterem City piłkarze Jose Mourinho, chcieli jak najszybciej przechylić szalę na swoją stronę, jednak pierwsze minuty należały do gości, którzy dość niespodziewanie zaatakowali i szukali szansy na otwarcie wyniku.


Zanim jednak Święci złapali odpowiedni rytm, Tottenham już ich skarcił. W 12. minucie Jack Stephens stanął na drodze strzału rywala i jak się okazało, interweniował tak niefortunnie, że piłka zmyliła bramkarza. Gol samobójczy, a warto dodać, że gdyby uderzenie nie zostało zablokowane, to najpewniej futbolówka w ogóle nie trafiłaby w światło bramki.

Zawodnicy Southampton ani myśleli, by złożyć broń i w 34. minucie udało się im odpowiedzieć. Na strzał ze skraju pola karnego zdecydował się Oriol Romeu, a chociaż Hugo Lloris odbił piłkę, to jego koledzy z pola nie zdążyli z asekuracją. Na dobitkę dopadł Shane Long i cała zabawa zaczęła się od nowa.

Jeszcze w pierwszej połowie goście stracili jednego ze swoich najważniejszych piłkarzy. Bardzo poważnie wyglądającej kontuzji kolana doznał James Ward-Prowse, któremu błyskawicznie udzielono pomocy medycznej i po przełożeniu na nosze od razy podjęto decyzję o przewiezieniu go do szpitala.







W północnym Londynie zapachniało niespodzianką na kwadrans przed końcem zawodów. To właśnie wtedy na piękną szarżę zdecydował się Nathan Redmond, który ruszył z piłką ze swojej połowy i po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów podał ją do Danny’ego Ingsa. Najlepszy strzelec Southampton zwiódł na prosty zwód jednego z obrońców i mierzonym uderzeniem przy słupku zmusił Llorisa do kapitulacji.

Kibice w Londynie mogli obawiać się o to, czy ich pupile zdołają się podnieść, ale Tottenham raz jeszcze potwierdził, że podczas kadencji Mourinho zawsze gra do końca. Najpierw do wyrównania mocnym strzałem przy słupku doprowadził Lucas, a tuż przed końcem zawodów w pole karne Southampton wpadł Heung-Min Son, który przy próbie mijania bramkarza został przez niego sfaulowany. Sędzia nie miał żadnych wątpliwości i bez zastanowienia wskazał na „wapno”, a pewnym egzekutorem jedenastki okazał się być sam poszkodowany.

Jak się okazało, trafienie Koreańczyka okazało się być tym na wagę zwycięstwa i awansu londyńczyków do szóstej rundy Pucharu Anglii. Jan Bednarek przebywał na boisku od początku do końca.



gar, PiłkaNożna.pl


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024