Przejdź do treści
TOP 100 polskich piłkarzy XXI wieku

Polska Reprezentacja Polski

TOP 100 polskich piłkarzy XXI wieku

Problemu nie było tylko z pierwszym miejscem, a potem im dalej w las, tym sporów więcej – co do kryteriów, jak i konkretnych zawodników. Kiedy przyszło do skreślania nazwisk i domykania setki, uratowała nas izolacja zapewniająca bezpieczne oddalenie od siebie.

(fot. Piotr Kucza/400mm.pl)


Zacznijmy od wspomnianych zasad, których na dobrą sprawę właściwie nie było, poza jednym i najważniejszym założeniem – okresem ocenianym był XXI wiek, a więc od 2001 roku do dziś. Każdy z autorów ułożył własną listę, każdy kierował się własnymi odczuciami – jeden stawiał głównie na dorobek w reprezentacji Polski, dla innego najważniejsze były występy w poważnych, zachodnich ligach. W każdym razie ostateczna lista była wypadkową trzech wstępnych. Nie zdecydowaliśmy się na skrupulatne liczenie pucharów, ale z drugiej strony samo wrażenie artystyczne mogło okazać się zgubne. 

Konieczność wyważenia wszystkich czynników mogących wpływać na kolejność – była zatem najtrudniejsza. Trudniejsza nawet od redukcji listy do stu nazwisk, a nie zmieścili się – między innymi – Łukasz Garguła, Bartosz Kapustka, Wojciech Kowalczyk, Adam Ledwoń, Grzegorz Szamotulski, Grzegorz Wojtkowiak, Krzysztof Ratajczyk, Jacek Dembiński, Tomasz Wieszczycki, Dawid Kownacki, Maciej Murawski, Maciej Sadlok, Sebastian Boenisch, Adam Matuszczyk czy Damien Perquis. Zresztą długo by wymieniać. Natomiast trzy ostatnie nazwiska na liście odrzuconych wymagają osobnego wyjaśnienia. Otóż w dyskusji padł głos, że skoro reprezentowali Polskę, to należy wszystkich tych, którzy nawet jeśli w kraju się nie urodzili, lecz potem z powodzeniem wystarali o paszport, koniecznie brać pod uwagę. Głos niegłupi, bo skoro może być Emmanuel Olisadebe, to dlaczego nie Ludovic Obraniak? Jedna wszakże ważna informacja – staraliśmy się zwracać uwagę w przypadku tych zawodników na to, co osiągnęli w futbolu, jaki poziom prezentowali, przede wszystkim już po otrzymaniu obywatelstwa i debiucie w koszulce z orzełkiem.

100. Thiago Cionek. Na boisku nie przebiera w środkach, twardy, grający na granicy faulu, często ją przekraczając. To wystarczyło jednak do rozegrania 21 meczów w reprezentacji Polski, udziału w Euro 2016 i MŚ 2018, transferu do Serie A i utrzymywania się na jej poziomie, choć w średnio poważnym zespole. Należy to docenić. Atutów czysto piłkarskich ma niewiele, niektórzy żartują, że piłkę potrafi wykopać co najwyżej z żyta. Wygląda więc na to, że ma skutecznego anioła stróża. 

99. Arkadiusz Onyszko. Zdobywca Pucharu Danii. Za grę między słupkami bardziej ceniony w tym kraju niż w Polsce. Jedyne mecze w reprezentacji rozegrał jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Wydał książkę „Fucking Polak”, która w Danii wywołała skandal. Mocny na boisku i mocny w gębie. 

98. Cezary Kucharski. Niezły strzelec i asystent, potrafił wyprowadzić kolegę na sytuację podbramkową. W XXI wieku zagrał tylko trzy razy w reprezentacji Polski, ale jeden z tych występów odbył się w trakcie mundialu w 2002 roku – biało-czerwoni pokonali Stany Zjednoczone. Ten rok był jednym z najlepszych w jego karierze, bo wywalczył również mistrzostwo Polski. Drugi tytuł dołożył w 2006 roku, wtedy na boisku odgrywał już jednak mniejszą rolę. 


97. Radosław Majewski. Uśmiechnięty, skory do żartów. Taki typ, co z każdym znajdzie wspólny język. Na boisku przemawiał… nieregularnie. Gdy po długich staraniach dostał szansę w ważnym meczu kadry o punkty eliminacji mistrzostw świata z Ukrainą, okazało się, że był to jego ostatni raz w reprezentacji. Kiedy wydawało się, że zaraz wejdzie na wyższy poziom, robił dwa kroki do tyłu. 

96. Filip Starzyński. 55 goli w Ekstraklasie. A to przecież pomocnik. Świetny wykonawca stałych fragmentów – rzutów wolnych, rożnych i karnych. Uczestnik Euro 2016, zagrał na turnieju w meczu z Ukrainą. Obecnie jeden z najlepszych pomocników w polskiej lidze. 

95. Łukasz Madej. Mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław, mistrz Europy do lat 18. W XXI wieku w Ekstraklasie rozegrał około 400 meczów, strzelił blisko 40 goli. Czegoś jednak zabrakło do większej kariery, niby każdy wiedział, że na Madeja trzeba uważać, ale zagraniczne i reprezentacyjne kariery robili inni. 

94. Tomasz Kiełbowicz. Być może najbardziej nowoczesny polski lewy obrońca ostatnich lat (niestety, zbyt długo grał na skrzydle). Świetnie centrował i strzelał. Szkoda, że w reprezentacji nie trafił na swojego trenera. 

93. Rafał Boguski. Zawsze w cieniu, zawsze skromny – Wisła gromadziła tytuły, ale jego rola często była marginalizowana. Tymczasem do dziś to on jest nadal w zespole. Powiedzieć, że przez zasiedzenie byłoby niesprawiedliwością, bo z Białą Gwiazdą wywalczył trzy mistrzostwa Polski, a w lidze strzelił 59 goli. – Lider – kontrowersyjnie mówi Jerzy Engel, który stał za jego sprowadzeniem do Krakowa. – Gdy drużynie nie szło na boisku, dostawał wręcz szału. Stąd jego ksywka… Dziki.

92. Łukasz Sosin. Mistrz Polski 2001, mistrz Cypru 2006 i 2008. W reprezentacji poważnie jednak nie zaistniał – zagrał cztery mecze, zdobył dwie bramki, ale w mało ważnym meczu towarzyskim z Arabią Saudyjską. Trzy razy z rzędu sięgnął po koronę króla strzelców, a po sezonie przerwy dołożył czwartą. Na Cyprze więc dominował. 

91. Szymon Pawłowski. Potrafi dryblować, ma zmysł do gry kombinacyjnej, inteligentny na boisku, dobry strzelec (52 gole w 283 meczach w Ekstraklasie), co przełożyło się na dwa mistrzostwa Polski. W kadrze 17 występów, wszystkie w meczach towarzyskich. Do zagranicznego klubu nigdy nie wyjechał, a powinien był zrobić większą karierę, miał na to papiery. Niektórzy twierdzą, że nie czuł się komfortowo, gdy trzeba było rywalizować o miejsce w składzie. Zabrakło mu chęci do cięższej pracy i odwagi. 

90. Paweł Golański. Najwięcej znaczył w reprezentacji za kadencji Leo Beenhakkera – wziął udział w finałach Euro 2008. Dobrze wyszkolony pod względem technicznym, potrafiący zdobywać bramki, więc i po transferze do Steauy nie zatonął. A wcześniej mógł trafić do Lecha, ale wylądował w Kielcach, bo wtedy Korona płaciła, a Lech tylko obiecywał, że zapłaci.


89. Jacek Góralski. Dwukrotny mistrz Bułgarii. W szatni przemyca elementy grypsery. Nie jest to zawodnik bajecznie wyszkolony pod względem technicznym. Za to potrafi być diabelsko skuteczny w swoim fachu, czyli uprzykrzaniu życia rywalom. Do pewnego poziomu jest w stanie wyeliminować z gry każdego przeciwnika. Ceniony przez Adama Nawałkę, zagrał u niego dwa mecze na mundialu w Rosji, coraz częściej przekonuje się do niego również selekcjoner Brzęczek. Wyżej wejść będzie mu jednak trudno, prawdopodobnie obecnie mamy do czynienia ze szczytem jego kariery. 

88. Przemysław Kaźmierczak. Defensywny pomocnik wielki jak góra i twardy jak skała, ale umiejący obsłużyć piłką. Wiosną 2008 roku wchodził do podstawowej jedenastki FC Porto, ale jednak nie wszedł – zabrakło techniki i zwrotności.

87. Jerzy Brzęczek. Gdybyśmy pod uwagę brali także lata dziewięćdziesiąte poprzedniego wieku, znalazłby się na liście zdecydowanie wyżej. Za to w latach 2001 i 2002 świętował mistrzostwo Austrii. Drugi tytuł miał jednak słodko-gorzki smak. Był kluczowym zawodnikiem zespołu, ale Jerzy Engel nie widział dla niego miejsca w reprezentacji Polski. W XXI wieku dla kadry jako piłkarz nic nie znaczył, teraz jako trener znaczy wszystko. 


86. Sebastian Szymański. Czy znalazł się na liście na zbyt niskiej pozycji? Nie. Czy jeśli podobny ranking powstanie za pięć lat znajdzie się wyżej? Tak. Dopiero puka do dużej piłki, ale już Legia, zdobył z nią dwa mistrzostwa Polski, zarobiła na nim poważne pieniądze. Dopiero puka do pierwszego składu reprezentacji Polski, ale już zdążył zdobyć bramkę w meczu o eliminacyjne punkty ze Słowenią. Ma wydolność i zdrowie, by zostać bardzo dobrym piłkarzem. Żywe srebro, także w szatni. U niego od pomysłu do organizacji rozmaitych zabaw czy zakładów na treningach mija chwila.

85. Jakub Rzeźniczak. Wyciska więcej z kariery, niż pozwala mu na to talent. Nie było bowiem przypadku w tym, że będąc przez lata ważnym zawodnikiem Legii, kolejni selekcjonerzy rzadko z niego korzystali (uzbierał 9 meczów). Ale pięć razy został mistrzem Polski, sześć razy wznosił Puchar Polski, dwa razy wygrał ligę w Azerbejdżanie, wystąpił w Lidze Mistrzów, jest rozpoznawalny. Jest przykładem, że pracą, determinacją i mądrymi wyborami można zajść daleko. Ma łeb na karku.


84. Mariusz Jop. Pozornie niespodzianka, bo też jakoś specjalnie wykwalifikowanym stoperem nigdy nie był. Poza tym wielu kibicom kojarzy się ze spektakularnym samobójem ratującym Cracovię i ozłacającym Lecha. Niemniej Jop swoje grał i ugrał – wziął czynny udział w mundialu i Euro, zdobył trzy krajowe tytuły, zapisał solidną kartę w rosyjskiej Priemjer-Lidze. 

83. Mariusz Kukiełka. W kadrze narodowej grał głównie towarzysko, w XXI wieku już tylko symbolicznie zapisał się w polskiej lidze, aczkolwiek zdobył jeszcze mistrzostwo z Białą Gwiazdą. Bardzo dobry sezon zaliczył w PAOK, sięgnął po Puchar Grecji, ale najbardziej może być zadowolony z niemieckiego etapu – zarówno w 2. Bundeslidze w Dreźnie, jak i najwyższej klasie – w Energie. Piłkarsko lepszy od wielu, którzy znaleźli się przed nim, prawdziwie dużej kariery jednak nie zrobił.

82. Piotr Reiss. Posiadał wysokie umiejętności, ale nie zawsze koncentrował się tylko na futbolu. Skaut Tottenhamu ocenił, że odnalazłby się w dobrej drużynie zachodniej, która często pojawia się w polu karnym przeciwnika, bo potrafił sfinalizować akcję. Tyle że wtedy był już piłkarzem po trzydziestce. Szansę w poważnej lidze dostał wcześniej, ale w Hercie Berlin mu nie poszło. Królem strzelców Ekstraklasy został w wieku 35 lat. Mistrzostwa Polski nigdy nie zdobył. Był idolem Poznania i mu to wystarczało. 


81. Łukasz Surma. Jeśli szukać wzorca piłkarza ligowego, to właśnie on. Rekordzisty Ekstraklasy pod względem w niej występów (559) nie mogło zabraknąć na liście.

80. Łukasz Szukała. Twardy obrońca. Grać w piłkę potrafił, talent do języków obcych też ma, podobnie jak podwójne obywatelstwo. Grał dużo w eliminacjach Euro 2016, na sam turniej już nie pojechał. Niezwykle ceniony w Rumunii, trzykrotny mistrz kraju ze Steauą, najlepszy obcokrajowiec tamtejszej ligi w 2014 roku wg magazynu „Fanatik”.

79. Mateusz Klich. Będzie miał niebawem 30 lat, a wciąż jest kimś w rodzaju niespełnionego talentu. W Niemczech i Anglii grał tylko na zapleczu elity, ale za to zaliczył 86 meczów w Eredivisie i 23 w reprezentacji. Pod względem umiejętności technicznych i taktycznych niczego mu nie brakuje, by grać o duże cele w klubach i stanowić filar reprezentacji, ale ani jedno, ani drugie dotychczas się nie stało. 

78. Radosław Matusiak. Krótki był okres jego chwały, za to spektakularny. RadoMatu jesienią 2006 roku był w Polsce idolem, udzielał się nie tylko w prasie sportowej, ale także w magazynach lifestylowych. Widowiskowo dryblował (może lepiej, niż jakikolwiek inny Polak w tym stuleciu), w meczu z Belgią ośmieszył Daniela Van Buytena. Liga włoska jednak nie wybacza braku regularności. Niewykorzystany potencjał. 

77. Arkadiusz Malarz. Charyzmatyczny bramkarz, który długo cieszył się opinią znakomitego… rezerwowego. Wytatuowany jak nieboskie stworzenie, ale inteligentny i na boisku, i poza nim. Świetny w sytuacjach jeden na jednego. Prawdziwą karierę w Legii zaczął po trzydziestce i nadal gra (to jest grał) w Ekstraklasie, choć za chwilę będzie czterdziestolatkiem. 


76. Bartosz Karwan. W kadrze Engela do grona liderów się nie zaliczał, robił swoje. Ale były momenty, że swoje potrafił robić na bardzo wysokim poziomie. Przyłożył rękę do awansu na mistrzostwa świata w Korei i Japonii, turniej go jednak ominął – przegrał z kontuzją. Dwukrotny mistrz Polski z Legią. Dobry piłkarz. Dziś trudny do namierzenia. 

75. Roger Guerreiro. Urodzonemu w Brazylii ofensywnemu pomocnikowi Legii bardzo pomógł casus Emmanuela Olisadebe: gdy tylko wyraził ochotę, szybko dostał polskie obywatelstwo i powołanie do reprezentacji. W finałach ME 2008 strzelił jedynego gola dla Polski. Miał wyborną technikę, na lepszą ligę, ale niedostatki motoryczne.

74. Andrzej Juskowiak. Urodzony w 1970 roku, w nowe stulecie wchodził jako trzydziestolatek, jednak starzał się bardzo ładnie, będąc czołową postacią Wolfsburga, Energie Cottbus i Erzgebirge Aue. 

73. Tomasz Kędziora. Niepozorny, a swoje robi. Pewny punkt Lecha Poznań w 2015 roku (mistrzostwo), pewny punkt Dynama Kijów. Po cichu wywalczył też miejsce w wyjściowej jedenastce reprezentacji Polski. Zaczynał niby tylko w zastępstwie Bartosza Bereszyńskiego, który z konieczności został przesunięty na lewą stronę obrony, a teraz to Bereś ma problem. 

72. Wojciech Łobodziński. Czterokrotny mistrz Polski, mistrz Europy do lat 18. Rozegrał trzy mecze w finałach Euro 2008. Dobry drybler, potrafił wyprowadzać przeciwników w pole balansem ciała. Piłką jednak nie zawsze się w pełni interesował. Na odprawach siadał w ostatnich rzędach, a że miał problem ze wzrokiem… – Łobo, widzisz coś – pytali koledzy. – Pewnie – odpowiadał. – To jaki jest wynik? Cisza. Zamierza spróbować sił w zawodzie trenera. 

71. Adrian Mierzejewski. Łączył szybkość z wyszkoleniem technicznym, dobrze rozgrywał ze skrzydła. W reprezentacji wystąpił 43 razy, ale nigdy nie został jej liderem, nie trafił też do topowej ligi. Mógł więcej wycisnąć z tego, czym obdarzyła go natura.


70. Krzysztof Mączyński. Członek wyjściowej jedenastki drużyny narodowej w finałach ME 2016, podczas turnieju we Francji nie odstawał od gwiazd. Chociaż zawsze był tylko solidnym ligowcem (tacy też są potrzebni!), podpasował Nawałce. 

69. Tomasz Jodłowiec. Sześciokrotny mistrz Polski. Defensywny pomocnik z ciągiem na bramkę. Jako piłkarz typu dwa w jednym, był ulubieńcem trenerów. Więcej osiągnąć nie mógł.

68. Kamil Wilczek. Całkiem przyzwoity ligowy napastnik, król strzelców ESA, który prawdziwie udaną karierę zrobił dopiero po przeprowadzce do Danii strzelając w tamtejszej lidze około 80 goli.

67. Jakub Wawrzyniak. Powiedział kiedyś, że w reprezentacji zawsze był dublerem piłkarza, którego nie było. Świetny bon mot solidnego lewego obrońcy, choć nie do końca trafiony, bo jednak aż 42 razy zagrał w podstawowym składzie. Czy stać go było na granie na wyższym, niż ekstraklasowy poziomie? Trudno orzec. Być może nie, bo we wszystkim był niezły, ale w niczym – wybitny.

66. Przemysław Tytoń. Obronił rzut karny podczas finałów ME (w 2012, przeciwko Grecji). Roda Kerkrade, Elche CF, VfB Stuttgart – w tych klubach był numerem jeden w ekstraklasie, ale zawsze tylko przez sezon. Oprócz tego stał między słupkami choćby w PSV Eindhoven. Utalentowany, ale miał luki w wyszkoleniu, puszczał sporo zbędnych goli. 

65. Andrzej Niedzielan. Miał świetny start do piłki i szybkość, niezłą skuteczność. Zachowując proporcje, przypominał młodego Grzegorza Latę. Był idealnym partnerem dla Grzegorza Rasiaka.

64. Marcin Mięciel. Na początku nowego stulecia uznał, że pora podbić Bundesligę. Nie do końca się to udało, znacznie lepiej poszło mu w Grecji, niemniej drugi etap kariery okazał się mniej spektakularny niż ten pierwszy – wyłącznie krajowy. Napastnik niekonwencjonalny, stać go było na zagrania najwyższej próby, ale często nonszalancją wzbudzał irytację.


63. Jan Bednarek. Gra w Premier League, w Southampton ma pewny plac. Profesjonalista. Pracuje nad własnym rozwojem nie tylko piłkarskim. Wciąż najdrożej sprzedany piłkarz z Ekstraklasy – latem rekord będzie należał do Radosława Majeckiego. Partner Kamila Glika na środku defensywy reprezentacji Polski. Nie zalicza, w odróżnieniu od zawodnika AS Monaco, interwencji ratunkowych. Wciąż można usłyszeć opinie, że to piłkarz popełniający błędy, czasem dokonujący złych wyborów na boisku. Czy pójdzie mocno w górę?

62. Tomasz Zdebel. Urodzony w Katowicach, ale wychowany w Niemczech defensywny pomocnik, który podczas gry rzadko się zatrzymywał. Rozegrał 201 meczów w Bundeslidze i już sam ten fakt pokazuje, że w reprezentacji Polski można było wycisnąć z niego znacznie więcej.

61. Radosław Majdan. Dziś ceniony (i udany – a to nie zawsze idzie w parze) ekspert i komentator telewizyjny, choć wydawało się, że zadowoli się życiem celebryty u boku znanej i pięknej żony. Legenda Pogoni, ale w okresie, który nas nie interesuje. Już po trzydziestce zagrał na mundialu, wyjechał zarobkować zagranicą i przede wszystkim zdobył dwa tytuły z Wisłą.

60. Marek Zieńczuk. Ligowiec Roku 2007. I to mówi właściwie o nim wszystko. Lewa noga na znakomitym poziomie, ale starczyła tylko na polską ligę. Za to jak starczyła! Amica, Wisła, Ruch – wszędzie po kilka ładnych lat, wszędzie należał do najlepszych. Rasowy boczny pomocnik.

59. Marcin Robak. Wciąż, mimo 38 lat na karku, gra. Co prawda tylko w II lidze, ale strzela z identyczną skutecznością jak czynił to w Ekstraklasie. Ponad 100 bramek w tejże, zdecydowana większość po trzydziestce. Król strzelców I ligi, dwukrotny Ekstraklasy. Zawód: egzekutor.


58. Wojciech Kowalewski. Jego pech polegał na tym, że rywalizował o miejsce w Legii i reprezentacji z Arturem Borucem. Pod względem wyszkolenia nie brakowało mu niczego, by być przez lata jedynką w reprezentacji, a pseudonim Gibon mówi o nim wszystko. Miał dwa znakomite sezony w Spartaku Moskwa. W rosyjskiej ekstraklasie rozegrał 108 meczów, w polskiej – 32.

57. Arkadiusz Radomski. 30 meczów w reprezentacji, podstawowy piłkarz Janasa w trakcie mundialu w Niemczech. Jedyne mistrzostwo w karierze wywalczył z Austrią Wiedeń, ale wiele lat spędził w Holandii. Co ważne grał, a nie był – w czasach, kiedy Eredivisie znaczyła więcej. 

56. Grzegorz Rasiak. Najbardziej chyba wyśmiewany w XXI wieku polski futbolista. Przypominał leniwca o kanciastych nogach, który flegmatycznie zbliża się do pola karnego rywali by zawsze przybyć za późno. Jednak w istocie rzeczy bardzo dobrze grał w piłkę, czuł boiskową przestrzeń, widział partnerów, miał świetną technikę strzału. Zdobył 63 bramki w Championship, to była liga akurat dla niego.

55. Bartosz Bosacki. Zapowiadał się na drugiego Władysława Żmudę. Posiadał wszystko, by zostać wybitnym środkowym obrońcą. Strzelił dwa gole na mundialu w 2006 roku, w meczu o honor z Kostaryką, a w pozostałych 19 występach w reprezentacji nie trafił ani razu – cóż za kuriozum! W Lechu i Amice zawsze był liderem bloku defensywnego, nie wiadomo czemu odbił się od Bundesligi.

54. Eugen Polanski. Czy się komuś podobało przywitanie, a później i rozstanie z reprezentacją Polski, czy nie, Polanski piłkarzem nie był byle jakim. Zdecydowanie więcej meczów rozegrał w niemieckich młodzieżówkach niż polskiej reprezentacji, w której przetrwał tylko 2,5 roku. Natomiast w tym okresie (od 2011 roku) oraz późniejszym prezentował porządny futbol w Bundeslidze.

53. Marcin Żewłakow. Przyjemnie go posłuchać, przyjemnie było oglądać na boisku. Na polskie murawy wrócił w podeszłym wieku, ale w Bełchatowie udowodnił dlaczego przez tyle lat radził sobie na Zachodzie. Pomijając skądinąd udany etap cypryjski, w samej tylko ekstraklasie belgijskiej nastukał prawie setkę goli. W kadrze trafił pięciokrotnie, ale trzy razy w kwalifikacjach MŚ 2002, raz już na mundialu.

52. Karol Linetty. Duża tajemnica wiąże się z tym pomocnikiem. Ma papiery na poważne granie, nie przepadł w Serie A, więcej – został kapitanem Sampdorii, jest ceniony w jednej z najtrudniejszych lig świata. W Lechu i polskiej lidze mógł uchodzić za gwiazdę, tymczasem kompletnie nie potrafi walorów klubowych przełożyć na reprezentację Polski, chociaż szans, i to poważnych, otrzymał sporo.


51. Bartosz Bereszyński. Nie jest już zawodnikiem młodym (28 lat), a dopiero w eliminacjach Euro, które miało rozpoczynać się w czerwcu, stał się ważną postacią reprezentacji Polski. Ale przegrać rywalizację o miejsce w składzie z Łukaszem Piszczkiem żadnym wstydem nie jest. Od ponad trzech lat radzi sobie we Włoszech, tyle że to już ostatni dzwonek na przeprowadzkę do większego klubu niż Sampdoria Genua. Powinien zrobić krok w przód, by nie zacząć się cofać.

50. Tomasz Kuszczak. Czy nie za wysoko klasyfikujemy bramkarza, który dostałby w Manchesterze United odsiedzin, gdyby na Old Trafford były drewniane ławki zamiast lotniczych foteli? Do tego ten gol puszczony w meczu reprezentacji z Kolumbią, po „strzale” bramkarza rywali. Jednak w Premier League rozegrał 63 mecze, w Lidze Mistrzów – 11, a łącznie w futbolu klubowym – 304. Za darmo mu nikt ich nie dał. Zrobić chyba jednak więcej nie mógł.

49. Łukasz Teodorczyk. Krawatów nogami wiązał raczej nie będzie, co nie przeszkodziło mu w transferze do Dynama Kijów, wywalczeniu dwóch mistrzostw Ukrainy, a i w Belgii świętował tytuły mistrzowski i króla strzelców, w transferze do Serie A. Gra zrywami, gdy jest w gazie, trudno go zatrzymać. Potem jednak długo odpoczywa. Od czasu objęcia przez Brzęczka reprezentacji Polski nie gra w niej. Ale i argumentów selekcjonerowi nie daje.

48. Dariusz Dudka. Jego kariera mogła się skończyć, nim na dobre rozpoczęła (śmiertelne potrącenie pieszego). Tymczasem Wronki, Kraków, ale przede wszystkim Auxerre (ponad setka meczów w Ligue 1) uczyniły z niego poważnego piłkarza. Nawet na miarę reprezentacji. Z występów mistrzowskich w niej nie może być do końca zadowolony, ale zaliczył mundial i dwukrotnie Euro.

47. Maciej Rybus. Był skrzydłowym, został lewym obrońcą. Pewnie może nawet na lata w drużynie narodowej, gdyby nie skłonność do kontuzji. W Rosji gra regularnie, zdobywa trofea z Lokomotiwem, niemniej szkoda, że dłużej nie postanowił powalczyć o swoje w lidze francuskiej. Legendą Lyonu nie został, pozostał mu tytuł Honorowego Obywatela Łowicza.

46. Sławomir Peszko. – Cześć, tu Sławomir, jadę na mundial! – takim okrzykiem każdego ranka witał Kamila Grosickiego, gdy dowiedział się, że Nawałka umieścił go w kadrze na mistrzostwa świata w Rosji. Pozytywna postać. W kadrze zadebiutował w 2008 roku, skończył w 2018. Nie był wymysłem jednego selekcjonera, mimo kilku zakrętów w karierze, należy go nazwać dobrym piłkarzem.


45. Rafał Murawski. Zaciśnięte zęby, groźna mina i olbrzymia chęć do walki – to go charakteryzowało na początku kariery. Pod koniec zaś dodatkowo świetnie grał w piłkę, widząc na boisku naprawdę dużo. Wielkie uznanie dla tego nieustraszonego defensywnego pomocnika za profesjonalizm, charakter i rozwój.

44. Tomasz Rząsa. Inteligentny. W 2002 roku zdobył z Feyenoordem Rotterdam Puchar UEFA, uczestnik mundialu w Korei i Japonii. Brakowało mu jednak agresywności, nie miał charakteru zabijaki. Obrońca musi się czasem zameldować przeciwnikowi, przestraszyć go: – Szukał rozwiązań technicznych na boisku – mówi Engel. – Tomka raczej się nie przestraszano. 

43. Radosław Gilewicz. W pierwszych latach XXI wieku szalał na austriackich boiskach, strzelając gola za golem dla Austrii Wiedeń. Po boisku poruszał się jak pstrąg w strumieniu. 

42. Sebastian Mila. Był obrońcą, został playmakerem. Słabo biegał, ale technikę miał wyborną. W świadomości kibiców zostanie jako ten, który pokonał Davida Seamana i Manuela Neuera. Ale Mila zasługuje, by pamiętać go również za wiele innych rzeczy.


41. Artur Jędrzejczyk. Nie święci garnki lepią, a nie tylko zawodnicy wybitnie utalentowani i nienagannie wyszkoleni robią w futbolu karierę. Jędza swymi czynami jak nikt inny dowodzi prawdziwości takiego poglądu. Zawdzięcza sukcesy temu, że nie miał żadnych kompleksów, nie bał się żadnej roboty i przed nikim nie pękał. Za to, jak dał radę podczas ME 2016 na lewej obronie – wielkie słowa uznania.

40. Krzysztof Piątek. Wystartował jak rakieta – już zaczęto porównywać go do Roberta Lewandowskiego, zresztą pod wieloma względami podobny do niego. W pewnym momencie w drużynie narodowej był nawet skuteczniejszy. Błysnął w Polsce, szybko ruszył na zachód Europy. Podbił ligę włoską i zaczął gasnąć. Ma właściwie wszystko to, co powinien mieć rasowy napastnik, prócz – jak się wydaje – szczęścia do wyboru klubów.

39. Tomasz Kłos. Podstawowy gracz reprezentacji w eliminacjach MŚ 2002, w finałach jakoś stracił miejsce w jedenastce. Ostatni raz zagrał z orłem na piersi w 2006. W Kaiserslautern wiodło mu się średnio, za to powrocie na nasze boiska jeszcze porządził w Wiśle i ŁKS. 

38. Marek Saganowski. Feniks, który ciągle się odradzał z popiołów. Pierwszy mecz Ekstraklasie rozegrał w roku 1995, ostatni w 2015. W reprezentacji debiutował w 1996, a kończył w 2012 (zaliczył zaś tylko 35 meczów). Złote dziecko Łodzi, które zniszczył wypadek i kontuzje. 

37. Jacek Zieliński. Uchodził za wzór stopera. Szkoda, że na XXI wiek przypadła już tylko końcówka jego kariery, ale zdążył zdobyć mistrzostwo z Legią i zagrać na mundialu. W sumie ładna kariera, choć mogła być ładniejsza, gdyby zdecydował się wyjechać zagranicę. 

36. Radosław Kałużny. Tata. Ważna postać Wisły Kraków, lecz w interesującym nas okresie już tylko gastarbeiter w Niemczech. W rankingu wysoko za postawę w reprezentacji. Istotny w układance Jerzego Engela, skuteczny w eliminacjach, na mundialu zawiódł jak pozostali. Postać tajemnicza, dla dziennikarzy niemal niedostępna.

35. Marcin Baszczyński. Nie zginął w Grecji, wstydu nie przynosił w kadrze, liznął wielkiego futbolu w pucharach i na mundialu w Niemczech. Piłkarsko mocno ograniczony, jednostronny – po prostu solidny prawy obrońca. Daj jednak Boże każdemu taką solidność. Sześć tytułów mistrzowskich z Wisłą Kraków!


34. Michał Pazdan. Niewysoki jak na środkowego obrońcę, ale skoczny, waleczny (dawniej – za bardzo), inteligentny. Sukcesy z Legią to raz, ale miejsce w rankingu zawdzięcza głównie finałom mistrzostw Europy we Francji. Polacy uznali go za ministra obrony narodowej, ludzie z UEFA i „France Football” – za odkrycie imprezy.

33. Paweł Kryszałowicz. Potrafił strzelać gole. Inteligentny w grze, dokonywał dobrych wyborów. Ważny zawodnik kadry Engela. W finałach MŚ strzelił gola Stanom Zjednoczonym. Ciężko było mu zabrać piłkę. Holował futbolówkę za sobą lewą nogą, jednocześnie zastawiając obrońcy ciałem do niej dostęp. Na piłkarza nie wyglądał – lekko przygarbiony, coś go przeważnie bolało, nie miał sylwetki sportowca. Bilans w kadrze zamknął na 33 meczach i 10 bramkach. Nie najgorzej jak na zawodnika, na którego temat niektórzy żartowali, że gdy się rozebrał w szatni, wyglądał jak chłop z PGR-u.

32. Kamil Kosowski. Bieg przy linii i centra? Niekoniecznie. Potrafił więcej, niż zwykło wymagać się od bocznego pomocnika. Właściwie gdzie się nie pojawił, tam sobie radził – w Niemczech, Włoszech, Hiszpanii, Anglii, na Cyprze, o Krakowie nie wspominając. 

31. Emmanuel Olisadebe. – Uczyliśmy go futbolu. Karierę zrobił w Polsce – mówi Engel, który jako pierwszy powołał go do drużyny narodowej. Dużo w tym prawdy. Po świetnych eliminacjach mistrzostw świata w wykonaniu bardzo szybkiego napastnika (8 goli) w Korei i Japonii, jeszcze jako tako radził sobie w Panathinaikosie Ateny. Ale z każdym rokiem coraz gorzej. Do dziś ma lepszy PR niż rzeczywiste osiągnięcia.


30. Arkadiusz Głowacki. Inteligentny. Rozsądnie inwestujący, prawdopodobnie nie musi żyć z piłki. 6-krotny mistrz Polski. Uchodził za wzór do naśladowania, ale na poziomie międzynarodowym nie zawsze sobie radził. W reprezentacji zaledwie 29 meczów, za to jeden z nich w finałach mistrzostw świata w 2002 roku. Na boisku nieustępliwy, odważny: – Gdyby ktoś mu rzucił cegłówkę czy kamień, to on zagłówkuje – mówił o nim Franciszek Smuda. Silny. Po meczach z jego Wisłą najwięcej pracy miały krawcowe, bo potrafił jednym pociągnięciem oderwać rękaw od koszulki rywala. 

29. Mirosław Szymkowiak. Niespełniony. Przede wszystkim w drużynie narodowej, bo ligę zjadał na zimno. Piłkarzem stał się w Widzewie, ale to jeszcze w poprzednim stuleciu, jako wiślak rządził już niepodzielnie. W Turcji nosili go na rękach, dopóki nie upuścili. Jako środkowy pomocnik miał mnóstwo walorów – od techniki po przegląd pola, wyobraźnię, otwierające podanie. Po tureckich perturbacjach zdecydował się zakończyć karierę, a nie była jeszcze na to pora.

28. Ludovic Obraniak. Więcej obiecywaliśmy sobie po nim w kontekście reprezentacji Polski, tym bardziej że tak znakomicie, bo bramkowo, jako 25-latek w niej zadebiutował. Bilans ma przyzwoity (34/5), lecz czegoś zabrakło. Dziwne, bo to nie był jednostronny zawodnik. W Ligue 1 znacząca postać. Kilkanaście sezonów w podstawowym składzie Lille i Bordeaux ze świetnymi liczbami. Mistrz Francji.

27. Kamil Grosicki. W reprezentacji Polski odgrywa znaczącą rolę. Ma niespotykany gaz. Na boisku cechuje go pewność siebie, szukanie pojedynków, zachłanność na bramki i asysty. Rozumie, że z tego jest rozliczany. Czy gdyby nie pozasportowe problemy, z którymi się zmagał, osiągnąłby więcej? Trudno jednoznacznie stwierdzić, choć niekoniecznie. Jest piłkarzem na średnim europejskim poziomie i tak właśnie wygląda jego kariera. 

26. Piotr Zieliński. Dopiero 26 lat, a już 51 meczów w reprezentacji. Rzecz w tym, że wciąż więcej przeciętnych niż dobrych. Świetnie wyszkolony, grający w porządnym klubie, drzemie w nim potencjał, żeby w takich zestawieniach znajdować się w czołowej piątce. Zresztą wszystko o nim wiadomo. Poza jednym – kiedy w końcu pełny potencjał ujawni. Wielu trenerów na to czekało, żaden się nie doczekał. 

25. Piotr Świerczewski. Był kapitanem Olympique Marsylia, a także jednym z kapitanów reprezentacji Polski Engela. Miał ciemniejszą stronę, nie wszystkie jego zachowania dawało się zmieścić w granicach dobrego smaku. Ale częściej ukazywał stronę jasną. Gdy prezydent OM nie chciał go puścić na mecz reprezentacji Polski, nie tylko wynegocjował, że poleci na kadrę, ale w dodatku prywatnym samolotem prezydenta klubu i na pokładzie z grającym wówczas we Francji Jackiem Bąkiem. Gdy zrobił wkupne po przejściu do Lecha, drużynie zaśpiewał zespół Lombard. Innym razem organizował urodziny dla…: – Trenerze, może pan zajrzy? – zapraszał. – Ale kto ma urodziny? – dopytywał szkoleniowiec. – Nie, nikt, to takie nasze… wspólne urodziny. Do Polski wrócił na piłkarską emeryturę, ale było to wesołe życie staruszka! 


24. Artur Wichniarek. Pewny siebie, błyskotliwy, wygadany, kontrowersyjny – taki był w trakcie kariery piłkarskiej, taki jest w roli komentatora Polsatu Sport. 49 bramek na poziomie Bundesligi ma poważną wagę. W kadrze niewykorzystany, 17 meczów i 4 gole to zdecydowanie za mało. Może zabrakło mu pokory, a trenerom pomysłu na jego wykorzystanie i odwagi do pracy z zawodnikiem o silnym charakterze? Bliższa prawdy wydaje się ta druga wersja. 

23. Paweł Brożek. Siedmiokrotny mistrz Polski z Wisłą Kraków, choć nie w każdym tytule odegrał znaczącą rolę. Strzelanie w Ekstraklasie zaczął 21 kwietnia 2001 roku, na razie zakończył 6 grudnia 2019. Łącznie zdobył 149 bramek w naszej lidze! Nie potwierdził jednak umiejętności zagranicą, po ponad dwóch latach wrócił do Polski. Ale może to i lepiej? Mógł budować swoją wiślacką legendę. To, że na liście ma numer 23, ten, z którym przeważnie występuje jest czystym przypadkiem. 

22. Radosław Sobolewski. W szatni cichy. Ale jak już się odezwał, to wszyscy słuchali. Nawet trenerzy, którym nie bał się wytknąć, że zespół nie wie, co ma grać. Legenda Wisły Kraków. Aż dziw bierze, że tak dobry zawodnik całą karierę spędził w Polsce. Gdy poczuł, że nie jest w stanie dać więcej reprezentacji Polski, zrezygnował z występów, mimo że właśnie wywalczył z nią historyczny awans do finałów mistrzostw Europy. Chodził własnymi drogami. Zaprowadziły go daleko. 

21. Jacek Bąk. Najlepiej wyszkolony polski obrońca XXI wieku. Twardy, a jednocześnie elastyczny, wysoki, a jednocześnie świetny na ziemi. Z Olympique Lyon akurat w 2001 roku odszedł, ale potem przez cztery sezony świetnie grał w RC Lens, z którym w 2002 został wicemistrzem Francji, a potem jeszcze brylował w Austrii Wiedeń. 

20. Ireneusz Jeleń. Wyprzedza Brożka, bo poradził sobie w silnej lidze zagranicznej. W ekstraklasie francuskiej strzelił 49 goli. Miał łatwość zdobywania bramek. Jeśli ktoś nie zawiódł na mundialu w Niemczech, to właśnie Jeleń. Jego kariera była jednak nietypowa, występy w Ekstraklasie zaczął w 2002 roku, mając 21 lat, zakończył ją na poważnym poziomie w 2013, licząc lat 33. Była szybka i intensywna, jak on na boisku. 

19. Tomasz Wałdoch. Rzecz jasna szczyt jego kariery przypada na ostatnie lata poprzedniego stulecia. Ale i na początku tego był filarem obrony Schalke. Obrońca nienaganny, ale może trochę za mało przebojowy.

18. Tomasz Hajto.
 Jemu z kolei brakowało trochę wszystkiego, poza przebojowością właśnie oraz pewnością siebie. Zawodnik, który do maksimum potrafił wykorzystywać wszystkie swoje zalety i po mistrzowsku ukrywać niedostatki. Szkoda, że zostały one obnażone akurat podczas finałów MŚ 2002, przez napastników Korei i Portugalii. 


17. Marcin Wasilewski. Wspaniały charakter, charyzma, profesjonalizm, niezawodność, twardość – te cechy charakteryzowały go przez całą bardzo długą karierę, która zaczęła się w 1998 roku w Hutniku Kraków, a trwa do dziś. Legenda Anderlechtu, mistrz Anglii z Leicester, gdzie nawet mało grając, był ważną postacią w szatni. Mimo zwalistej sylwetki (186/88) radził sobie świetnie także na prawej obronie. 60 występów w reprezentacji Polski, a powinno być grubo ponad sto. I jeszcze więcej sukcesów. Niestety, Axel Witsel pewnego dnia połamał mu nogę. 

16. Arkadiusz Milik. Kariera, która już jest piękna, a przecież najlepsze zapewne wciąż przed napastnikiem z Tychów. Gdyby nie kontuzje, pewnie już dziś byłby wyżej niż jest. Napastnik niemalże kompletny, potężnie uderzający lewą nogą, tyle że czasami irytująco nieskuteczny. Zgadzamy się z opiniami, że w Juventusie byłby idealnym partnerem dla Cristiano Ronaldo. 

15. Mariusz Lewandowski.
 Dla niego futbol to bardzo prosta gra. Jednak grając prosto, nie grał prostacko i dlatego przez dziesięć lat utrzymał się w Szachtarze Donieck, gdzie stanowił znakomitą przeciwwagę dla licznych Brazylijczyków. 65 meczów w reprezentacji, Piłkarz Roku 2009 w Polsce.
  
14. Tomasz Frankowski. Franek, łowca bramek. Po polu karnym mógłby poruszać się z zamkniętymi oczami, strzelałby gole, kierując się słuchem i węchem. Skrzywdzony w 2006 przez Pawła Janasa, który nie zabrał go na mundial. Czterokrotny król strzelców Ekstraklasy – pierwszy raz w 1999, ostatni w 2011 roku. 

13. Maciej Żurawski. Żuraw, władca muraw. Zapowiadał się na wybitnego skrzydłowego, został klasowym snajperem. Poznaniak, ale Książę Krakowa. Piłkarz Roku 2002. Co by było, gdyby wyjechał z Polski wcześniej niż w wieku 29 lat i do innej ligi niż szkocka? Być może nic, bo w reprezentacji poza siedmioma golami w eliminacjach MŚ 2006 też zabrakło temu niebywale uzdolnionemu zawodnikowi mocnych akcentów. 


12. Michał Żewłakow. Były rekordzista Polski pod względem liczby występów w reprezentacji. Grał w niej przez 15 lat, zaliczył 103 mecze. Klubowa kariera, choć poza Polską spędzona w ligach peryferyjnych: belgijskiej, greckiej i tureckiej, też nie byle jaka, w końcu ten lewy obrońca/stoper 31 razy wystąpił w Champions League i sześć razy został mistrzem kraju (Olympiakos 3, Anderlecht 2, Legia 1). Liczby są w przypadku Michała Żewłakowa bardziej imponujące niż styl czy jakość gry. 

11. Euzebiusz Smolarek. 
Trzykrotny laureat naszej nagrody dla Piłkarza Roku: w 2005, 2006 i 2007. Te trzy lata istotnie należały do niego, gra reprezentacji kręciła się wokół jego osoby. Nie zapomnimy mu zwłaszcza dwóch goli wbitych Portugalii w październiku 2006 roku i dwóch strzelonych Belgii w listopadzie 2007. W Borussii Dortmund tez miał swój gwiezdny czas – krótki, ale jednak. 

10. Łukasz Fabiański. Kłopot z nim jest taki, że również dobrze mógłby być na ósmym miejscu, przed Wojciechem Szczęsnym. W kadrze lepszy, w klubach większe sukcesy odnosi jego kompan. Fabian to spokój i inteligencja. W poważnej próbie nigdy nie zawiódł w drużynie narodowej, broni w najsilniejszej lidze świata, ostatnio w zespołach broniących się przed spadkiem, więc roboty ma furę. W powszechnej opinii należy do bramkarskiego topu w Premier League.


9. Grzegorz Krychowiak. Zaczął z wysokiego c, pokonał bramkarza Brazylii na MŚ U-20. Potem długo przebijał się we Francji, by wyrosnąć tamże na solidnego pomocnika. Piłkarza zrobili z niego w Sevilli (dwa triumfy w Lidze Europy!), nie na tyle dobrego, by grać w czołowym klubie świata (PSG), lecz wystarczająco mocnego, by połknął ligę rosyjską. Ale Krycha to dla nas przede wszystkim reprezentacja Polski – znakomity w wielu pojedynczych meczach i podczas całego Euro 2016. Mają słabość do niego nad Sekwaną – „France Football” wybierał go do jedenastki finałów mistrzostw Europy oraz najlepszej ekipy roku 2015 na Starym Kontynencie.

8. Wojciech Szczęsny.
 Chyba minimalnie go nie doceniamy. Wciąż mamy przed oczami inaugurację Euro 2012, także pierwszy mecz na mundialu w 2018 roku. To są rysy. Ale przecież Szczęsny to dziś firma, znak jakości. To czego dokonał w Romie musi budzić szacunek. Niby bronić w Juventusie to bułka z masłem, lecz ta opinia krzywdzi Polaka. Juve to nie jest już monolit jak dawniej, Szczęsny ma co robić i robi to znakomicie.

7. Kamil Glik. Władysławem Żmudą nie jest, ale pod wieloma względami być może nawet góruje nad legendarnym stoperem reprezentacji Polski. Trudno bez niego wyobrazić sobie drużynę narodową już od kilku lat. Opoka, na której wspierają się jej mury. Znakomity na Euro 2016, świetny w kolejnych eliminacjach, w Turynie zapracował sobie na miano piłkarskiego boga, a w Monaco zaliczył sezon życia, jeden z najbardziej spektakularnych w historii występów polskich piłkarzy w ligach zagranicznych. Mistrzostwo Francji, półfinał LM, 53 mecze, 8 goli, jedenastka sezonu Ligue 1.


6. Jacek Krzynówek.
 Jak z Glikiem dziś, tak z Krzyniem dawniej. Nie było reprezentacji bez jego lewej nogi. Mimo że piękne karty pisał także w Bundeslidze, mimo że symbolicznie zdobył nawet jej mistrzostwo, mimo że strzelał piękne gole w Champions League Romie i Realowi, to i tak zapamiętany zostanie z występów w koszulce z orzełkiem. Z dziewięciu w finałach MŚ i ME, z gola wbitego Ulsterowi i palca wzniesionego do nieba, do ojca.

5. Artur Boruc. Ma 40 lat i wciąż jest pod parą, gotów wyjść na boiska Premier League. Jeden z najbardziej lubianych piłkarzy przez kibiców reprezentacji. Kochany przez fanów Celtiku, nienawidzony przez Rangersów, szalony, nieobliczalny, z sukcesami w klubach, bohaterski na mundialu 2006 i Euro 2008. Żaden bramkarz w historii polskiego futbolu nie rozegrał więcej meczów w drużynie narodowej.


4. Jerzy Dudek. Zastanawialiśmy się czy to nie przesada, że w pierwszej dziesiątce znalazło się aż czterech bramkarzy, ale trudno – to też w jakiś sposób świadczy i o klasie polskich łapaczy i naszym futbolu jako takim w XXI wieku. Dudka należy cenić za kilka meczów w kadrze, ale tak naprawdę wysokie miejsce w rankingu zawdzięcza jednemu występowi – w stambulskim finale LM.

3. Łukasz Piszczek. Fajny, mądry facet. Równie dobrze mógłby być oczko wyżej. W pewnym momencie jeden z najlepszych prawych obrońców Bundesligi; wróć – Europy. Rajd do końcowej linii, częściej ścięcie w pole karne, płaskie wycofanie piłki – to jego wyróżnik i mechanizm pozwalający uzbierać około 50 asyst. Mistrz Polski i – dwukrotnie – Niemiec. 13 sezonów w Bundeslidze, niezmiennie na wysokim i bardzo wysokim poziomie.

2. Jakub Błaszczykowski. Niektórzy mówią, że serce większe niż realne umiejętności. Bzdura. Jedno i drugie – top! Legenda Wisły, legenda Borussii, legenda reprezentacji Polski. Jej były kapitan. 108 meczów w koszulce z orzełkiem. Bramek z Rosją na Euro 2012 czy Szwajcarią cztery lata później, gdy był naszym najlepszym zawodnikiem na imprezie, kibice nie zapomną nigdy. 

1. Robert Lewandowski. Bez uzasadnienia.

Nie każdemu przypadnie do gustu zaproponowana kolejność. Co więcej – wielu wskaże brakujące mu nazwisko, tym bardziej że jakoś dziwnie jesteśmy przekonani, że kogoś istotnego niechcący pominęliśmy. Tylko wciąż nie wiemy kogo. 

TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (17/2020)


ZBIGNIEW MUCHA
LESZEK ORŁOWSKI
PRZEMYSŁAW PAWLAK

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 23/2025

Nr 23/2025

Polska Reprezentacja Polski

Euro U-21: Porażka „Orląt” na otwarcie mistrzostw…

Reprezentacja Polski przegrała z Gruzją w pierwszym meczu mistrzostw Europy do lat U-21. Rywale zdobyli drugiego gola w ostatnich minutach spotkania.

2025.06.11 Zilina
Pilka nozna kadra reprezentacja Mistrzostwa Europy U21 Slowacja 2025
Polska - Gruzja
N/z Tomasz Pienko Jakub Kaluzinski
Foto Mateusz Sobczak / PressFocus

2025.06.11 Zilina
Football 2025 UEFA European Under 21 Championship
Poland v Georgia
Tomasz Pienko Jakub Kaluzinski
Credit: Mateusz Sobczak / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Reprezentacja Polski

Fornalczyk jedynym plusem. Polacy z porażką w dramatycznych okolicznościach [OCENY]

Polacy na inaugurację młodzieżowych mistrzostw Europy przegrywają z Gruzją 1:2 po fatalnej pomyłce i golu w ostatnich minutach drugiej części konfrontacji. Jak oceniliśmy występ podopiecznych selekcjonera Adama Majewskiego? Oceny w skali od 1 do 6.

2025.06.11 Zilina
Pilka nozna kadra reprezentacja Mistrzostwa Europy U21 Slowacja 2025
Polska - Gruzja
N/z Reprezentacja u21
Foto Mateusz Sobczak / PressFocus

2025.06.11 Zilina
Football 2025 UEFA European Under 21 Championship
Poland v Georgia
Reprezentacja u21
Credit: Mateusz Sobczak / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Reprezentacja Polski

Lech Poznań pracuje nad ciekawym transferem! Hiszpan trafi na Bułgarską?

Lech poluje na jednego z zawodników Sportingu Gijón. Jego wartość rynkowa ma sięgać kilku milionów euro.

2025.05.24 Poznan
Pilka nozna Ekstraklasa sezon 2024/2025
Lech Poznan - Piast Gliwice
N/z Trener Lecha Niels Frederiksen
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2025.05.24 Poznan
Football Polish Ekstraklasa season 2024/2025
Lech Poznan - Piast Gliwice
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Reprezentacja Polski

Zmarł kibic, którego reanimowano w meczu Finlandii z Polską

Finowe przekazali bardzo smutną informację o śmierci kibica, którego wczoraj reanimowano w trakcie meczu Finlandii z Polską.

01.11.2009 KATOWICE CMENTARZ
WYDARZENIA
SWIETO ZMARLYCH W KATOWICACH
N/Z ZNICZE NA GROBIE NA CMENTARZU PRZY ULICY FRANCUSKIEJ W KATOWICACH
FOTO RAFAL JACNIAK / PRESSFOCUS
Czytaj więcej

Polska Reprezentacja Polski

EURO U-21: Jest skład Polski na pierwszy mecz! Kto zagra?

Adam Majewski odkrył karty przed pierwszym meczem przeciwko Gruzji. Na kogo postawił selekcjoner Orląt?

26.03.2024 Chorzow
Pilka nozna Eliminacje do Mistrzostw Europy U21 UEFA Slowacja 2025
Polska U21 - Bulgaria U21
n/z Adam Majewski
Foto Mateusz Sobczak / PressFocus

26.03.2024 Chorzow 
Football Qualifying round for UEFA Under 21 Championship Slovakia 2025
Poland U21 - Bulgaria U21
Adam Majewski
Credit Mateusz Sobczak / PressFocus
Czytaj więcej