Cel został wykonany. Reprezentacja Polski w bólach i mękach pokonała Albańczyków 1:0 i wskakuje na drugie miejsce w klasyfikacji Grupy I. Tym samym realne szanse na udział polskiej kadry w barażach znacząco wzrosły.
Jakub Moder rozegrał tylko pierwszą połowę (fot. FotoPyk / 400mm.pl)
Dla reprezentacji Polski to był najprawdopodobniej najważniejszy mecz w tych eliminacjach. Porażka nie wchodziła w kalkulację. Jeśli nasi zawodnicy chcieli mieć szansę na udział w barażach, musieli zdobyć przynajmniej jeden punkt w konfrontacji z Albanią. Już przez spotkaniem było wiadome, że o punkty łatwo nie będzie. Kocioł na stadionie w Tiranie miał nieść gospodarzy. Euforyczny doping podgrzewał atmosferę i nastroił waleczność meczu jeszcze przed jego rozpoczęciem.
Tak jak można było przewidzieć, początek był niesamowicie aktywny. Walka o piłkę toczyła się niemal od pierwszej minuty i sędzia często sięgał po gwizdek, choć pozwalał na wiele zawodnik nie pokazując żółtych kartek. Sporo kontrowersji było w 6. minucie, kiedy to Adam Buksa był powalony przez zawodnika rywala. Powtórki pokazały jednak, że przewinienie miało miejsce jeszcze przed linią pola karnego, jednak i tak sędzia nie przyznał rzutu wolnego polskiej kadrze.
Obie drużyny grały bardzo wyrównany ale i słaby futbol. Żadna ze stron się nie wyróżniała i to był chyba największy problem Polaków, że nie potrafili znaleźć sposobu na słabo grającą Albanię. Piłkarze Sousy mieli jednak przebłyski i przeprowadzili kilka akcji, jednak żadna z nich nie skończyła się groźnym strzałem w kierunku bramki. Najlepszą sytuację na zdobycie gola miał w 15. minucie Adam Buksa, który w pozycji leżącej uderzył z kilku metrów w kierunku bramki, jednak piłka poszybowała nad poprzeczką.
Bardzo dobrze w pierwszej części spotkania wyglądał Piotr Zieliński. Pomocnik żwawo nakręcał nasze ataki i pchał grę do przodu. Brakowało mu jednak wsparcia. Pomóc próbował Buksa, jednak był problem z przedostanie się w przedpole Albańczyków. Dobrze funkcjonowała nasza defensywa, która co najważniejsze nie pozwalała wykańczać akcji rywalom. Skuteczny w odbiorach i blokowaniu był Janek Bednarek. Sporo błędów popełniał Krychowiak, który wielokrotnie tracił piłkę i przegrywał pojedynki z rywalami. Na jego szczęście nie miały one poważniejszych konsekwencji lub polski pomocnik prędko naprawiał swoje kiksy.
Na drugą połowę Sousa zdecydował się zdjąć Jakuba Modera, wprowadzając w jego miejsce Mateusza Klicha. Obraz gry nie uległ jednak znaczącej zmianie, jednak nasi zawodnicy mieli wyraźną przewagę w tym spotkaniu. Byliśmy więcej czasu gry przy piłce, potrafiliśmy przenieść ciężar gry pod pole karne Albańczyków, jednak znów były problemy z oddanie strzałów. Wszystkie próby były blokowane lub niecelne. W 72. minucie Grzegorz Krychowiak przeprowadził świetną akcję prawą stroną mając przy tym bardzo dużo wolnej przestrzeni, jednak nie udało się celnie dograć pod bramkę.
W 77. minucie udało się rozbić mur i trafić do siatki. Mateusz Klich popisał się świetnym podaniem w kierunku Karola Świderskiego, który trafił do siatki z bliskiej odległości. Obaj zawodnicy pojawili się na murawie w drugiej połowie, co znów pokazuje, że Sousa trafił ze zmianami i świetnie czyta boiskowe wydarzenia. Niestety w tym samym czasie mecz został przerwany, Albańczycy rzucali w stronę Polaków butelkami i arbiter nakazał zawodnikom zejść do szatni.
Przerwa grze zajęła około 20 minut, policja musiała wejść na sektory najbardziej rozgrzanych kibiców Albanii. Ostatecznie sytuacja została na tyle opanowana, że zawodnicy mogli wrócić na boisko dokończyć spotkanie. Na szczęście polscy piłkarze kontrolowali ostatnie fragmenty spotkania i udało się dowieźć prowadzenie do ostatecznego gwizdka sędziego.
Tym samym polska reprezentacja wskoczyła na drugie miejsce w tabeli, wyprzedzając Albańczyków. Szanse na nasz udział w barażach bardzo mocno wzrosły dzięki cennemu zwycięstwu w Tiranie.