Timo Werner odejdzie z Lipska już zimą?
Coraz częściej na karuzeli transferowej pada nazwisko młodego, niemieckiego snajpera. Czy Timo Werner faktycznie zmieni barwy klubowe w nadchodzących tygodniach? Możliwy, choć bardzo mało realny scenariusz.
Młody napastnik jest jednym z najbardziej rozchwytywanych zawodników w Europie (foto: Łukasz Skwiot)
Już od kilku sezonów Timo Werner jest uważany za jednego z najlepszych napastników młodego pokolenia na świecie, to na nim niedługo będzie całkowicie opierać się gra reprezentacji Niemiec. Eksperci sondują również, że jeśli 23-latka nie zjedzą problemy zdrowotne, zapisze się platynowymi literami w historii fussbalu.
Liczby Wernera w tym sezonie są wyśmienite, stawiają go w świetle jednego z najlepszych napastników trwającej kampanii na tle Europy. W 17 meczach Bundesligi udało mu się zdobyć aż 18 goli, więcej trafień od niego ma tylko Robert Lewandowski. Poza pokaźnym dorobkiem strzeleckim młody Niemiec ze Stuttgartu zanotował również sześć asyst przy trafieniach kolegów z zespołu. W Lidze Mistrzów również popisywał się swoimi umiejętnościami strzeleckimi, w pierwszym meczu przeciwko Benfice ustrzelił dublet, jedno trafienie dołożył także w meczu z Olympique Lyon co daje łącznie trzy trafienia w fazie grupowej europejskiego pucharu.
Nikogo nie powinien dziwić fakt, że największe tuzy klubowe w Europie stale monitorują jego sytuację. W ostatnich dniach bardzo dużo mówi się o zainteresowaniu ze strony Liverpoolu. Jürgen Klopp jest zauroczony prezentowanym przez jego młodszego rodaka stylem gry pod bramką rywala i dołoży wszelkich starań, by sprowadzić Wernera na Anfield Road, wzmacniając tym samym i tak potężną ofensywę „The Reds”. Oliwy do ognia dolał sam zawodnik, który w jednej z wypowiedzi zaznaczył, że Premier League jest jednym z najbardziej interesujących go kierunków. Media błyskawicznie podchwyciły temat i zaczęły go łączyć chociażby z Chelsea i Manchesterem United.
Głośno jest również w Hiszpanii, gdzie Niemiec jest adaptowany do dwóch tamtejszych krezusuów – FC Barcelony i Realu Madryt. W Katalonii miałby pełnić rolę następcy Luisa Suareza, którego czas w Dumie Katalonii nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Real z największą chęcią zakontraktowałby go już teraz w miejsce niewypału transferowego w postaci Luki Jovicia, Serb na początku swojej przygody z Królewskimi zmagał się z problemami zdrowotnymi, a gdy wrócił do pełni sił, nie spełnił oczekiwań postawionych przed sezonem. Florentino Perez już od pewnego czasu przygląda się Wernerowi i widzi w nim nowego członka Los Blancos, wpisując go wysoko w hierarchii listy transferowej.
Zainteresowane kluby można byłoby wyliczać w nieskończoność, jednak największe szanse na wygranie wyścigu o podpis 24-latka ma Bayern Monachium i nikogo nie powinno to dziwić. Bayern od dekad stawia na najzdolniejszych niemieckich zawodników, który odgrywają czołowe role w kadrze narodowej. Warto wspomnieć fakt, że już od lat zawodnik jest przymierzany na następcę Roberta Lewandowskiego w kadrze Die Roten. Kontrakt Wernera z zespołem z Lipska jest ważny do 2023 roku, jednak według niemieckich żurnalistów, jest w nim wpisana bardzo niska kwota wykupu oscylująca na poziomie 20-30 milionów euro, która miałaby umożliwić Bawarczykom bezproblemowy nabycie snajpera.
Jedno jest niemalże pewne – Werner tej zimy klubu nie zmieni. RB Lipsk nie stawia weta przy sprzedaży swoich zawodników, jednak do spieniężania swoich graczy najczęściej dochodzi latem w trakcie etapu budowania kadry na nadchodzący sezon. Zespół założony w 2009 roku ma bardzo duże szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego w aktualnym sezonie i potencjalna strata Wernera miałaby opłakane skutki. Za napastnikiem w trwających rozgrywkach stoją bardzo solidne liczby, który z pewnością chciałby je w dalszym ciągu podkręcać. Zmiana klubu wiązałaby się z aklimatyzacją oraz poznawaniem standardów nowego pracodawcy, co za tym idzie, nie mógłby w pełni pokazać swojego potencjału. Krucho jest również na rynku transferowym, przez co trudno byłoby załatać ogromną wyrwę spowodowaną odejściem 23-letniego golleadora.
Maciej Łanczkowski, PiłkaNożna.pl