Przejdź do treści
Szkocki sprawdzian mistrzów Polski

Ligi w Europie Liga Mistrzów

Szkocki sprawdzian mistrzów Polski

Łaska kibica i jego spojrzenie na futbol, a już szczególnie na piłkę graną przez ukochany zespół, na pstrym koniu jeżdżą. W jednej chwili mogą oni odsądzać swoich pupili od czci i wiary, by po kilku dniach ponownie wierzyć, że stać ich na wygranie absolutnie z każdym. Właśnie taką rzeczywistość, przez krzywe zwierciadło możemy oglądać w przypadku Legii Warszawa i jej walki w europejskich pucharach.

Czy Legia zasmuci kibiców Celtiku?

Hat-trick Bilińskiego w lidze rumuńskiej! – KLIKNIJ!

Nie ma się co oszukiwać, po spotkaniu z St. Patrick’s przy Łazienkowskiej, w którym Legia rzutem na taśmę uratowała remis, na Henningu Bergu i jego piłkarzach zaczęto wieszać psy. Śmiech, szydera, apele o zostanie w Irlandii w przypadku wpadki w rewanżu i skasowanie kont w mediach społecznościowych przez obrońcę mistrzów Polski, Jakuba Rzeźniczaka. Tak, to był bardzo gorący czas dla Wojskowych i jeśli dodamy do tego porażkę w lidze z Bełchatowem, to było jasne, że atmosfera przy Ł3 jest więcej niż napięta.

Przyszedł jednak czas rewanżu z półamatorami z St. Patrick’s i gładkie zwycięstwo (5:0). Mało kto już pamięta o niesamowitej paradzie Dusana Kuciaka przy stanie 0:0. Mało kto pamięta, że to gospodarze na początku meczu przeważali i przy odrobinie szczęścia mogli wyjść na bardzo ważne, choć zaledwie jednobramkowe prowadzenie. O tym się dzisiaj nie pamięta… i dobrze, bo koniec końców liczy się końcowy rezultat, a tym był awans do kolejnej rundy eliminacji. Legia tego dokonała i idę w zakład z każdym, że gdyby w kiepskim stylu udało się doczołgać do fazy grupowej Ligi Mistrzów, to żaden kibic nie miałby nic przeciwko. Kilku futbolowych purystów na pewno by się znalazło, ale bądźmy szczerzy, po 18 (słownie: osiemnastu!) latach czekania, styl jest ostatnim na co powinniśmy zwracać uwagę.

Legia rozbiła St. Patricks’, a kilka dni później uporała się w delegacji z Cracovią i w Warszawie zapanował dość spory, choć moim zdaniem nieuzasadniony, optymizm. Wystarczy rzut okiem na Twittera, odwiedziny serwisów związanych z Wojskowymi, lektura komentarzy i można odnieść wrażenie, że Legia nie będzie miała żadnych problemów z odprawieniem Celtiku. Co więcej, podopieczni Berga powinni tego dokonać w przekonującym stylu, zupełnie tak jakby to oni w ostatnich pięciu sezonach aż trzy razy grali w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a nie zawodnicy ze Szkocji.

Cóż dzisiejszy Celtic nie jest być może drużyną, w której prym wiedli przed kilkoma laty Maciej Żurawski i Artur Boruc, ale też nie jest to zespół słaby, a już na pewno nie słabszy od Legii. The Bhoys to w dużej mierze zbiór rzemieślników, solidnych piłkarzy, którzy jednak jako drużyna (czy jakby powiedzieli nieco starsi – jako kolektyw) są bardzo groźni. Forster, Abrose, Izaguirre, Lustig, Brown (ten przeciwko Legii nie zagra z powodu kontuzji), Stokes czy Pukki to piłkarze, których każdy kibic, który nie jest kompletnym laikiem, przynajmniej powinien kojarzyć. Zna ich także wspomniany Żurawski, ale jego zdaniem Legia takich nazwisk obawiać się nie powinna. – To nie jest ten sam Celtic, w którym kiedyś ja grałem. Wówczas w drużynie znajdowało się mnóstwo indywidualności, które same potrafiły wygrywać mecz. Obecnie w składzie brak takich gwiazd – powiedział w trakcie rozmowy z „Polska The Times”.

Wtórował mu Aleksandar Vuković, z którym rozmawiał „Przegląd Sportowy”. – Celtic to nie Barcelona, która zabrałaby Legii piłkę i nie oddała przez dziesięć minut. Celtic, mimo wielkiej nazwy i marki, nie jest poza zasięgiem. Liczę, że Legia pozytywnie zaskoczy. Argumenty? Psychologia. Po pierwszym meczu z Irlandczykami, który zawalili, legioniści byli o włos od paniki. W rewanżu, po pierwszym i drugim golu, ulżyło im i zaczęli grać lepiej – wyznał.

Pewny swego jest także Michał Żyro, który akurat na progu sezonu nie prezentuje najwyższej formy. W jego opinii większość piłkarzy z obecnej kadry Legii poradziłaby sobie z grą w Celtiku. – Uważam, że nie stoimy na straconej pozycji, mamy dobrą drużynę, niezłych piłkarzy patrząc indywidualnie. Myślę, że większość z nas poradziłaby sobie z grą w Celtiku. Nie musimy więc się niczego obawiać, szansę oceniam 50 na 50 – powiedział w rozmowie z Legia.net.

Nieco bardziej ostrożny w swoich sądach był Miroslav Radović, który w rozmowie z Tygodnikiem Piłka Nożna powiedział: – Po początkowych analizach wydaje mi się jednak, że poziom obecnego Celticu jest bardzo zbliżony do tamtej Steauy, a jakość zawodników obu tych zespołów – porównywalna. Dlatego… jakąkolwiek bramkową zaliczkę na naszą korzyść w meczu w Warszawie biorę w ciemno!

Jedno jest pewne. Kluczem do wygrania tej rywalizacji będzie mecz przy Łazienkowskiej. Jeśli Legia wygra i przy okazji nie straci gola, to szanse na awans faktycznie mocno wrosną. Każdy inny wynik postawi w mocno uprzywilejowanej pozycji Celtic, który rewanż rozegra co prawda Edynburgu, ale to bez znaczenia, ponieważ kibice The Bhoys mają się stawić w stolicy w sile nawet 50 tysięcy!

30 lipca / Pepsi Arena
LEGIA WARSZAWA – CELTIC FC (20:45)


Przypuszczalne składy:
Legia: Kuciak – Broź, Rzeźniczak, Astiz, Brzyski – Jodłowiec, Vrdoljak – Żyro, Duda, Kucharczyk – Radović.

Celtic: Forster – Lustig, Ambrose, Van Dijk, Izaguirre – Griffiths, Johansen, Mulgrew, Commons, McGregor – Pukki

Mecz będzie można zobaczyć na antenie TVP1 i TVP Sport.

gar, PilkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 45/2024

Nr 45/2024