Przejdź do treści
Suma nieszczęścia równa się zero

Ligi w Europie Premier League

Suma nieszczęścia równa się zero

Starcie Chelsea i Arsenalu stanowi kolejny dowód na to, iż futbol jest grą błędów. Dziś nie skorzystała na nich żadna ze stron.



Shkodran Mustafi znów zawiódł swojego szkoleniowca. (fot. Sebastian Frej)

 
A przynajmniej nie w aspekcie końcowego wyniku, który dał każdej z drużyn po jednym punkcie. Zamiast koronkowych akcji i zaciętej wymiany ciosów od pierwszej do ostatniej minuty (nawet pomimo emocjonującego finiszu) kibice zgromadzeni na Stamford Bridge doświadczyli jednak pokazu karygodnych, lecz jakże innych w odbiorze błędów.


Dla Kanonierów zbyt słabe podanie Mustafiego, owocujące czerwoną kartką dla Luiza, rzutem karnym i stratą bramki, nie było żadną sensacją. Ot kolejny symptom pięty achillesowej, jaką dla ekipy z Emirates Stadium niezmiennie pozostaje defensywa i jej przedstawiciele.

Niefortunne zachowanie Kante to natomiast spora niespodzianka. Utożsamiany z niezawodnością Francuz nie zwykł zawodzić swoich kolegów i fanów, a tu proszę – poślizg, strata równowagi, gol.

I choć w końcówce widowiska obie drużyny ponownie ukąsiły, to właśnie owe błędy i personalne dramaty wymalowane na twarzach ich ofiar naznaczyły szlagier dwudziestej czwartej kolejki Premier League. Jego rezultat nie może satysfakcjonować żadnej ze stron. Te w skrajnie różnym tempie zmierzają przecież do Ligi Mistrzów, a nie do wegetacji w środku stawki. 

Gdyby na trybunach zasiadł dziś Goethe być może zamiast „Cierpień młodego Wertera” powstałyby „Cierpienia młodego trenera”. No bo cóż ci biedni Lampard i Arteta mają począć na to, że ich piłkarze robią na murawie takie rzeczy? Przynajmniej suma nieszczęścia równa się zero. 

sar, PiłkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024