Przejdź do treści
Sosnowiecki koszmar Wisły

Polska 1 Liga

Sosnowiecki koszmar Wisły

Wisła mogła być już jedną nogą w Ekstraklasie, jednak porażka z Zagłębiem Sosnowiec sprawiła, że sytuacja Białej Gwiazdy w pierwszoligowej tabeli mocno się skomplikowała nawet w kontekście barażów.





Teoretycznie wszystko przemawiało na korzyść Wisły. W tym roku u siebie wygrała wszystkie siedem meczów, a na Reymonta w niedzielę przyjechało Zagłębie, które na wyjeździe spisuje się więcej niż fatalnie – ostatni raz sosnowiczanie wywieźli z obcego terenu komplet punktów w lipcu, zaś ostatnią bramkę w delegacji zdobyli w sierpniu. Podopieczni Marcina Malinowskiego byli skazywani na wysoką porażkę w starciu z rozpędzoną Białą Gwiazdą. 

Wiślacy nie mogli sobie wymarzyć lepszego początku. Już w 2. minucie spotkania Miki Villar dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Borisa Moltenisa, który mocnym strzałem głową wyprowadził krakowian na prowadzenie. 

Szybko strzelony gol uśpił czujność piłkarzy Radosława Sobolewskiego w dalszej fazie meczu. W głowach zawodników Wisły pojawiło się rozluźnienie i jednocześnie przekonanie, że kolejne gole są tylko kwestią czasu. Że to spotkanie jest już wygrane. 

Podwyższenie bramkowej przewagi jednak nie nadchodziło, choć po drodze dogodnych okazji nie brakowało, lecz szwankowała skuteczność. Do pełni szczęścia kilkukrotnie zabrakło naprawdę niewiele – jak choćby wtedy, gdy Kacper Duda huknął w poprzeczkę. 

Tego samego nie można powiedzieć o Zagłębiu, które wprawdzie nie stworzyło sobie tylko podbramkowych okazji, ale potrafiło wykorzystać indywidualne błędy rywali i zamienić wszystkie dwa celne strzały w tym meczu na dwa gole. 

Najpierw niedługo po przerwie Marek Fabry doprowadził od wyrównania, a następnie w końcówce Konrad Wrzesiński wbił ostatni gwóźdź do wiślackiej trumny. 

Wisła nie wykorzystała niepowtarzalnej okazji od losu. Dzień wcześniej Ruch przegrał w derbach z GKS-em Katowice, a to oznaczało, że w przypadku ogrania Zagłębia na kolejkę przed końcem zasadniczej części sezonu Biała Gwiazda awansowałaby na fotel wicelidera dający bezpośredni awans kosztem właśnie Niebieskich i w ostatniej serii gier byłaby zależna już tylko i wyłącznie od siebie. Zapewnienie sobie powrotu do Ekstraklasy było na odległość dwóch kroków. Wystarczyło tylko je wykonać.

Tymczasem położenie w tabeli Sobolewskiego i spółki mocno się skomplikowało. Mogli być drudzy, są dopiero czwarci, a niewykluczone że będą nawet piąci jeśli Puszcza wygra swój mecz. Ich szanse na bezpośredni awans, według wyliczeń Piotra Klimka na Twitterze, wynoszą teraz raptem niecałe 5 proc. Aby mogli świętować awans w przyszłej kolejce, będą musieli nie tylko pokonać w Łęcznej tamtejszy Górnik, ale również liczyć na jednoczesną porażkę Ruchu z GKS-em Tychy, potknięcie Bruk-Betu z Arką i być może też Puszczy z Chrobrym. Owszem, to możliwe, ale zarazem skrajnie mało prawdopodobne. 

Natomiast najbardziej prawdopodobnym scenariuszem dla Wisły jest w tej chwili udział w barażach, ale i tutaj sytuacja wcale nie prezentuje się korzystnie. Bilans meczów bezpośrednich, który decyduje o kolejności w tabeli, Biała Gwiazda ma lepszy tylko z Termaliką, a gorszy z Ruchem i Puszczą. A przecież, jak wiadomo, miejsce na koniec zasadniczej części sezonu wyłania gospodarza meczów barażowych. Tym samym wiślacy, w zależności od ostatecznej pozycji w klasyfikacji, w półfinale i być może potem w finale barażów mogą stracić jeden ze swoich największych atutów, jakim jest gra przy Reymonta. 

jbro, PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 44/2024

Nr 44/2024