Przejdź do treści

Polska Reprezentacja Polski

Smuda: Porażkę biorę na siebie

– Nie chcemy wszystkiego tłumaczyć stanem boiska. Ale na takim boisku łatwiej było się bronić niż atakować stosując atak pozycyjny. W pierwszej połowie teren był bardzo miękki, w drugiej tak twardy, że nawet korki w niego nie wchodziły – tłumaczył przyczyny porażki Polski z Litwą selekcjoner

– Musimy przyzwyczajać się do każdych warunków. Dobrze chociaż, że każdy przez 90 minut walczył i dawał z siebie wszystko. Porażkę biorę na siebie, takie mecze też się zdarzają. Ten mecz dał nam tyle, że piłkarze wybiegali go do końca przez 90 minut i to wszystko. Grali szybką piłką. Jeżeli w takich warunkach tego próbowali, to w lepszych na pewno sobie poradzą. Ale to boisko… Myślałem, że Litwini mają chociaż jedno podgrzewane. Za trzy dni będą tutaj grali Hiszpanie i nawet tak świetnie wyszkolonym technicznie piłkarzom też może być trudno pokazać umiejętności – powiedział Franciszek Smuda.

Polska reprezentacja od dawna ma problem z dobraniem takiej pary środkowych obrońców, która gwarantowałaby bezpieczeństwo w tyłach. Stąd pomysły naturalizacji Manuela Arboledy i Damiena Perquisa. Na razie to melodia przyszłości. Ci, których Smuda może na razie powołać nie spełniają niestety kryteriów. W meczu z Litwą Arkadiusz Głowacki i Kamil Glik nie mieli przesadnie trudnego zadania, a jednak sobie nie poradzili.

– Dziś nasi stoperzy nie zrobili „grawerowanego” błędu. Nie można jednak dać się zaskoczyć takimi kontrami, bo Litwini właśnie ze środka uderzali na bramkę. Cały czas żyjemy problemem środkowych obrońców. Ciągle liczymy, że z meczu na mecz będzie lepiej. W spotkaniu z Norwegią gra środkowych obrońców wyglądała jednak ciekawiej. Ja tu bym stoperów przesadnie nie obwiniał, ale przy grze, gdy gramy pozycyjnie, to musimy mieć szybkich, sprawnych stoperów, by zawsze nadążali za przeciwnikiem – wyjaśniał niezadowolony Smuda.

Na pomeczowej konferencji selekcjoner musiał też tłumaczyć zawodników, który mimo bardzo złego zachowania kibiców poszli im podziękować za doping zamiast zdecydowanie ich zignorować.

– Nie mogę mieć za złe piłkarzom, że poszli dziękować kibicom. Oni nie wiedzą co tam tak naprawdę się działo. Kibic kupuje bilet i nawet jak coś krzyczy przeciwko nam, to ma do tego prawo. On rządzi na trybunach. Piłkarze grają i nie wiedzą co dzieje się na trybunach, a chcą docenić ludzi, którzy przejeżdżają tyle kilometrów po to, żeby dopingować. Mnie jest przykro, że kibice tak się zachowują. To zdarza się zbyt często – zakończył Smuda spotkanie z mediami.

Źródło: ASInfo

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024