Simundza jest w stanie utrzymać wrocławian w Ekstraklasie
Niektórzy pukali się w głowę, kiedy wicemistrz Polski zatrudniał Ante Simundzę, aby ratować się przed spadkiem. Przyznamy – sami mieliśmy wątpliwości. Ale Słoweniec udowadnia, że nieprzypadkowo prowadził w przeszłości m.in. Łudogorec Razgrad i Maribor.
Ante Simundza zdążył przyzwyczaić nas już wiosną, że jego drużyna stara się narzucać rywalom własne warunki. Mimo że Śląsk ma sporo deficytów, Słoweniec tchnął w piłkarzy ducha, ordynując nowe rozwiązania. Wicemistrz Polski często buduje ataki od bramki, a także nie boi się wysoko pressować oponentów. Co by nie mówić – polscy szkoleniowcy kładą zazwyczaj w takich okolicznościach nacisk na proste środki, jak np. stałe fragmenty gry. Można było odnieść początkowo wrażenie, że Simundza porywa się z motyką na słońce, ale 53-latek doskonale wiedział, co robi.
Śląsk świetnie wszedł w spotkanie z Cracovią. Już na samym początku spotkania w świetnej sytuacji po dograniu Mateusza Żukowskiego pomylił się Assad Al-Hamlawi. To nie był zdecydowanie udany dzień reprezentanta Palestyny, który przy odrobinie szczęścia w pierwszej połowie mógł skompletować hat-tricka. Zupełnie rozkalibrowany był jednak w sobotę celownik 24-latka.
Wicemistrz Polski zaskoczył Cracovię agresją w doskoku. Kluczowy był pod tym względem środek pola, gdzie świetnie spisywali się Jakub Jezierski i Petr Schwarz, zbierający większość drugich piłek.
Śląsk na prowadzenie wyszedł w 28. minucie, kiedy Mateusz Żukowski silnym uderzeniem pod poprzeczkę pokonał Sebastiana Madejskiego. Wydawało się, że goście mają przebieg boiskowych wydarzeń pod kontrolą. „Pasy” nie miały zbyt wielu argumentów – ograniczyły się właściwie jedynie do kilku szybkich wypadów Benjamina Kallmana, Ajdina Hasicia i Filipa Rózgi pod bramkę Rafała Leszczyńskiego.
Jeśli mielibyśmy postawić mały plusik przy nazwisku któregoś z graczy Cracovii, byłby to właśnie Ajdin Hasić. To jedyny piłkarz krakowian, który w sobotę w przekroju 90 minut grał na niezłym poziomie, choć i tak stać go na o wiele więcej. Na chwilę przed przerwą „Pasy” niespodziewanie wyrównały. Po dośrodkowaniu Otara Kakabadze trafienie samobójcze zanotował Aleks Petkow.
W drugich 45 minutach Śląsk w dalszym ciągu realizował swoje założenia. Wrocławianie dopięli swego po raz drugi w 49. minucie. Jehor Macenko na raty skierował piłkę do bramki Madejskiego po rzucie rożnym. Dziewięć minut później debiutanckim golem na polskich boiskach popisał się adept akademii Realu Madryt – Jose Pozo. Hiszpan zdjął pajęczynę z siatki krakowian. Wydawało się, że Cracovia była już na deskach, ale nic bardziej mylnego – w 79. minucie Hasić uderzył na bramkę, a Kallman trafił głową po interwencji Leszczyńskiego i dobitce.
W doliczonym czasie gry Madejski zapędził się w pole karne Śląska. Po strzale Buraka Ince z okolic połowy boiska piłka odbiła się od poprzeczki i wypadła z bramki. Sędziowie po analizie VAR orzekli, że znajdowała się ona już za linią bramkową, w związku z czym bramka była prawidłowa. W ostatniej akcji meczu Turek miał jeszcze jedną sytuację, ale jego strzał z linii bramkowej wybił Mikkel Maigaard.
Śląsk zwyciężył w sobotę całkowicie zasłużenie i wciąż liczy się w walce o utrzymanie. A Cracovia? To na tę chwilę cień zespołu, który przecież tak podobał się nam w ubiegłej rundzie.
2 komentarzy
najstarszy
najnowszyoceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze
Gizmo
12 kwietnia, 2025 21:18
A ja tam od początku twierdziłem że się utrzymają. Kadrowo to jest środek tabeli.
Aleksander
13 kwietnia, 2025 14:19
Panie Redaktorze,
Przy ostatniej bramce bramkarz Cracovii nie przekroczył nawet połowy boiska, a gdzie mu tam jeszcze było do pola karnego Śląska?
Przełamanie Cracovii. Motor musi przełknąć gorzką pigułkę
Gdyby mecz Motoru Lublin z Cracovią był obiadokolacją, mógłby być ziemniakami z gulaszem. Całkiem zjadliwymi, choć lekko niedosolonymi. Czegoś nam tu zabrakło.
Sąsiedzi z tabeli znów zrobią show? Motor – Cracovia [LIVE]
Cracovia jesienią rozbiła Motor aż 6:2. Beniaminek z Lublina chce przed własną publicznością odegrać się za tamto bolesne upokorzenie. Czy znowu będziemy świadkami gradu goli?
W 30. kolejce PKO BP Ekstraklasy do Gdańska przyjechał Piast, mając zamiar przybliżyć się do matematycznego utrzymania. Plany gliwiczanom pokrzyżowała Lechia, pokonując ich 3:1.
W najbliższy poniedziałek, 28 kwietnia (godz. 19:00), Stal zagra na wyjeździe z Zagłębiem Lubin na zakończenie 30. kolejki Ekstraklasy. Trener zespołu z Mielca, Ivan Djurdjević, poinformował na konferencji prasowej o stanie zdrowia Ivana Cavaleiro, który przedwcześnie opuścił boisko w ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze.
A ja tam od początku twierdziłem że się utrzymają. Kadrowo to jest środek tabeli.
Panie Redaktorze,
Przy ostatniej bramce bramkarz Cracovii nie przekroczył nawet połowy boiska, a gdzie mu tam jeszcze było do pola karnego Śląska?