Salah i Kane znowu błyszczą
W trzech zaplanowanych na godzinę 16:00 spotkaniach Premier League padło aż osiem bramek. Fakt, iż zdobyły je tylko dwie drużyny byłby zaskoczeniem gdyby nie to, iż mowa o Liverpoolu oraz Tottenhamie.
Mohamed Salah zdobył dziś swoją 63. bramkę na poziomie Premier League. (fot. Reuters)
Zgodnie z oczekiwaniami, The Reds nie mieli najmniejszych problemów z pokonaniem pogrążonego w kryzysie Bournemouth. Nie przeszkodziła w tym ani dalsza absencja Fabinho, ani nawet nieobecność Trenta Alexandra-Arnolda i Sadio Mane w wyjściowej jedenastce. I choć zastępujący drugiego z wyżej wymienionych Alex Oxlade-Chamberlain zaprezentował się z bardzo dobrej strony i otworzył wynik meczu, show skradła para Mohamed Salah – Naby Keita.
Najpierw Egipcjanin otworzył drogę do bramki Gwinejczykowi, a następnie 24-latek odwdzięczył się koledze w identyczny sposób. Skrzydłowy zdobył tym samym swojego 63. gola w setnym występie na poziomie Premier League, a drużyna Kloppa sięgnęła po kolejne zwycięstwo, dzięki któremu umocniła się na pozycji lidera.
Swoje spotkanie wygrał także Tottenham. Ba, wyraźnie podrażnione porażką na Old Trafford Koguty wprost wgniotły w ziemię Burnley. Pięcioseryjny wystrzał rozpoczął Harry Kane, który zakończył mecz z dwoma trafieniami i asystą. Wtórowali mu Lucas Moura (gol), Heung-Min Son (dwa ostatnie podania), Moussa Sissoko (bramka), Jan Vertonghen oraz Dele Alli (obaj po jednej asyście).
Mimo niepowodzenia w starciu z Manchesterem United, pod wodzą Jose Mourinho londyńczycy zmierzają w dobrą stronę. Niniejszy triumf pozwolił im na tymczasowe wdrapanie się na lokatę numer pięć. Strata do czwartej Chelsea, która niespodziewanie uległa dziś Evertonowi, wynosi jednak aż sześć oczek.
***
W trzeciej z zaplanowanych na 16:00 potyczek Watford zremisował bezbramkowo z Crystal Palace. Czy obiecujący debiut Nigela Pearsona na ławce trenerskiej Szerszeni będzie początkiem drogi ku odrodzeniu i utrzymaniu?
sar, PiłkaNożna.pl