Saganowski: 33-latek zbawi warszawską Legię?
Powrót Marka Saganowskiego do Legii Warszawa może okazać się strzałem w dziesiątkę. Zarówno dla piłkarza, jak i dla stołecznego klubu. Jeszcze kilka lat temu ten zawodnik decydował o sile warszawskiej ekipy. Czy obecnie również tak będzie przez cały sezon?
Wyjazd z Polski
Kariera popularnego „Sagana” mogła wyglądać zupełnie inaczej. Czternaście lat temu grając jeszcze w Łódzkim Klubie Sportowym był blisko transferu do Borussii Dortmund. Kilka dni temu o tej sytuacji opowiedział w rozmowie z Adamem Godlewskim na łamach Piłki Nożnej Plus. – Dzień przed moim wypadkiem na meczu z Rakowem Częstochowa był w Łodzi Ottmar Hitzfeld – wówczas trener Borussii, która była zwycięzcą Champions League. Byłem już po pomyślnie zdanych w Dortmundzie testach, sportowych i medycznych, trenowałem wspólnie z Matthiasem Sammerem, Larsem Rickenem, Patrikiem Bergerem i innymi gwiazdami, trzeba było tylko dopiąć formalności. Już właściwie byłem spakowany… – wspominał Saganowski, którego futbolową przygodę skomplikował wypadek motocyklowy.
W 2002 roku Saganowski trafił do Legii, gdzie wreszcie zaczął grać na miarę swoich dużych możliwości. Przez trzy sezony był wyróżniającą się postacią w zespole ze stolicy, dla którego zdobył w sumie 41 bramek na poziomie Ekstraklasy. Sezon 2003-04 indywidualnie był najlepszy dla „Sagana”. Wówczas zdobył siedemnaście bramek, ale walkę o koronę króla strzelców przegrał z Ireneuszem Jeleniem (Wisła Płock, 18 goli) i Maciejem Żurawskim (Wisła Kraków, 20 goli).
Mieszane uczucia po portugalskiej przygodzie
Trzy dobre sezony na boiskach Ekstraklasy zaowocowały ofertami z zagranicznych klubów. Mówiło się o przenosinach do Austrii Wiedeń, a także Trabzonsporu. Ostatecznie skończyło się na transferze do Vitorii Guimares. Wówczas w Portugalii była to czwarta siła, zaraz po Benfice i Sportingu Lizbona, a także FC Porto.
W Vitorii polski snajper spędził tylko jeden sezon, w którym rozegrał 32 mecze ligowe zdobywając dwanaście bramek. Do jego dobrej gry niestety nie dostosowała się reszta drużyny. Zespół Saganowskiego spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej, a Polak od razu zaznaczył, że nie zamierza grać w drugiej lidze.
Miało być FC Porto, a skończyło się na Troyes
– Wiem, że przygląda mi się wielkie FC Porto, a trener Sportingu, Bento, powiedział publicznie, że zrobi wszystko, żeby mnie ściągnąć. Myślę, że za 2-3 tygodnie wyjaśni się moja przyszłość – mówił Saganowski po zakończeniu sezonu 2005-06. Ostatecznie Polak trafił do francuskiego Troyes za 1,6 mln euro.
Ówczesny trener Troyes niespecjalnie lubił się z Saganowskim. Polak w sumie we francuskim klubie rozegrał 119 minut i zimą musiał ponownie zmienić otoczenie. „Sagan” trafił do Southampton, gdzie na zapleczu Premier League w trzynastu spotkaniach strzelił dziesięć goli.
Sezon 2007-08 Saganowski spędził także w Southampton, ale nie mógł być z siebie zadowolony W 30 meczach zdobył zaledwie trzy bramki. Następnie przyszedł czas na przygody w duńskim Aalborgu i greckim Atromitosie. Z Grecji doświadczony już snajper postanowił wrócić do kraju.
ŁKS odskocznią do Legii
Po znajdującego się w małym dołku piłkarza sięgnął Łódzki Klub Sportowy. W ekipie beniaminka Ekstraklasy Saganowski był absolutnym liderem. Sezon zakończył z sześcioma golami i latem wrócił do Legii. Stołeczny zespół z pewnością trochę z braku pieniędzy postawił na „Sagana”, ale sprowadzenie 33-letniego snajpera może okazać się strzałem w dziesiątkę.
Po powrocie w swoim pierwszym meczu na Łazienkowskiej 3 Saganowski strzelił trzy gole. Przeciwnik co prawda słaby, bo był nim łotewski Metalurgs Lipawa. Jednak doświadczony napastnik wyglądał naprawdę bardzo dobrze.
– Mojemu powrotowi towarzyszyły olbrzymie emocje. W 2005 roku pożegnałem się z publicznością przy Łazienkowską bramką zdobytą w meczu z Leverkusen. Dzisiaj przywitałem się z nią trzema golami. Jestem zadowolony z tego wyniku. Jako napastnik cieszę się ze skuteczności – powiedział po spotkaniu „Sagan”.
Teraz przed Legią starcie ze znacznie silniejszym rywalem od Metalurgsa. SV Ried jest solidnym austriackim ligowcem. Czy „Sagan” ponownie zaprezentuje się z dobrej strony? Czas pokaże, czy sprowadzenie tego napastnika było strzałem w dziesiątkę. Początek był obiecujący, ale prawdziwe wyzwania czekają na 33-latka w trakcie najbliższych miesięcy.
gmar, PilkaNozna.pl
fot. Legia.net