Na koniec sobotniego maratonu z Fortuna 1. Ligą Resovia po niezłym meczu w swoim wykonaniu zremisowała na własnym stadionie z Ruchem Chorzów. Rzeszowianie kończyli spotkanie w osłabieniu po czerwonej kartce dla Daniela Morysa.
Bardzo dobrze w ten mecz weszli zawodnicy Resovii, którzy grali na wysokiej intensywności i bardzo ofensywnie w rywalizacji z liderem. Rzeszowianie byli też dłużej przy piłce i sprawiali optycznie lepsze wrażenie, co pozwoliło im wyjść chwilę później na prowadzenie. W 9. minucie spotkania Bartosz Kwiecień popisał się kapitalnym długim prostopadłym podaniem do Pedro Vieiry. Portugalczyk wyszedł do sytuacji sam z bramkarzem, kiwnął Jakuba Bieleckiego i wpakował piłkę do pustej siatki. To była zasłużona bramka dla zespołu z Podkarpacia.
Rzeszowanie kontynuowali swoje dobre minuty z początku spotkania i starali się kontrolować przebieg spotkania. Z kolei zawodnicy z Chorzowa albo niedokładnie dośrodkowywali piłkę w pole karne, albo byli nieskuteczni pod bramką rywala. Swoje szanse na doprowadzenie do remisu mieli Konrad Kasolik, Maciej Sadlok czy Tomasz Swędrowski, ale każdy z nich przy swojej próbie miał znacząco rozregulowany celownik.
To mogli wykorzystać gospodarze. W 31. minucie dogodną okazję na zdobycie bramki miał Maciej Górski, ale jego uderzenie wybronił Bielecki. Chorzowianie odpowiedzieli osiem minut później, ale próbę Swędrowskiego obronił bramkarz gospodarzy – Branislav Pindroch. Do przerwy rzeszowianie byli na minimalnym, ale zasłużonym prowadzeniu. Lider z Chorzowa nie miał za bardzo pomysłu, jak stworzyć klarowną akcję, dzięki której mogliby doprowadzić do wyrównania.
W drugiej połowie spotkania piłkarze lidera Fortuna 1. Ligi prezentowali się znacznie lepiej. Już parę po chwil po wznowieniu gry swoją okazję na wyrównanie miał po strzale z lewego skrzydła Łukasz Moneta, ale jego uderzenie wybronił Pindroch. To jednak tylko zmotywowało chorzowian do częstszych ataków i goszczenia na połowie Resovii. Swój cel chorzowianie osiągnęli w 65. minucie.
W 60. minucie spotkania zza pola karnego uderzał Maciej Sadlok, a piłka po jego strzale dotknęła ręki Daniela Morysa. Po konsultacji z wozem VAR sędzia zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego dla gości i jednocześnie dał żółtą kartkę Morysowi. Jako że było to jego drugie upomnienie, to pomocnik Resovii przedwcześnie musiał opuścić boisko. Jedenastkę na gola pewnie zamienił Daniel Szczepan. Remis zwiastował nam bardzo emocjonujący ostatni kwadrans spotkania.
Więcej z gry w ostatnich fragmentach rywalizacji mieli chorzowianie, którzy jednak nie potrafili udokumentować swojej przewagi na boisku. Z kolei Resovia w drugiej połowie cofnęła się, przestawiła się na grę z kontrataku, ale żadnego nie udało się jej wyprowadzić skutecznie. Jednakże zdobyła cenny punkt w starciu z liderem i zrobiła kolejny krok w stronę poprawy sytuacji w tabeli po fatalnym początku ligowych rozgrywek.
kczu/PiłkaNożna.pl