Remis na Goodison Park, wygrana Wolves
Walka o awans do Ligi Mistrzów z Premier League trwa w najlepsze. W niedzielne popołudnie do tego celu przybliżyli się piłkarze Wolverhampton, którzy pokonali w Londynie Tottenham (3:2). Podziałem punktów zakończył się z kolei mecz w Liverpoolu, gdzie miejscowy Everton zremisował z Manchesterem United (1:1).
David De Gea po raz kolejny się nie popisał (fot. Reuters)
Po tym jak w sobotnie popołudnie punkty w starciu z Bournemouth straciła Chelsea (chociaż tak naprawdę uratował jeden), było wiadomo, że piłkarze Manchesteru United oraz Tottenhamu Hotspur zrobią wszystko, by w niedzielę zgarnąć pełne pule. W obu przypadkach pozwoliłoby to na zmniejszenie strat do The Blues, a jak wiadomo, to właśnie drużyna prowadzona przez Franka Lamparda plasuje się aktualnie na ostatnim miejscu, które jest premiowane awansem do kolejnej edycji Champions League.
Obaj angielscy potentaci liczyli na punkty, ale z góry było wiadomo, że czekać ich będą bardzo trudne przeprawy. Manchester United przekonał się o tym już w trzeciej minucie starcia na Goodison Park, kiedy to wynik spotkania otworzył najlepszy strzelec Evertonu, Dominic Calvert-Lewin. 99 procent tego trafienia trzeba jednak zapisać na konto Davida De Gei, który tak długo zwlekał z wybiciem piłki od własnej bramki, że w końcu trafił w nadbiegającego rywala.
Jak się okazało, Czerwone Diabły jeszcze przed przerwą odrobiły straty i po raz kolejny nie popisał się bramkarz. Jordan Pickford nie popełnił co prawda tak karygodnego błędu jak De Gea, ale wydaje się, że przy strzale Bruno Fernandesa z dystansu mógł zachować się dużo lepiej.
Kolejnych goli na Goodison Park już nie zobaczyliśmy i ostatecznie obie drużyny podzielił się punktami. Takie rozstrzygnięcie to na pewno niezła informacja dla zawodników Leicester City, Chelsea, a także Wolves, Tottenhamu i Sheffield United.
***
Jeśli zaś chodzi o Londyn, to tu Tottenham wziął sobie walkę o Ligę Mistrzów nieco bardziej do serca. Jeszcze bowiem przed upływem kwadransa wynik meczu otworzył Steven Bergwijn, a tuż przed końcem pierwszej połowy kolejnego gola dla gospodarzy zdobył Serge Aurier. Wolverhampton było w tym czasie w stanie odpowiedzieć trafieniem Matta Doherty’ego, a to zwiastowało spore emocje po zmianie stron.
Emocje emocjami, ale można zakładać, że miejscowi kibice spodziewali się raczej kolejnych goli swojej drużyny i świętowania na końcu wszystkich rachunków zwycięstwa. Jak się jednak okazało, inny plan na drugą połowę mieli goście, którzy także rywalizują od awans do Ligi Mistrzów.
Do remisu doprowadził Diogo Jota, a zaskoczonych takim obrotem spraw piłkarzy Jose Mourinho dobił Raul Jimenez i to Wilki wyszły na czoło rywalizacji. Goście prowadzenia już do samego końca nie oddali i zdobyli niezwykle ważne trzy punkty. Przy dość dużym ścisku panującym w tabeli może to być zdobycz na wagę przepustek do Champions League.
gar, PiłkaNożna.pl