Remis, który nikogo nie zadowala
Na początek niedzielnego maratonu z Ekstraklasą w Płocku obejrzeliśmy całkiem ciekawe spotkanie. Ostatecznie Wisła Płock podzieliła się punktami w starciu z Radomiakiem Radom. Dobre wejście z ławki w drużynie gospodarzy zanotował Łukasz Sekulski.
Chociaż w pierwszych
minutach spotkania lepiej wyglądali goście, to jednak piłkarze Wisły jako
pierwsi mieli dogodną okazję, aby wyjść na prowadzenie. W 7. minucie rywalizacji
Dawid Kocyła wykorzystał błąd na własnej połowie Damiana Jakubika
i ruszył odważnie na bramkę Radomiaka. Dograł piłkę do Rafała Wolskiego,
ale pomocnik Wisły z kilku metrów uderzył jedynie nieco ponad bramką. Cztery
minuty później błąd w rozegraniu piłki popełnił Martin Sulek, ale Lisandro
Semedo trafił jedynie w słupek. Pierwszy kwadrans rywalizacji w Płocku, chociaż
był bez goli, to stał na wysokim poziomie intensywności i mógł się podobać.
Oba zespoły szukały
swoich sytuacji na zdobywanie bramek i starały się grać ofensywnie przy niezbyt
sprzyjającej aurze (padający śnieg). W kolejnych minutach rywalizacji
uderzeniem z dystansu starał się zaskoczyć rywala Wolski, ale pewnie w bramce gości
interweniował Gabriel Kobylak. W pierwszej połowie widzieliśmy wiele
walki w środkowej strefie boiska (cztery żółte kartki) oraz wiele
niewymuszonych błędów z obu stron, a w środkowym fragmencie tej części gry tych
sytuacji bramkowych nie było zbyt wiele.
Na dogodne okazje musieliśmy
poczekać do końcówki pierwszej części gry. Wtedy oba zespoły miały po dwie
dobre okazje na zdobycie bramki. Jednak uderzenia Jakuba Rzeźniczaka i Piotra
Tomasika zostały zablokowane przez defensorów drużyny gości. To samo
wydarzyło się z kolei przy uderzeniu Roberto Alvesa, który nie zaskoczył
płockiej defensywy. Natomiast Luis Machado w 42. minucie rywalizacji
uderzył obok prawego słupka bramki Bartłomieja Gradeckiego. Do przerwy w
Płocku mieliśmy bezbramkowy remis, ale samo spotkanie mogło się nawet podobać.
Od pierwszych minut
drugiej połowy spotkania inicjatywa należała do drużyny gości, która często
gościła na połowie rywala i szukała sposobu, aby wyjść na prowadzenie. W 52. minucie
rywalizacji dobrą okazję miał Semedo, ale czujny w bramce był Gradecki. Chwilę
później Radomiak dopiął swego. Roberto Alves dośrodkował piłkę w pole
karne z rzutu wolnego, a najwyżej w powietrzu wyskoczył Leandro Rocha i uderzeniem
głową wpakował piłkę do siatki. Rocha kilka minut później mógł mieć dublet na
koncie, ale strzał Portugalczyka dobrze zablokował wówczas Sulek.
Po godzinie gry gospodarze
ruszyli nieco odważniej pod bramkę rywala, ale mieli problemy ze sforsowaniem defensywy
rywala. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 69. minuty gry. Wówczas Mateusz
Szwoch dobrze dośrodkował piłkę na głowę Łukasza Sekulskiego, który
z najbliższej odległości wpakował ją do siatki. Warto też dodać, że napastnik płocczan
pojawił się na boisku zaledwie cztery minuty wcześniej. To zwiastowało nam pasjonujący
ostatni kwadrans rywalizacji.
W 80. minucie kolejny raz
na strzał zdecydował się Wolski, ale kolejny raz lepszy był Kobylak. Podobnie było
w przypadku dobitki chwilę później jednego z graczy Wisły. Płocczanie po doprowadzeniu
do remisu przejęli inicjatywę i dążyli do wyjścia na prowadzenie. Swoich okazji starali się szukać również goście, ale mieli oni zbytnio pomysłu na sforsowanie płockiej defensywy. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry dogodną szansę na gola na 2:1 miał Szwoch, ale pomocnik płocczan uderzył tuż obok lewego słupka bramki Kobylaka.
Ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami po całkiem ciekawym spotkaniu. Wydaje się, że remis jest rozstrzygnięciem sprawiedliwym, ale z pewnością nie zadowala on żadnej ze stron, gdyż miały swoje szanse na zamknięcie tego meczu.
kczu/PilkaNożna.pl