Puchacz znowu na trybunach
Dla Tymoteusza Puchacza bieżący sezon ma charakter schizofreniczny. Z jednej strony jest podstawowym zawodnikiem reprezentacji Polski. Z drugiej zaś trener Unionu Berlin regularnie nie widzi dla niego miejsca nawet w szerokiej kadrze meczowej.
Tymoteusz Puchacz w przebojowym stylu został reprezentantem Polski. Był 1 czerwca, gdy selekcjoner Paulo Sousa dał mu zadebiutować w meczu z Rosją (1:1), tuż przed nadchodzącymi mistrzostwami Europy. Nie zmarnował swojej okazji.
Gra Puchacza tak spodobała się szkoleniowcowi biało-czerwonej drużyny narodowej, że powołał go na rozgrywane dwa tygodnie później Euro 2020, na którym wystąpił w każdym z trzech spotkań fazy grupowej. Poza tym regularnie znajduje się w podstawowym składzie na mecze eliminacji do przyszłorocznego mundialu w Katarze.
Łącznie Puchacz założył koszulkę z orzełkiem na piersi 9 razy, z czego aż 7 z nich w wyjściowej jedenastce, w pozostałych 2 wchodził z ławki rezerwowych, a dodatkowo podczas zgrupowania opuścił tylko jeden mecz przeciwko amatorskiemu San Marino, gdy trener desygnował do gry zmienników.
Jednak zupełnie inaczej, wręcz na odwrót, wygląda jego sytuacja w klubie. Z 9 dotychczasowych meczów Bundesligi nie zagrał w ani jednym. 7 razy w ogóle nie znalazł się nawet w szerokiej kadrze, a 2 z nich obejrzał z perspektywy ławki rezerwowych.
Przyszło mu zagrać tylko w 4 meczach eliminacji oraz fazy grupowej Ligi Konferencji. Union Berlin traktuje rzeczone puchary europejskie najniższego szczebla po macoszemu, czego konsekwencją jest wystawianie w składzie zmienników, w tym właśnie Puchacza.
Sam zainteresowany skomentował swoją schizofreniczną rzeczywistość w programie „Foot Track”. – „To jest kwestia czasu. Najważniejsze, aby trener Urs Fischer nie miał wobec mnie żadnych zarzutów. On chce, bym był na sto procent gotowy. Robię to, co powinienem i czuję się dobrze” – przekonywał.
Puczach dodał jednocześnie, że nie ma obaw w kontekście swojej przyszłości. „Niedawno trener wziął mnie na rozmowę. Powiedział, że widzi moje dobre występy w kadrze, a w klubie nie gram i on rozumie, że to musi być dla mnie trudne. Nie chciał, abym się nie martwił, bo wszystko jest na dobrej drodze. Słyszę takie słowa i zap*********. Robię swoje i nie ma problemu” – wyjaśnił pewny swego.
jbro, PilkaNozna.pl