Przejdź do treści
Psychodrama Barcelony

Ligi w Europie La Liga

Psychodrama Barcelony

Jakiś czas temu wydawało się, że koniec Antoine’a Griezmanna w Barcelonie jest bliski. Po czym miało miejsce klasyczne odbicie się od dna i dziś hiszpańska prasa pisze, że współpraca duetu Messi – Griezmann jest wielką nadzieją Barcy na triumf w Lidze Mistrzów – o ile oczywiście zespół zdoła pozbierać się po klęsce w batalii o mistrzostwo Hiszpanii i słowach Messiego, że tak grając jak w meczu z Osasuną nie ma co marzyć o triumfach. O co w tym chodzi?


Duet Messi – Griezmann rzadko w tym sezonie ma powody do radości

LESZEK ORŁOWSKI

Sekwencja zdarzeń wygląda następująco:

23 czerwca Francuz wychodzi w wyjściowym składzie na mecz z Athletikiem. Jednak nie gra w piłkę, tylko błąka się bez celu po boisku niezauważany przez partnerów, aż w 65 minucie trener Quique Setien litościwe go zeń zdejmuje. 27 czerwca wchodzi na plac w 81 minucie starcia z Celtą Vigo, co można tłumaczyć jako element systemu rotacji. Jednak 30 czerwca brakuje go w jedenastce na kluczowy mecz z Atletico, wbiega na murawę dopiero w 90 minucie, jako ostatni z wykorzystanych tego dnia rezerwowych, mimo że Barca nie wygrywała, lecz tylko remisowała. I to było właśnie owo dno, upokorzenie, które musiało mistrza świata bardzo zaboleć. Można było po tym meczu przeczytać nawet, że AG więcej w klubie z Camp Nou nie zagra, że nakazał agentowi podjęcie rozmów z Juventusem Turyn. Jednak, ku zaskoczeniu, Griezmann 5 lipca zaczął mecz z Villarrealem, mało tego, strzelił gola i należał do najlepszych na boisku. Także 8 lipca w starciu z Espanyolem zagrał od początku i otrzymał wysokie noty. W meczu z Valladolid z kolei doznał kontuzji mięśnia czworogłowego, która wykluczyła go z ostatnich meczów ligowych. 8 sierpnia, na mecz z Napoli w Lidze Mistrzów, ma być jednak gotowy do gry i wspomóc Messiego oraz Luisa Suareza w walce o upragnioną uszatkę.

Messi musi się posunąć

Jak należy to wszystko interpretować? Skazani jesteśmy na domysły, bo nie znalazł się żaden kret, który zdradziłby mediom, co mówiło się w szatni Barcelony o przypadku Francuza na przełomie czerwca i lipca, kto zabierał głos i jakie stawiał tezy. Jednak wszystko układa się w pewną logiczną całość. Zaprezentujemy naszą wizję w formie dramatu w trzech scenach.

Scena 1, 24 czerwca, gabinet trenera Setiena, on sam oraz Leo Messi.
Messi: Trenerze, ja już nie mogę grać dłużej z tym Griezmannem. On zupełnie nie czuje naszego futbolu.
Setien: Leo, co masz na myśli?
Messi: Zawsze jest nie tam, gdzie trzeba. Odgrywa piłki nie tak, jak byśmy chcieli. Plącze mi się pod nogami, zajmuje teren, którego potrzebuję, ściąga mi na plecy rywali. Strefa przed polem karnym ma być dla mnie, nie chcę tam żadnego zawalidrogi. Wkurza mnie.
Setien: Masz coś do niego?
Messi: Nie, to fajny chłopak, ale nie umie grać tak, jak powinien grać nasz lewoskrzydłowy i nie chce nawet spróbować. Stoi i czeka na piłkę tam, gdzie my mu jej nigdy nie podamy. My, czyli ja i Luis Suarez, potrzebujemy na lewej stronie kogoś takiego jak Neymar, który weźmie futbolówkę, okiwa dwóch, zagra w pole bramkowe, a nie filozofa.
Setien: Co proponujesz?
Messi: Widział trener, co stało się wczoraj, w meczu z Athletikiem, gdy ściągnął trener Griezmanna, a wpuścił Puiga i Fatiego? Weszła La Masia, zaczęła się gra. Nasza gra. Strzeliliśmy gola, wygraliśmy. To jest to, czego potrzebujemy.
Setien: OK, niech będzie. Dostajecie dwa mecze, by pokazać, że macie rację. Fati i Puig znajdą się w jedenastce na Celtę, jeden z nich także na Atletico. Griezmann odpocznie, podgadam z nim.
Scena 2: 29 czerwca, gabinet Setiena, on sam oraz Antoine Griezmann.
Griezmann: Trenerze, o co chodzi, dlaczego nie zagrałem z Celtą?
Setien: Trzeba było zastosować wariant bez ciebie, z Fatim obok Messiego i Suareza, gdyż on lepiej działał w meczu z Athletikiem od tego z tobą.
Griezmann: Padł remis, czyli rozumiem, że na Atletico wracam do jedenastki?
Setien: Nie.
Griezmann: Czemu?
Setien: Messi i Suarez dostają ostatnią szansę na pokazanie, że nie jesteś im potrzebny i lepiej, żeby jako trzeci grał w ataku Fati.
Griezmann: Trenerze, w czym jest problem?
Setien: W tym, że nie grasz tak, jak chciałby Messi. Antoine, czy nie możesz zmienić trochę swojego podejścia? Obejrzyj stary mecz z Neymarem, spróbuj zagrać jak on.
Griezmann: Nie. Kiedy wy wszyscy zrozumiecie, że ja już nie jestem tym Griezmannem z Realu Sociedad, który najlepiej czuł się na skrzydle, brał piłkę, kiwał rywala, dobiegał do linii końcowej i zagrywał po ziemi do środka? Kiedy zrozumiecie, że nie jestem też tym Griezmannem, który przez pewien czas w Atletico odpowiadał za strzelanie goli jako typowa dziewiątka? Dlaczego wy chcecie, żebym był pionkiem? Ja jestem mistrzem świata. A mistrzem świata zostałem – oglądał trener w ogóle mundial w Rosji? – grając jako cofnięty napastnik, który operuje na wysokości końcowej linii pola karnego, nieco z boku, w moim przypadku lewego, ale ma pełną swobodę ruchów na całej ostatniej tercji boiska. Rozgrywa, strzela, kombinuje z kolegami.
Setien: U nas taką rolę ma Messi. A nie może być w zespole dwóch Messich.
Griezmann: Ale to ja jestem mistrzem świata, a nie Messi. Nie zamierzam zmieniać stylu gry, cofać się w rozwoju, wchodzić w stare spodenki. Nie planuję tylko dostosowywać się do oczekiwań Messiego i Suareza, chcę mieć taki wpływ na grę, na jakiego posiadanie zasługuję swoim CV. A ten złośliwy karzeł bardziej niż wynikiem interesuje się ostatnio tym, żebym ja sobie nie mógł pograć. Wszyscy robią wszystko, żebym dostał niską notę po meczu. Jestem sekowany. Będę chciał odejść, jeśli to się nie zmieni. Nie zgadzam się też z tym, że nie mogę grać jak Messi. Właśnie o to chodzi, żeby Barca miała dwóch Messich, a nie jednego, który się dwoi.
Setien: To co ja mam zrobić?
Griezmann: Powiedzieć Messiemu, żeby się posunął i zrobił mi trochę miejsca do grania.
Scena 3: 1 lipca, gabinet Setiena, on sam oraz Messi.
Setien: No i co powiesz Leo? Z Celtą remis, z Atletico remis, tytuł ucieka. Mamy tak grać dalej, bez Griezmanna? Sądzisz, że z Fatim jako trzecim wygramy Ligę Mistrzów?
Messi: Marne szanse.
Setien: No właśnie. To może jednak posunąłbyś się na boisku i dał Griezmannowi trochę pograć? Raz ty się ustawisz jako fałszywy napastnik, raz on – a wtedy ty wejdziesz w pole karne, tam poczekasz na piłkę. Przeciwnicy będą mieli kłopot, jak to ogarnąć, bo każda akcja będzie inna, a nie wszystkie na jedno kopyto: piłka do Messiego i jakoś to będzie.
Messi: Niechętnie.
Setien: Ale spróbujmy, na mecz z Villarrealem tylko. Umówmy się, że w co drugiej akcji jesteś szefem, a nie w każdej. Niech czasami Griezmann pogra. Zobaczymy jak wyjdzie, OK.?
Messi: Niech będzie…

Kto jest puto amo?

No i wyszło. Po raz kolejny okazało się, że Barcelona jest wtedy groźna, kiedy nie jest uzależniona od Messiego, kiedy także inni zawodnicy mają wpływ na jej grę, decydują o tym, jak wyglądają akcje. Może to brak kontuzjowanego Griezmanna obniżył jakość gry drużyny w starciu z Osasuną? Gdy w zespole byli Xavi i Andres Iniesta, Messi musiał się z nimi liczyć, to oni byli bardziej szefami niż on. Kiedy pojawił się Neymar, zaimponował Argentyńczykowi umiejętnościami i zaprzyjaźnił się z nim, w związku z czym dostał od niego placet na samodzielność na boisku i popisy. Griezmann zaś ani nie miał autorytetu małych pomocników, ani sympatycznej bezczelności Brazylijczyka. Nie zamierzał samemu wyrąbywać sobie miejsca na boisku, czekał, aż trener ustawi odpowiednio drużynę, tak, by jego umiejętności zostały wyeksponowane. Za kadencji Ernesto Valverde tak bywało, drużyna zachowywała dyscyplinę na boisku, realizowała polecenia trenera, grała z Francuzem. Nowy zawodnik powoli docierał się z zespołem. Ale gdy nastał Setien, Messi poczuł się puto amo, jak mawiają Hiszpanie, czyli jedynym szefem i znów postanowił sam wygrywać mecze, spychając kolegę pretendującego do jego roli na boisku na margines. 


Griezmann oczywiście nie zawsze był taki hardy jak ostatnio, kiedy to jeśli koledzy nie chcieli z nim grać jego futbolu, miał to gdzieś i nie robił nic, by być częściej przy piłce, wyłączał się. W grudniu 2019 roku mówił w rozmowie z uefa.com.: „Zdecydowałem się przyjść do Barcelony, by nauczyć się nowego stylu gry, poznać inną filozofię futbolu, rozwinąć się jako piłkarz. (…) Messi to zawodnik, jakiego nie zobaczymy już nigdy, albo przynajmniej przez najbliższe 40 lat. Trzeba się cieszyć możliwością grania z nim, bo to, co potrafi zrobić z piłką, jest niewiarygodne”. To były chyba szczere słowa, zawodnik miał wtedy jeszcze wiarę w to, że Messi wyciągnie do niego pomocną dłoń w krytycznym momencie. Tymczasem gdy zdarzył mu się słabszy mecz, w następnym gwiazdor zaczynał go na boisku ignorować, grał futbol skrajnie egoistyczny.
Widzą to wszyscy: tylko przy zgodnej współpracy ofensywnego tridente Messi – Suarez – Griezmann, na papierze najsilniejszego na świecie, Barca ma szansę na sukces, czyli wygranie w Lidze Mistrzów. A Setien wie, że tylko to ocali mu posadę. Dlatego teraz będzie podlewał swoją grządkę, dbając po równo o każdy kwiatek. Takie akcje, jak bramkowa z Espanyolem: Griezmann piętą do Messiego, ten do Suareza (choć przypadkiem), który uderza do siatki, takie jak podobna do niej przeprowadzona w meczu z Villarrealem, muszą zdarzać się częściej, jak najczęściej. Trzeba było 34 kolejek La Liga i odstawienia Griezmanna na mecz z Atletico, by wreszcie ostatni zwolennicy Fatiego zrozumieli, że na razie może on być tylko jokerem, a w podstawowym składzie musi występować Francuz. 


Griezmann jest problemem Barcelony wtedy, gdy koledzy z ataku nie chcą z nim grać, albo domagają się, żeby robił na boisku wyłącznie to, co im się wydaje, że robić powinien. Wtedy lepiej go zdjąć i wpuścić na plac Fatiego. Jednak na dłuższą metę taki wariant nie może się sprawdzić, bo młodzieńcowi brakuje klasy, doświadczenia. Tak więc AG jest przede wszystkim rozwiązaniem kłopotów Barcy, ale tylko wtedy, kiedy reszta zespołu ma ochotę z nim współpracować na warunkach zaakceptowanych przez wszystkich. 


Dwaj tak wyborni zawodnicy jak Messi i Griezmann muszą być kompatybilni. Nawet gdyby obaj mieli wiodącą tą samą nogę, dałoby się ich zmieścić w jedenastce. Ale przecież Messi woli strzelać lewą, a Griezmann prawą, Messi woli prawe skrzydło (półskrzydło), a Griezmann lewe. Jedynym kłopotem jest zachłanność Argentyńczyka, który w niektórych meczach zajmował też stronę Francuza, jego samego wykluczając z gry. W starciu z Espanyolem zaś obaj zmieniali się pozycjami, co było bardzo korzystne dla zespołu. 


Tak naprawdę Quique Setien – który zresztą po wpadce z Osasuną nie jest pewien czy poprowadzi zespół w Lidze Mistrzów – nie ma do rozwiązania szczególnie trudnego problemu taktycznego. Natomiast musi panować nad psychodramą rozgrywającą się przez cały czas między mistrzem świata a najlepszym piłkarzem świata, który z całą pewnością zazdrości koledze tytułu i lubi od czasu do czasu pokazać mu miejsce w szyku w zespole klubowym. Pytanie, czy trenerowi uda się na dłuższą metę utrzymać takie wzajemne relacje duetu asów, jakie były w pierwszym tygodniu lipca, jest absolutnie kluczowe. Barca wygra Ligę Mistrzów tylko jeśli Messi i Griezmann będą ze sobą zgodnie współpracować, a nie rozgrywać nieustannie jakiś wewnętrzny mecz.


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024