Przedwczesny finał w Gdyni
180 minut – tylko tyle czasu potrzebowali reprezentanci Hiszpanii, aby zapewnić sobie awans do najlepszej czwórki młodzieżowych mistrzostw Europy. La Roja pokonała w przedwczesnym finale innego z faworytów – Portugalię 2:1.
(fot. T. Zasiński/058PORT.PL/400mm)
Stało się. Hiszpania, która przyjechała do Polski w roli największego faworyta potrzebowała tylko dwóch spotkań, aby wejść do fazy medalowej MME 2017. La Roja wygrała dzisiaj z Portugalią błyskiem geniuszu Saula Nigueza oraz większym doświadczeniem poszczególnych zawodników.
W pierwszych minutach Hiszpanie nie potrafili się odnaleźć na boisku. To Portugalia dłużej utrzymywała się przy piłce, atakowała, ale nie potrafiła stworzyć dobrej stuprocentowej sytuacji. Jedynym zagrożeniem były dośrodkowania z bocznych sektorów boiska.
Hiszpanie czekali, czekali i się doczekali. Dokładnie po 21. minutach solową akcję przeprowadził Saul, który ograł kilku rywali i wyprowadził faworytów na prowadzenie.
Pierwszy półfinalista Euro U-21 pokazał doświadczenie i ogranie na najwyższym międzynarodowym poziomie. La Roja grała bardzo konsekwentnie w obronie, a na straconego gola i tak defensywa nie miała wpływu, bo takie trafienia jak to Brumy wypada tylko oklaskiwać i podziwiać, nic więcej.
Cel minimum reprezentacja z Półwyspu Iberyjskiego wypełniła, czyli weszła do pierwszej czwórki. Teraz czekają na rywala, z którym przyjdzie im się zmierzyć w walce o finał. Po takim meczu jak ten z Portugalią aż chce się napisać, że wypada, aby te zespoły spotkały się ze sobą 30 czerwca jeszcze raz w Krakowie, ale mając w głowie jeszcze perspektywę spotkań Włochów i Niemców, można po prostu tylko żałować, że jednej z tych drużyn zabraknie w strefie medalowej.
Teraz Hiszpania ma komfort, bo w starciu z Serbami może wystawić do gry zawodników, którzy nie powąchali jeszcze murawy. Kluczowi zawodnicy będą mieli zatem siedem dni przerwy, które mogą okazać się kluczowe przy takich obciążeniach turniejowych.
Paweł Gołaszewski