Po pięciu latach grania bezgłośnych halabardników ich role znów zaczynają brzmieć donośnie i wyraźnie. Niczyjego sumienia nie usmaruje stwierdzenie, że 21 października w piłkarskiej La Scali wystąpią czołowi w kraju, choć do najlepszych ciągle im daleko, artyści.
TOMASZ LIPIŃSKI
Inter jest trzeci, rzeczywistej siły Milanu tabela nie pokazuje, ponieważ w porównaniu do wszystkich przed nim ma jeden mecz do odrobienia (31 października). W przypadku zwycięstwa nad Genoą zbliżyłby się do lokalnego rywala na punkcik i odległość jednego miejsca w tabeli. Hipotetycznie więc stawką derbów Mediolanu jest miejsce na najniższym stopniu podium. I to zarówno w niedzielę, jak i w całym sezonie.
GŁOWĄ W DÓŁ
Obu gospodarzy San Siro nie było tam od 19 maja 2013 roku. Wtedy Milan niemal w ostatniej minucie ostatniej kolejki pokonał zdegradowaną już Sienę, w konsekwencji rozebrał Fiorentinę z brązu i zapewnił sobie grę w eliminacjach Ligi Mistrzów. Całych pięć lat poza pierwszą trójką jednych bądź drugich to niechlubny rekord wszech czasów. Wcześniej, to znaczy od 1929 roku, od kiedy mniej więcej w obecnej formule (zmieniała się tylko liczba uczestniczących drużyn) istnieje Serie A, podobna historia zdarzyła się co najwyżej w dwóch kolejnych sezonach. Nie dłużej.
Później Milan stać było na ósmą, dziesiątą, siódmą, szóstą i jeszcze raz szóstą pozycję. Za to Interowi nawet tamtego majowego dnia roku 2013 nie było do śmiechu, chyba że przez łzy. Po klęsce na własnym stadionie 2:5 z Udinese spadł na dziewiąte miejsce. Później bywało lepiej, ale niedużo, co dokumentowały piąta, ósma, czwarta, siódma i czwarta lokata. W tej ostatniej pięciolatce czarnymi zgłoskami zapisał się w kronikach sezon 2015-16, to wtedy kluby ze stolicy Lombardii nie zakwalifikowały się do europejskich pucharów. Absolutne novum dla wszystkich statystyków i policzek dla miasta, które z 27 międzynarodowymi trofeami skromniej wyglądało tylko na tle Madrytu (33).
Ostatni pucharowy sukces należał do Interu, który 2010 rok najpierw pod wodzą Jose Mourinho, a następnie Rafy Beniteza podsumował pięcioma triumfami, w tym zwycięstwami w Lidze Mistrzów i klubowych mistrzostwach świata. Od tamtej pory osiem lat posuchy zarówno dla Mediolanu, jak i całej Italii. W 60-letniej historii europejskich pucharów dłuższa pauza przytrafiła się między Pucharem Zdobywców Pucharów Milanu w 1973 a Pucharem Mistrzów czerwono-czarnych w 1989. Nic dziwnego, że akcje piłkarskiego Mediolanu w rankingu UEFA spadły na łeb na szyję. Na koniec sezonu 2017-18, po którym drużyny przydzielano do odpowiednich koszyków przed losowaniem grup europejskich pucharów, Milan zajmował 53 miejsce, a Inter – 83. Od piątego Juventusu dzieliły ich lata świetlne, ale także inni włoscy rywale plasowali się znacznie wyżej: Napoli – 17, Roma – 21, Fiorentina – 30 i Lazio – 36. Wielki z nazwy Milan znalazł się dopiero w drugim koszyku Ligi Europy. Inter został dolosowany z czwartego w Champions League i w związku z tym trafienie na Barcelonę, Tottenham i PSV Eindhoven nie było najgorszym rozwiązaniem.
Z holenderską ekipą dobre wspomnienia łączą Milan, który w 2013 roku wyeliminował ją w eliminacjach. Do fazy grupowej wprowadził go i przez nią przeprowadził Massimiliano Allegri, który niedługo później bezpośrednio w wyniku porażki z Sassuolo i czterech goli Domenico Berardiego stracił posadę. W 1/8 szansy na wyeliminowanie Atletico Madryt nie wykorzystał Clarence Seedorf. Od tamtego czasu Milan miał ośmiu trenerów, trzech prezydentów i tylu samo właścicieli.
(…)
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (42/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”