Półfinały Copa del Rey: Nadzieje Leganes i Valencii
Faworytami są oczywiście Sevilla i Barcelona. Ale Leganes i Valencia liczą na sprawienie niespodzianek i przebicie się do finału Pucharu Króla. Na czym opierają swoje nadzieje jedni i drudzy?
Kibiców na Estadio Mestalla czeka prawdziwa piłkarska uczta (fot. Reuters)
Skoro przed rokiem silniejszych rywali eliminowało Deportivo Alaves i ostatecznie dotarło do decydującego boju, to czemu teraz nie mieliby tego zrobić Pepineros? Sevilla jest drużyną nierówną, rozbiła Atletico ale w lidze zremisowała z Getafe. Można ją sparaliżować, ale w tym dziele gracze Leganes są znakomici. Ich trener Asier Garitano zaleca, by podeszli do meczu normalnie, jak do każdego innego.
– Pamiętajcie, że waszym jedynym obowiązkiem jest zostawić na boisku wszystkie siły i pokazać wszystkie umiejętności. Zróbcie to, a o resztę się nie martwcie – tak do nich przemówił. Czyli – niech Sevilla gra pod presją faworyta, niech ona się denerwuje, atakuje pozycyjnie. – Najważniejsze to zachować szanse do meczu rewanżowego – twierdzi trener ekipy spod Madrytu.
Przed kasami na Mestalla we wtorek rano, kiedy do sprzedaży trafiły bilety na mecz rewanżowy z Barceloną ze zwrotów od posiadaczy karnetów, potworzyły się wielkie kolejki. Kibice liczą, że ich pupile zagrają na Camp Nou na tyle dobrze, że po ostatnim gwizdku sędziego sprawa awansu nie stanie się przesądzona. Ale będzie ciężko. Dwa dni przed meczem nie trenowali z powodu kontuzji Kondodgbia, Garay i Guedes – trzy filary zespołu Marcelino. Ponadto nie ma wciąż w kadrze lepszego prawego obrońcy niż Martin Montoya, przez którego błędy zespół stracił już wiele bramek. Czyli – obawy przewyższają nadzieję. – Nie martwcie się – uspokaja kibiców Rodrigo. – W listopadowym meczu ligowym z Barca mieliśmy wiele okazji. Umiemy dobrać się jej do skóry. Nie jest niezwyciężona…
Mecz Leganes – Sevilla odbędzie się dziś o 21.30, a Barcelona – Valencia jutro o tej samej porze. Transmisje w Canal+Sport.
Leszek Orłowski
„Piłka Nożna”