Podział punktów w Częstochowie
Sporo emocji i zwrotów akcji dostarczyło nam pierwsze sobotnie spotkanie 3. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Ostatecznie Raków Częstochowa zremisował przed własną publicznością z Wartą Poznań 2:2.
Częstochowianie mają we wtorek przed sobą mecz trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów u siebie z Arisem Limassol. To sprawiło, że trener Dawid Szwarga zdecydował się na zmiany w składzie. Poza kadrą meczową znalazł się kontuzjowany John Yeboah, a na ławce rezerwowych usiedli Vladan Kovacević czy Fran Tudor. Natomiast swoje szanse na debiut w barwach mistrzów Polski otrzymali Kacper Bieszczad oraz Srdan Plavsić.
Spotkanie w sobotnie popołudnie w Częstochowie nieco niespodziewanie znacznie lepiej rozpoczęli goście. Już w piątej minucie podopieczni trenera Dawida Szulczka wyszli na prowadzenie. Miguel Luis miał nieco wolnej przestrzeni i zdecydował się na techniczny strzał z dystansu, a piłka wpadła do siatki przy lewym słupku. Portugalczyk wykorzystał też nieco złe ustawienie Bieszczada przy tej sytuacji i strzelił gola przeciwko swojej dawnej drużynie. Częstochowianie mogli doprowadzić do remisu trzy minuty później, ale strzał głową Bogdana Racovitana trafił wprost w Adriana Lisa. Warta pierwszy dobry kwadrans gry w swoim wykonaniu, gdzie zyskała przewagę, mogła zakończyć prowadzeniem 0:2, ale groźny strzał Filipa Borowskiego dobrze wybronił jednak Bieszczad.
W dalszych fragmentach pierwszej połowy spotkanie się nieco wyrównało, a obu drużynom brakowało dokładności w tworzeniu akcji ofensywnych. Warta była dobrze zorganizowana w defensywie i nie pozwalała częstochowianom dochodzić do dogodnych okazji bramkowych. Goście natomiast w 32. minucie rywalizacji mieli dogodną okazję na podwyższenie prowadzenia, ale Kajetan Szmyt uderzył z dystansu nieznacznie obok prawego słupka bramki gospodarzy. Częstochowianie w pierwszej połowie grali znacznie poniżej swoich możliwości i nie dochodzili do zbyt wielu okazji bramkowych pod polem karnym rywala, przez co do przerwy dość niespodziewanie przegrywali.
Częstochowianie szybko jednak doprowadzili do wyrównania w drugiej połowie. Deian Sorescu dobrze popędził prawym skrzydłem i doszedł do pola karnego, gdzie sfaulował go Jakub Kiełb. Początkowo arbiter nie podyktował rzutu karnego, ale zmienił swoją decyzję po konsultacji z VAR-em. Rzut karny na bramkę w 50. minucie rywalizacji zamienił Łukasz Zwoliński, który już po raz drugi w tym sezonie pewnie wykorzystał jedenastkę. Radość gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo, gdyż Warta w 57. minucie ponownie wyszła na prowadzenie. Dario Vizinger dobrze zgrał piłkę na prawą stronę do Macieja Żurawskiego, a ten wykorzystał ponownie niezbyt dobre ustawienie Bieszczada i strzałem przy lewym słupku pokonał młodzieżowca Rakowa.
Mistrzowie Polski ponownie mogli dość szybko doprowadzić do wyrównania, ale w 63. minucie swoich szans nie wykorzystał Fabian Piasecki, który kilka chwil wcześniej zmienił Zwolińskiego. Najpierw uderzenie Piaseckiego z bliskiej odległości wybronił Lis, a dobitka 28-latka poleciała wysoko ponad bramką. Dwie minuty później trzecią bramkę mogli na swoim koncie zapisać Zieloni, ale strzał Luisa z rzutu wolnego świetnie na poprzeczkę sparował Bieszczad. Spotkanie się nieco wyrównało, ale żadna z drużyn nie potrafiła znaleźć drogi do siatki.
To zmieniło się w 83. minucie spotkania. Wówczas częstochowianie rozegrali bardzo dobrą akcję. Wladyslav Koczergin dobrze wrzucił piłkę w pole karne z lewego skrzydła, gdzie głową dalej zgrał ją Sorescu. Do piłki dopadł Jean Carlos Silva, który uderzeniem z pierwszej piłki przy prawym słupku doprowadził do remisu. Wcześniej też futbolówka odbiła się od jednego z graczy Warty, co mogło mieć wpływ na tor lotu piłki. Gospodarze chcieli pójść za ciosem. W 88. minucie z prawej strony pola karnego dobrze uderzał Sorescu, ale jego strzał w porę zablokowali gracze zespołu z Poznania.
W doliczonym czasie gry swoją okazję miał natomiast Silva, ale tym razem uderzył on jednak wysoko ponad bramką Warty. W ostatniej akcji dobrą okazję na gola miał Stratos Svarnas, ale strzał głową Greka pewnie wyłapał Lis. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 2:2, który z pewnością nie zadowala żadnej z drużyn. W Częstochowie obejrzeliśmy ciekawe spotkania, które było dość emocjonujące.
kczu/PiłkaNożna.pl