Podział punktów na Olympiastadion
Podziałem punktów zakończył się pierwszy mecz 19. kolejki Bundesligi. Hertha Berlin zremisowała przed własną publicznością z FC Schalke 04 (2:2).
Ondrej Duda zapisał na swoim koncie znakomitą asystę (fot. Reuters)
Chociaż postawa Herthy i Schalke w tym sezonie to spore rozczarowanie, to kibice i tak ostrzyli sobie zęby na piątkowe starcie. W Berlinie i Gelsenkirchen cały czas bowiem liczą na przełamanie swoich drużyn i włączenie się ich do walki o europejskie puchary. Stawka meczu była więc spora i jak się okazało, piłkarze obu drużyn z wielkim animuszem podeszli do walki o cenne punkty.
Kibice zebrani na Olympiastadion mogli się spodziewać niezłego widowiska, ale nawet najwięksi optymiści raczej nie spodziewali się, że jeszcze przed przerwą będzie im dane zobaczyć aż cztery bramki.
Wielkie strzelanie już w 17. minucie rozpoczął Jewhen Konoplanka, jednak gospodarze nie zamierzali składać broni i w 39. minucie udało się im doprowadzić do wyrównania. Hertha wyprowadziła znakomity kontratak, w którym główne skrzypce zagrał dobrze znany polskim fanom piłki nożnej Ondrej Duda, który zapisał na swoim koncie piękną asystę piętą przy trafieniu Marko Grujica.
Jeśli ktoś jednak myślał, że to koniec emocji w pierwszej połowie, ten był w sporym błędzie. Schalke jeszcze przed przerwą, a dokładnie w 44. minucie wróciło na prowadzenie za sprawą uderzenia pod poprzeczkę Marka Utha, ale to nadal nie był finał strzeleckich popisów.
Skoro bowiem sędzia doliczył do pierwszej części spotkania aż cztery minuty, to gospodarze skwapliwie z tego skorzystali, a do kolejnego remisu doprowadził ładnym strzałem głową Vedad Ibisević.
Jak się okazało, piłkarze obu drużyn zużyli podczas pierwszych 45 minut całą amunicję i dlatego po zmianie stron nie było nam dane oglądać takiej kanonady. Co więcej, kibice w Berlinie nie zobaczyli już ani jednego gola i dlatego po końcowym gwizdku oba zespoły podzieliły się punktami.
Cieniem na spotkaniu bez dwóch zdań położyła się skandaliczna decyzja arbitra, który jeszcze w pierwszej połowie oszczędził Karima Rekika, który wyprostowaną nogą wszedł w piszczel Alessandro Schopfa. Nie było wątpliwości, ze za takie zagranie należała się czerwona kartka, jednak sędzia zdecydował się pokazać jedynie żółtą, czy bez dwóch zdań wpłynął na przebieg wydarzeń na boisku.
gar, PiłkaNożna.pl