Przejdź do treści
PN z Rzymu: Bez alibi

Ligi w Europie Liga Mistrzów

PN z Rzymu: Bez alibi

Dla Romy, nastawionej w tym sezonie na zdetronizowanie Juventusu, Liga Mistrzów miała być deserem. Być może i była, ale na pewno nie słodkim.

Jeszcze przed rozpoczęciem bitwy o wszystko z Manchesterem City kibice z Curva Sud wywiesili bojowy transparent: Roma, senza paura. Nie chcieli znów oglądać potomków gladiatorów przestraszonych klasą i marką przeciwnika (jak z Bayernem na Stadio Olimpico) lub wizją zebrania kolejnych batów (jak w Monachium).

Prawie jak BATE

Życzeniom fanów stało się zadość. Po Romie strachu nie było widać. Zaczęła od huraganowych ataków, była bliska objęcia prowadzenia w pierwszym kwadransie, co w tym sezonie ligowym udawało jej się nadzwyczaj często, ale znów okazało się, że Liga Mistrzów to nie Serie A. Odwaga nie zastąpiła umiejętności. Husaria nie pokonała czołgów. Mistrzowie Anglii napór przetrwali, a później uporządkowali boiskowe sprawy i Roma nie miała już nic do powiedzenia. Przegrała. Niby z honorem, nie w kompromitujących rozmiarach jak z Bayernem, jednak wydaje się, że po środowej wpadce miała jeszcze mniej na swoją obronę. Została bez żadnego alibi.

Kiedy trafiła do grupy śmierci, w której była jedynym wicemistrzem, i poznała kalendarz, wszystkim marzyło się, żeby ostatni mecz z The Citizens miał hamletowskie znaczenie: być albo nie być. Marzenie się spełniło, a los okazał się potrójnie łaskawy. Po pierwsze – mecz na własnym stadionie, gdzie pod wodzą Rudiego Garcii rzymianie przegrali tylko dwa razy: z Juventusem i Bayernem. Po drugie – zwycięstwo do awansu nie było konieczne, wystarczyło zagrać po włosku, jak utarło się od dawien dawna, czyli na 0:0. Po trzecie – przeciwnik przyjechał z przetrąconym kręgosłupem. Bez stopera Vincenta Kompany’ego, bez lidera drugiej linii Yaya Toure i wreszcie bez superstrzelca Sergio Aguero. Na dodatek z rekonwalescentami Edinem Dżeko w składzie i Davidem Silvą na ławce. Trudno było sobie wyobrazić słabszy kadrowo Manchester. Bez żadnych armat, ponieważ na boisko wybiegło tylko pięciu zawodników, którzy w tym sezonie cieszyli się z goli, zresztą niewielu – w sumie tylko sześciu. A zatem jeśli mająca wszystkie argumenty po swojej stronie Roma (nawet do pracy sędziego nie mogła się przyczepić), nie potrafiła ich wykorzystać, to znaczy, że problem tkwił gdzie indziej.

(…)

Z Rzymu Tomasz Lipiński

Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika „Piłka Nożna”! Już w kioskach!

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 45/2024

Nr 45/2024