Piłkarze po amputacjach trenowali z kadrą Nawałki
TurboGrosik spotkał TurboKubę, Robert Lewandowski nie wykorzystał czterech rzutów karnych, mimo że bramkarz miał tylko jedną rękę, a Wojtek Szczęsny dwa razy wyciągał piłkę z siatki po pięknych strzałach piłkarzy grających o kulach. Spotkanie dwóch reprezentacji, które zagrają w tym roku na Mistrzostwach Świata, obfitowało w niespodzianki i zabawne sytuacje.
Jakub Popławski na treningu zatrzymał Roberta Lewandowskiego (fot. Paula Duda/laczynaspilka)
Kadra Amp Futbol, która niedawno w pięknym stylu wywalczyła medal Mistrzostw Europy, na zaproszenie PZPN pojawiła się we Wrocławiu, na oficjalnym treningu reprezentacji Polski. Nie dla wszystkich kadrowiczów Adama Nawałki było to pierwsze spotkanie z piłkarzami po amputacjach.
– To jest TurboKuba – przywitał napastnika ampfutbolistów
Kubę Kożucha Kamil Grosicki, który jako ambasador reprezentacji Amp Futbol niedawno pomógł Kubie zebrać fundusze na nową protezę. – Jestem dumny, że mogę wspierać tych chłopaków. Jako kadra trzymamy kciuki za nich i wiemy, że oni trzymają je za nas – łączy nas piłka! – dodał popularny TurboGrosik.
Oprócz rozmów o planach i przygotowaniach do mundialów nie mogło obyć się również bez rywalizacji typowo piłkarskiej. Do bramki wszedł
Wojtek Szczęsny, którego strzałami z jedenastu metrów próbowali zaskoczyć zawodnicy Amp Futbol.
Pierwszy techniczny i bardzo precyzyjny strzał Krystiana Kapłona wyraźnie zaskoczył golkipera Juventusu oraz obserwującego rywalizację Tomasza Iwana, który motywował swojego bramkarza do większej koncentracji. Motywacja przyniosła zamierzony efekt, kiedy to Szczęsny obronił strzał Marcina Guszkiewicza. Mimo koncentracji, nie miał jednak nic do powiedzenia przy atomowym uderzeniu „z zewniaka” Kuby Kożucha.
Następnie między słupkami zameldował się broniący jedną ręką
Jakub Popławski, naprzeciwko którego stanął sam
Robert Lewandowski. Ku zaskoczeniu wszystkich obserwatorów, mimo aż czterech prób bramkarz reprezentacji Amp Futbol nie dał się pokonać zawodnikowi Bayernu ani razu, przy jednym ze strzałów parując piłkę po pięknej interwencji na poprzeczkę.
– Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść – odpowiedział
Popławski na propozycję piątego karnego. – Stanąć oko w oko z Robertem to wielkie wyróżnienie. Przyznam uczciwie, że dzisiaj sprzyjało mi szczęście – dodał, śmiejąc się, już po zakończonym treningu.
– Podziwiam ambicję i wolę walki, która jest w chłopakach – podsumował spotkanie Lewandowski – Mimo czterech prób faktycznie nie udało mi się strzelić żadnego karnego, co pokazuje, jaki poziom prezentują ci zawodnicy. – zakończył kapitan reprezentacji Polski.
Informacja prasowa