Piłkarze Liverpoolu wygrali Bitwę o Anglię!
Bitwa o Anglię dla Liverpoolu. Podopieczni Juergena Kloppa pokonali na wyjeździe Manchester United (4:2) dzięki czemu nadal liczą się w wyścigu o miejsce w następnej edycji Champions League.
Czy to będzie mocny finisz sezonu w wykonaniu Liverpoolu? (fot. Reuters)
Spotkanie na Old Trafford miało zostać pierwotnie rozegrane przed tygodniem, jednak z powodu protestu kibiców, którzy wdarli się na stadion, zawody musiały zostać przełożone. Także przed czwartkowym meczem w okolicach stadionu doszło do niepokojów, jednak tym razem nie było dyskusji o tym, by po raz kolejny przekładać szlagier.
Mecz miał ogromne znaczenie dla Liverpoolu, który wciąż goni rywali w wyścigu o miejsce w czołowej czwórce i awans do następnej edycji Champions League. Manchester nie musiał się tym przejmować, ponieważ bilet do elity miał już zapewniony.
Goście zaczęli z animuszem, jednak lepsze okazje stwarzali sobie gospodarze. Najpierw bliski wykorzystania błędu Alissona był Edinson Cavani, jednak to co nie udało się Urugwajczykowi, udało się… Nathanielowi Phillippsowi. Po kąśliwym strzale Bruno Fernandesa niefortunnie odbił on piłkę przed własną bramką, zaskakując bramkarza i zdobywając gola samobójczego.
Liverpool nie zamierzał się jednak poddawać i w 34. minucie zdołał odpowiedzieć. Po dość sporym zamieszaniu w polu karnym przeciwnika i strzale Phillippsa, piłkę piętą trącił Diogo Jota, który zmylił Deana Hendersona i przedłużył nadzieje The Reds na awans do Ligi Mistrzów.
Podopieczni Juergena Kloppa poszli za ciosem i w doliczonym czasie gry pierwszej połowy goście wyszli na czoło rywalizacji. Znakomite dośrodkowanie w pole karny Manchesteru wykorzystał zawodzący w tym sezonie Roberto Firmino, który strzałem głową skierował piłkę do siatki.
To jednak wciąż nie był koniec emocji na Old Trafford. W 67. minucie Cavani wypuścił na pozycję Marcusa Rashforda, a ten płaskim strzałem pokonał Alissona i przywrócił swój zespół do walki nawet o pełną pulę.
Czerwonym Diabłom nie udało się już dogonić Liverpoolu, a jakby tego było mało, w końcówce gospodarzy dobił Mohamed Salah, ustalając wynik spotkania na 4:2.
gar, PiłkaNożna.pl