Panie Ronaldzie, czas się pakować
Ronald Koeman dał zadebiutować już 23 nastolatkom w Lidze Mistrzów, a większą liczbą debiutów nastolatków mogą pochwalić się jedynie sir Alex Ferguson oraz Arsene Wenger – taką informację podało na Twitterze konto OptaJose. To koniec dobrych wieści dla holenderskiego szkoleniowca po drugiej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów. Barcelona po 180 minutach nie dość, że nie ma na koncie zwycięstwa, to nie ma nawet punktu, gola i… celnego strzału na bramkę.
Dokładnie dziesięć miesięcy temu Dariusz Żuraw postanowił wystawić drugi garnitur na mecz 5. kolejki Ligi Europy przeciwko Benfice Lizbona. Wówczas Lech Poznań przegrał w stolicy Portugalii 0:4, ale był w stanie oddać chociaż jeden celny strzał na bramkę gospodarzy. Dzisiaj Barcelona poległa, przegrała 0:3, celnego uderzenia jednak nie zaliczyła, a przecież grał pierwszy garnitur…
W ostatnich dniach plotki o zwolnieniu Ronalda Koemana z Barcelony rozgrzewały hiszpańskie media do czerwoności. Holender w każdym spotkaniu po bolesnej porażce z Bayernem na Camp Nou grał ponoć o posadę. Efekt? Dwa remisy w lidze i w końcu zwycięstwo z Levante. Wydawało się, że w weekend coś drgnęło, że Blaugrana może zacząć punktować na miarę potencjału. No właśnie, wydawało się.
Barca została brutalnie sprowadzona na ziemię w Lizbonie. Koeman postanowił wrócić do ustawienia 1-3-5-2 i na efekty nie trzeba było długo czekać. Nie minęło nawet 180 sekund od pierwszego gwizdka arbitra, a Benfica już prowadziła po trafieniu Darwina Nuneza. Urugwajczyk otrzymał piłkę w lewym narożniku boiska, okiwał Erica Garcię i płaskim strzałem umieścił piłkę w siatce.
Po tym trafieniu drużyna ze stolicy Katalonii delikatnie się rozjuszyła. Barcelona przejęła inicjatywę i zaczęła tworzyć masowo sytuacje, ale była do bólu nieskuteczna. Do tego stopnia, że nawet nie dała możliwości na pomyłkę bramkarzowi Benfiki, który przez 90 minut według oficjalnych statystyk nie został zmuszony nawet do jednej interwencji.
Do przerwy Benfica dała się wyszumieć Barcelonie, a po zmianie stron spotkanie było już jednostronne. To gospodarze stworzyli sobie trzy świetne sytuacje, z których wykorzystali dwie. Najpierw słupek bramki gości obił Nunez, ale w 69. minucie przewaga Benfiki została udokumentowana drugim trafieniem. Joao Mario wyszedł sam na sam z Ter Stegenem, Niemiec odbił strzał, ale już wobec dobitki Rafy Silvy był bezradny.
Gwóźdź do trumny 10 minut później wbił Nunez. Urugwajczyk wykorzystał rzut karny za zagranie ręką Sergino Desta i dobił Barcelonę, która po dwóch kolejkach zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Pod koniec spotkania z boiska wyleciał jeszcze Eric Garcia, który obejrzał drugą żółtą kartkę. Jak słusznie zauważyła na Twitterze Squawka, Hiszpan obejrzał tyle samo czerwonych kartek od powrotu na Camp Nou, co wygrał meczów z Dumą Katalonii… To idealnie podsumowuje aktualną sytuację w Barcelonie.
pgol, PilkaNozna.pl