Szczęsny trzykrotnie skapitulował, ale to on uratował Barcę przed kompromitacją
Wojciech Szczęsny co prawda sprokurował rzut karny i trzykrotnie musiał wyjmować piłkę z siatki, jednak nie zmienia to faktu, że był jednym z kluczowych zawodników FC Barcelony w tym meczu.
FC Barcelona awansowała do półfinału Ligi Mistrzów, mimo przegranej 1:3 w rewanżowym starciu z Borussią Dortmund. Zaliczka z pierwszego meczu okazała się wystarczająca, by przypieczętować awans do kolejnej fazy rozgrywek.
Spotkanie nie rozpoczęło się najlepiej dla Wojciecha Szczęsnego. Polski bramkarz już w pierwszym kwadransie sfaulował rywala we własnym polu karnym, co poskutkowało rzutem karnym dla BVB i szybko straconą bramką.
Szczęsny zdołał jednak zrehabilitować się jeszcze przed przerwą. Kilkoma kluczowymi interwencjami uchronił Barcelonę przed utratą kolejnych goli i do szatni drużyny schodziły przy wyniku 1:0 dla Borussii.
Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił – Borussia naciskała, a Szczęsny ponownie musiał stawać na wysokości zadania. W jednej z akcji popisał się podwójną interwencją, ale ostatecznie dwukrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki. Przy trafieniach Guirassy’ego nie miał większych szans – najpierw napastnik Borussii skutecznie zamknął dośrodkowanie głową z bliskiej odległości, a później wykorzystał fatalny błąd Araujo, którego Szczęsny nie był w stanie naprawić.
Łącznie Polak zanotował aż osiem interwencji, z czego sześć dotyczyło strzałów z pola karnego. Do tego miał 52 kontakty z piłką i 27 podań, z których 17 było celnych.
Co ciekawe, była to pierwsza porażka Wojciecha Szczęsnego w barwach Barcelony – seria trwała aż 22 mecze. Do tej pory, gdy stał między słupkami, Blaugrana wygrała 19 spotkań i trzykrotnie zremisowała.
Barcelona z awansem do finału Ligi Mistrzyń! Pajor z golem [WIDEO]
FC Barcelona wygrała w dwumeczu z Chelsea (dwa razy po 4:1) i awansowała do finału Ligi Mistrzyń. Ewa Pajor strzeliła gola w niedzielnym rewanżu wyjazdowym z zespołem z Anglii.
Real Madryt to słaba drużyna. Kto winny i co dalej?
Znajdowanie powodów, dla których przed meczem rewanżowym z Arsenalem należało wierzyć, że Real odrobi straty i przejdzie do półfinału Ligi Mistrzów, było karkołomnym zadaniem. Takich bowiem po prostu nie było. Rzeczywistość potwierdziła, że rację mieli sceptycy twierdzący, że Real to obecnie słaba drużyna.