Brak Roberta Lewandowskiego w składzie reprezentacji Polski na mecz z Holandią sprawił, że dyskusja o tym, kto zajmie miejsce w ataku trwała od dobrych kilku dni. Jeden czy dwóch? Adam Buksa czy Krzysztof Piątek? Karol Świderski czy Sebastian Szymański? A może Kacper Urbański?!
Powołanie tego ostatniego na czerwcowe zgrupowanie było największą niespodzianką. Młody, zdolny, regularnie grający w Bolonii, ale przede wszystkim odważny, dobrze wyszkolony technicznie, kreatywny – takie atrybuty najlepiej opisują wychowanka Lechii Gdańsk.
W meczach towarzyskich Urbański błysnął formą. Wszedł dwukrotnie w trudnych momentach. Najpierw już w szóstej minucie musiał zastąpić Arkadiusza Milika z Ukrainą. Trzy dni później również przedwcześnie pojawił się na murawie, tym razem w miejsce Roberta Lewandowskiego.
25
meczów w Bolonii rozegrał w tym sezonie Urbański. Zaliczył w nich jedną asystę.
Problemy zdrowotne Lewandowskiego, znak zapytania przy dyspozycji Karola Świderskiego i nieudany występ Krzysztofa Piątka z Turcją sprawiły, że Urbański jest dzisiaj głównym kandydatem do gry obok, a w zasadzie tuż za Adamem Buksą. Bo właśnie on to ma, czyli świetnie potrafi łączyć napastnika z pomocnikami, a kiedy trzeba to umie wbiec w tempo w pierwszą linię.
Jeśli Urbański zacznie mecz na ławce, to zrozumiem Michała Probierza. Doświadczenie i obycie z wielkimi imprezami są mu kompletnie obce, więc selekcjoner spokojnie się wybroni z tej decyzji. Z drugiej strony fantazja i brak kompleksów piłkarza Bolonii mogłyby biało-czerwonym bardzo pomóc w starciu z Holendrami. Młodość? To akurat atut, bo w dwóch ostatnich imprezach mistrzostw Europy, akurat młodzi byli naszymi bardzo jasnymi punktami. Mam na myśli Bartosza Kapustkę w 2016 roku oraz Kacpra Kozłowskiego pięć lat później. Teraz do grona diamencików powinien dołączyć Urbański.