Cztery. Dokładnie tyle goli brakuje Robertowi Lewandowskiemu do wyrównania rekordu Gerda Mullera. W sobotnie popołudnie kapitan reprezentacji Polski powiększył swój dorobek bramkowy w niemieckiej Bundeslidze do trzydziestu sześciu trafień.
Bramkowy wyścig w wykonaniu Lewandowskiego trwa nadal. Meta jest już coraz bliżej. (fot. Reuters)
Wreszcie. Po siedmiu spotkaniach nieobecności Robert Lewandowski ponownie pojawił się na boisku. „Lewy” wyleczył naderwane więzadło w lewym kolanie i znalazł się w podstawowym składzie na mecz przeciwko FSV Mainz (1:2).
Nie było to jednak dobre spotkanie w jego wykonaniu. Dwudziestosześciodniowa przerwa od gry zrobiła swoje. Kapitanowi reprezentacji Polski wyraźnie brakował rytmu meczowego. Dodatkowo defensywa przeciwników całkowicie odcięła go od podań swoich kolegów z drużyny.
To spowodowało, że Lewandowski na przestrzeni dziewięćdziesięciu minut oddał tylko dwa strzały. Pierwszy z nich był niecelny, zaś drugi celny, a co więcej – piłka po jego uderzeniu znalazła drogę do bramki.
Była czwarta minuta doliczonego czasu gry, kiedy to „RL9” wykorzystał błąd rywala, znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i wpisał się na listę strzelców. W taki oto sposób powiększył swój dorobek bramkowy w rozgrywkach Bundesligi do trzydziestu sześciu trafień.
To oznacza, że do wyrównania legendarnego rekordu Gerda Mullera, który w sezonie 1971/72 niemieckiej ekstraklasy strzelił aż czterdzieści goli, brakuje mu już tylko czterech bramek.
Nie będzie to jednak łatwe zadanie. Do zakończenia bieżącego sezonu pozostały już tylko trzy mecze. Bayern zmierzy się kolejno z Borussią Monchengladbach, Freiburgiem i Augsburgiem. Lewandowski zatem nie dość, że musi być nad wyraz skuteczny pod bramką, to dodatkowo musi trzymać się na baczności, bo raptem jedna żółta kartka dzieli go od przymusowej absencji.
jbro, PilkaNozna.pl