Przejdź do treści
Od zera do lidera

Ligi w Europie Premier League

Od zera do lidera

Kiedy zarząd Chelsea potwierdził jego sprowadzenie, wielu zastanawiało się nad faktycznymi pobudkami kryjącymi się za owym ruchem. Czy na pierwszym miejscu znajdował się aspekt sportowy? A może chodziło głównie o marketing związany z ekspansją na rynku za oceanem? Powątpiewania dotyczące zasadności wartego 58 milionów funtów transferu ucichły jednak w obliczu wydarzeń z przełomu października oraz listopada. Dzięki nim Christian Pulisić jest dziś jednym z najistotniejszych trybików w maszynce Franka Lamparda.


Początek sezonu w wykonaniu Pulisicia nie należał do udanych, lecz dzięki ostatnim występom Amerykanin stał się liderem ofensywy Chelsea. (fot. Piotr Kucza)

Skompletowanie pięciu bramek i dwóch asyst na przestrzeni sześciu spotkań. Dostąpienie zaszczytnego miana najmłodszego zdobywcy hat-tricka w Premier League, jaki kiedykolwiek reprezentował barwy klubu ze Stamford Bridge. Stanie się czwartym Amerykaninem w historii angielskiej ekstraklasy, który strzelał gole w trzech kolejnych występach. Wzięcie udziału w największej – zaraz obok Tammy’ego Abrahama – ilości akcji bramkowych drużyny. To zaledwie kilka z długiej listy osiągnięć odhaczonych przez 21-letniego skrzydłowego w ostatnich trzech tygodniach. Z perspektywy niniejszego okresu nie do wiary zdaje się fakt, iż jeszcze do niedawna był on mało efektywnym i sporadycznie używanym rezerwowym.


PRZYSPIESZONY OKRES DOJRZEWANIA

Choć do zakontraktowania Pulisicia doszło w zimowym oknie transferowym, wiosenną rundę sezonu 2018/19 zawodnik spędził na wypożyczeniu w poprzednim klubie – Borussii Dortmund. Było to rozwiązanie o tyle rozsądne, iż w Londynie nadal urzędował Eden Hazard, a na lidera młodej fali wyrastał Callum Hudson-Odoi. Dodawszy do nich Pedro oraz Williana łatwo porachować, że piłkarz rodem ze Stanów Zjednoczonych nie miałby przesadnie wielu okazji na pokazanie pełni swoich umiejętności. Konkurencja była zbyt duża, okres na wprowadzanie do zespołu nowych jednostek – niesprzyjający. Pozostając w Niemczech 21-latek mógł zaś nie tylko przygotować się mentalnie do kolejnego etapu swojej kariery, ale też liczyć na regularne występy w zespole, dzięki któremu wypłynął na szerokie wody.

Christian trafił do Dortmundu jako niezwykle utalentowany, acz nieopierzony 16-latek. Zaczął od drużyn młodzieżowych – U-17, a następnie U-19 – lecz za sprawą owocnych występów prędko awansował do seniorów. Niespełna rok po przeprowadzce zza oceanu miał na swoim koncie debiuty w Bundeslidze oraz w Lidze Europy, natomiast premierowe pełne rozgrywki w pierwszym zespole zakończył z dorobkiem pięciu bramek i aż trzynastu asyst. Z ciekawostki oraz wartości dodanej Pulisić w mig przeistoczył się w jednego z liderów ofensywy BVB.

I choć następne dwa sezony nie były już tak udane pod względem statystyk, kolejni szkoleniowcy ekipy z Westfalii – Thomas Tuchel, Peter Bosz, Peter Stoeger i Lucien Favre – ochoczo stawiali na Amerykanina. Efekt? Dziewięćdziesiąt występów na poziomie Bundesligi i dwadzieścia dwa spotkania w Lidze Mistrzów. Wykreowanie najbardziej obiecującego piłkarza z kraju Statuy Wolności i Hollywood od lat. Zbudowanie wokół niego aury, gwarantującej opaskę kapitańską w reprezentacji. A wszystko to przed ukończeniem przez Pulisicia 21. roku życia. Nic dziwnego, że w Londynie wyczekiwano jego przybycia z nieskrywaną niecierpliwością.

OCZEKIWANIA KONTRA RZECZYWISTOŚĆ

Mimo całkiem udanego finiszu ubiegłego sezonu, latem Chelsea była w rozsypce. Z klubem po zaledwie roku pracy pożegnał się Maurizio Sarri, marzenie o transferze do Realu Madryt wreszcie spełnił Eden Hazard – najważniejszy piłkarz The Blues w najświeższej historii drużyny ze Stamford Bridge. W efekcie tego, a także kontuzji Hudsona-Odoia, w poszukiwaniu nowego lidera ofensywy spoglądano właśnie w kierunku amerykańskiego skrzydłowego. Co więcej, nadzieje wiązane z zakontraktowanym zeszłej zimy skrzydłowym wcale nie były bezpodstawne. W końcu potencjał ma jak mało kto, a i doświadczenia w futbolu na najwyższym poziomie odmówić mu nie sposób. Problem w tym, że Amerykanin nie miał prawa z marszu załatać wyrwy po Hazardzie.

Wcale nie chciał zresztą do Belga równać. – Eden był niewiarygodnym piłkarzem, nie staram się go zastąpić. Chcę być sobą i zawsze dawać z siebie wszystko dla drużyny – mówił w przedsezonowej rozmowie z portalem „Goal” były gracz Borussii Dortmund. Czy zmniejszyło to wymagania w stosunku do jego osoby? Nic z tych rzeczy. I choć aklimatyzacja w nowym zespole zdawała się przebiegać wzorcowo, naznaczony ogromną presją początek rozgrywek w wykonaniu 21-latka daleki był od udanego.

Na przestrzeni pierwszych trzynastu oficjalnych meczów Chelsea Pulisić zaliczył tylko pięć występów w wyjściowym składzie. Oprócz tego, trzykrotnie pojawiał się na murawie jako rezerwowy, zaś aż pięciokrotnie na boisku nie było go w ogóle. W przekonaniu Franka Lamparda do częstszego stawiania na Christiana nie pomogły nawet cztery asysty, jakie ten, pomimo skromnej ilości czasu spędzonego na aktywnym uczestnictwie w widowisku, zdołał zanotować. Amerykanin zbyt słabo prezentował się w defensywie – notował mniej przechwytów i odbiorów od Mounta, Pedro oraz Williana – i był zdecydowanie za mało konkretny w ofensywie – oddawał mniej strzałów i kreował mniej sytuacji do zdobycia bramki niż jego konkurenci. Inna sprawa, że po tym, jak The Blues złapali wiatr w żagle i zaczęli regularnie punktować w lidze, przebicie się do podstawowej jedenastki było zadaniem arcytrudnym.

– Na Christianie Pulisiciu ciąży presja ceny, jaką klub wydał na jego sprowadzenie, a Ross Barkley, Mason Mount oraz Callum Hudson-Odoi są piłkarzami klasy światowej […] – mówił na jednej z konferencji prasowych szkoleniowiec londyńczyków. – Trzeba pamiętać również o tym, iż zmienił on kraj, zmienił ligę i wciąż jest młody. Dopiero co skończył 21 lat. Jedyne, co musi robić, to ciężko pracować i pokazywać, że zasługuje na grę. Słowa legendarnego pomocnika brzmiały rozsądnie, a nawet krzepiąco. Dało się w nich wyczuć wiarę w podopiecznego, chęć pomocy w rozwoju. Mimo to, kapitan reprezentacji Stanów Zjednoczonych nie ustrzegł się ani przed wewnętrzną złością, ani przed krytyką.

Po trzecim z rzędu ligowym spotkaniu, które obejrzał z ławki rezerwowych, 21-latek otwarcie przyznał, iż jest sfrustrowany z powodu braku gry. W rozmowie z „NBC Sports” zaznaczył jednak, że nie da za wygraną i będzie pilnie trenował, by odmienić niekorzystną dla siebie sytuację. Nie mógł przecież dać satysfakcji ekspertom, którzy po mizernym początku sezonu zdążyli spisać go na straty, wieszcząc zarazem rychły transfer. Jak zapowiedział, tak zrobił.

PRZEBUDZENIE MOCY

Kiedy w ostatnich dniach października Chelsea mierzyła się na wyjeździe z Burnley, fani gości spodziewali się trudnej przeprawy. W końcu zespół Seana Dyche’a zawsze cechuje dyscyplina oraz nieustępliwość, a Turf Moor nie jest najprzyjemniejszym obiektem dla przyjezdnych. Dzięki fenomenalnym zawodom Pulisicia obawy okazały się jednak zbędne, drużyna Franka Lamparda odniosła pewne, wysokie zwycięstwo.

Spotkanie z The Clarets było dla Amerykanina nie tylko premierowym ligowym występem w wyjściowej jedenastce od sierpnia, ale też – a może raczej przede wszystkim – pierwszym meczem w dorosłej karierze, zakończonym z hat-trickiem na koncie. I to hat-trickiem nie byle jakim, bo perfekcyjnym (gole prawą i lewą nogą, a także głową), czego jako ostatni w barwach The Blues dokonał Didier Drogba, w 2010 roku. I tak, jak Iworyjczyk długimi latami pozostawał poza zasięgiem znakomitej większości rywali, tak w owe sobotnie popołudnie Christian nie dał żadnych szans obrońcom Burnley. – To niewiarygodne, co za dzień! Bardzo cieszę się z wyniku (4:2). Wprawdzie zabrakło nam czystego konta, ale koniec końców, to dla mnie wyjątkowy dzień – mówił po spotkaniu podekscytowany Pulisić. Jego reakcja miała w sobie tyleż radości, co ulgi z powodu upragnionego przełamania.

 


 

Dalej poszło już z górki. Tydzień po potyczce na Turf Moor 21-latek strzelił gola na wagę trzech punktów w starciu z Watfordem, a w ostatniej kolejce przed przerwą reprezentacyjną trafił w derbowym starciu z Crystal Palace. Były piłkarz Borussii Dortmund nie próżnował również w Lidze Mistrzów, gdzie zaliczył dwie asysty w grupowym dwumeczu z Ajaxem. – Rozegrał kilka spotkań na początku sezonu, lecz tempo Premier League jest wymagające dla każdego nowo przybyłego zawodnika. Mimo to, zawsze wierzyłem, że Christian ma ogromny talent i że będzie dla nas kluczowy – rozpływał się nad swoim podopiecznym Lampard. Z drugiej strony, czy wypada się mu dziwić?

Pulisić jest dziś jednym z najważniejszych trybików w maszynce angielskiego menedżera. Nie licząc Tammy’ego Abrahama wziął udział w największej ilości akcji bramkowych zespołu, pomógł mu w przedłużeniu serii ligowych zwycięstw do sześciu kolejnych triumfów. Ze sporadycznie używanego rezerwowego przeistoczył się w grającego pierwsze skrzypce członka wyjściowej jedenastki. Przebył drogę od zera do lidera. I o ile do statusu Edena Hazarda wciąż mu daleko, o tyle na Stamford Bridge z pewnością nie żałują jego sprowadzenia. Tak marketingowo, jak i sportowo.

Maciej Sarosiek, PiłkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024