Po dobrym sezonie na zapleczu Bundesligi i awansie do najwyższe klasy rozgrywkowej, Marcin Kamiński zapracował sobie na powołanie do reprezentacji Polski. Stoper Stuttgartu dał jasno do zrozumienia, że nie interesuje go hierarchia w drużynie i chce powalczyć o miejsce w podstawowym składzie.
Na moment obecny pewniakiem do gry w wyjściowej jedenastce jest Kamil Glik. Nie wiadomo jednak, kto zagra u jego boku. Michał Pazdan, który wydawał się optymalnym wyborem, nie grzeszy ostatnio formą, a jakby tego było mało, w dwóch z rzędu meczach swojej Legii Warszawa został ukarany czerwonymi kartkami.
Co o rywalizacji o miejsce w składzie myśli wspomniany Kamiński? – Nie interesują mnie to, czy jestem numerem cztery czy pięć, a może jeszcze inaczej. Na razie bardzo się cieszę i jestem dumny, że mogę być w tej drużynie, stanowić część fantastycznej ekipy. To dla mnie wielki zaszczyt – powiedział podczas środowej konferencji.
– Wiadomo, że każdy chciałby grać i walczy o to z całych sił, ale trudno zmieniać coś, co bardzo dobrze funkcjonuje. Moim zadaniem jest ciężka praca, a być może zaprowadzi mnie to także do gry w kadrze – dodał.