Nowy król Wrocławia? Al-Hamlawi wszedł do Ekstraklasy z drzwiami
Znalezienie bramkostrzelnego napastnika to cel przyświecający znakomitej większości dyrektorów sportowych w każdym kolejnym oknie transferowym. Nie inaczej było w przypadku Rafała Grodzickiego w Śląsku Wrocław. Mimo że Assad Al-Hamlawi rozegrał dotychczas tylko osiem meczów, fani wicemistrza Polski mogą upatrywać w nim nowego Erika Exposito.
Zastąpienie króla strzelców poprzedniego sezonu Ekstraklasy od początku jawiło się jako nie lada wyzwanie. Polegli na nim David Balda oraz Jacek Magiera, próbujący wariantów z Sebastianem Musiolikiem, Juniorem Eyambą czy Jakubem Świerczokiem. Trudno było nie odnieść jednak wrażenia, że Śląsk przesiadł się jesienią z nowego Mercedesa na Volkswagena Polo.
W dużej mierze to właśnie brak klasowej dziewiątki poskutkował ogromnym kryzysem, w jakim znalazł się wicemistrz Polski. Na domiar złego stolicę Dolnego Śląska opuścił Matias Nahuel Leiva, a więc mózg ofensywnych operacji. Trójkolorowi stracili dwóch liderów.
– Superettan to siłowa liga, oparta na fizyczności, może nieco mniejszej intensywności, niż ma to miejsce w Polsce. Zdarzają się gracze świetni pod względem technicznym, ale to rozgrywki, w których dużo można wywalczyć chociażby stałymi fragmentami. W porównaniu z Allsvenskan jest to gorsza liga pod kątem taktycznym. Plan Oddevold w ofensywie polegał w dużej mierze na dostarczeniu piłki do Al-Hamlawiego, on miał coś wyczarować. Udało się to w poprzednim sezonie czternaście razy. Gdyby nie on, prawdopodobnie klub spadłby do trzeciej ligi – dodaje Wadas.
Dziennikarza specjalizującego się w szwedzkim futbolu zapytaliśmy również, dlaczego świeżo upieczony reprezentant Palestyny nie poradził sobie w Allsvenskan: – Nie miał łatwo, głównie ze względu na rywalizację. W okresie, kiedy był w Helsingborgs IF, trener stawiał między innymi na znanego z epizodu w Górniku Zabrze Anthony’ego van den Hurka. Nie powiedziałbym, że Al-Hamlawi zawiódł na tym poziomie, bo nigdy nie dostał realnej szansy. Szczerze mówiąc, dziwi mnie, że większe kluby w Allsvenskan nie próbowały mocniej o niego zabiegać. W Szwecji brakuje dobrych technicznie napastników, którzy oprócz strzelania goli, potrafią też wejść w drybling, dać coś ekstra.
NOWY EXPOSITO?
Dyrektorowi Grodzickiemu trzeba oddać – ścignął napastnika charakterystyką zbliżonego do Exposito. Al-Hamlawi dobrze operuje obiema nogami, natomiast Hiszpan znaczną część boiskowych działań wykonywał przy użyciu lewej nogi. Były kapitan Śląska nieco aktywniej uczestniczył w rozegraniu futbolówki, oddawał też średnio więcej uderzeń na bramkę. Zdarzało się jednak, że strzelał z dystansu z nie najlepiej przygotowanych pozycji. Podczas pięcioletniego pobytu Exposito w stolicy Dolnego Śląska 40,1 procent jego uderzeń zmierzało w światło bramki. Jeśli chodzi zaś o liczbę samych uderzeń, Hiszpan oddawał ich 2,59 na spotkanie. W przypadku Al-Hamlawiego ponad 60 procent strzałów jest na tę chwilę celne. 24-latek oddaje ich za to do tej pory mniej – średnio 1,46.
SZALEŃSTWO W WARSZAWIE! 🎢 😱 Najpierw Legia wykorzystała prezent od Petra Schwarza, a minutę później Assad Al Hamlawi dał Śląskowi wyrównanie! 🔥
– Nie zgodzę się z tezą, że Al-Hamlawi jest profilowo bardzo podobny do Exposito. To inny piłkarz – gra na małą liczbę kontaktów, nie szuka dryblingów. Jest gościem, który lubi zgrać piłkę i uciec w wolną przestrzeń. Z drugiej strony na pewno nie jest jednowymiarowy – potrafi uderzyć z dystansu, strzelić głową, powalczyć z obrońcą. Erik natomiast bardziej brał grę na siebie, utrzymywał się przy piłce, miał większy wpływ na poczynania Śląska w ataku – kontynuuje Kupisz.
Jak trwoga, to futbolówka do Exposito – w trudniejszych momentach w poprzednim sezonie piłkarze Śląska mogli niemal zawsze liczyć na Hiszpana. Kluczowe były wygrywane przez niego pojedynki. To właśnie jeden z aspektów charakteryzujących obydwóch graczy. Al-Hamlawi w pierwszych ośmiu występach wchodził średnio w 7,13 pojedynków w ofensywie, z których wygrywał 28,21 procent. Z kolei Exposito podejmował ich, będąc zawodnikiem Śląska, dwa razy więcej, mając nieco wyższą skuteczność. Pod względem różnic między obydwoma zawodnikami w oczy rzucają się też dryblingi – Hiszpan wykonywał ich średnio 4,34 ze skutecznością na poziomie 50,6 procent, a jego następca próbuje niespełna raz na spotkanie.
– Assad nie był numerem jeden na naszej liście życzeń, ale mieliśmy go na radarze już w grudniu – zdradza dyrektor sportowy Śląska Wrocław, Rafał Grodzicki. – Wiedzieliśmy, że może nie być czasu na jego adaptację do nowych realiów. Włożyliśmy jednak sporo pracy w skauting, aby mieć tę kandydaturę odpowiednio prześwietloną. Znalezienie kogoś, kto zastąpi Exposito jeden do jednego nie było naszym celem. Szukaliśmy piłkarza, który będzie dobrze wykorzystywał przestrzenie i półprzestrzenie. Erik lubił cofnąć się po piłkę, Al-Hamlawi na razie tego nie pokazał, ale dajmy mu czas, żeby zaprezentował pełen zakres umiejętności. Od początku wiedzieliśmy, jak chcemy grać, a później, gdy dołączył do nas Ante Simundza, tylko utwierdziliśmy się w przekonaniu, że to napastnik, który do nas pasuje.
𝐀𝐒𝐒𝐀𝐃 𝐀𝐋 𝐇𝐀𝐌𝐋𝐀𝐖𝐈! 🎯 Fenomenalne trafienie napastnika Śląska! 😍 Gospodarze prowadzą z Lechem Poznań 1:0!
– Nie ukrywam, że szukaliśmy piłkarza na tu i teraz. Tylko że funkcjonujemy w określonych realiach, nie mieliśmy worka pieniędzy do wydania. Analizowaliśmy między innymi to, w jakich sytuacjach Al-Hamlawi strzelał gole w Szwecji. Potrafił uderzyć zza pola karnego, przeprowadzić akcję indywidualną, a jego najsilniejszą stroną jest gra głową. Sądzę, że jednym z powodów, dlaczego tak szybko odpalił, jest praca trenera Simundzy – argumentuje Grodzicki.
Czy Al-Hamlawi okaże się strzałem w dziesiątkę Śląska? Z całą pewnością jest to ogniwo, którego jesienią w szeregach Trójkolorowych najmocniej brakowało. Jeśli 24-latek podtrzyma tak dobrą dyspozycję, latem może stać się łakomym kąskiem na rynku transferowym. Zresztą niedługo po dołączeniu do ekipy ze stolicy Dolnego Śląska, zgłosił się po niego klub z Maroka, oferując 800 tysięcy euro. Assad nie był jednak zainteresowany zmianą klubu.
Jak rzut za trzy punkty w końcowych sekundach. Indywidualna jakość znów przechyli szalę na stronę Lecha?
Rywalizacja o mistrzostwo to zbiór momentów. Żaden nie jest bez znaczenia, lecz niektóre w końcowym rozrachunku zyskują wagę szczególną. Bramka Afonso Sousy przeciwko Cracovii ma potencjał, by stać się dla Lecha kamieniem milowym.
W generalnej próbie przed finałem Pucharu Polski Legia jako pierwszy zespół pokonała GKS na jego nowym stadionie w Katowicach. Wygrana 3:1 nie przyszła jednak warszawianom łatwo, o czym świadczy fakt, że zwyciężonych gospodarzy żegnały gromkie brawa.