Niespodzianki na Camp Nou nie było
Nie było w sobotni wieczór niespodzianki na Camp Nou. FC Barcelona pokonała SSC Napoli (3:1) i zameldowała się w 1/4 finału Ligi Mistrzów w sezonie 2019-20.
Leo Messi i wszystko jasne (fot. Reuters)
Pierwsze starcie Barcelony i Napoli zostało rozegrane jeszcze przed pandemiczną przerwą. Pod Wezuwiuszem padł remis (1:1), co w kontekście rewanżu sprawiło, że kwestia awansu była otwarta. Nieco więcej szans dawano oczywiście piłkarzom z Katalonii, co jednak nie mogło dziwić. Wicemistrzowie Hiszpanii na swoim terenie są bowiem bardzo groźni, natomiast Napoli ma za sobą dość rozczarowujący sezon.
Gdyby jednak spojrzeć na finisz sezonu ligowego w wykonaniu Barcelony, to ten nie był zbyt efektowny. Stracony tytuł, konflikty w klubie i zamieszanie wokół trenera – wszystko to nie sprzyjało atmosferze i nie pozwalało kibicom być pewnym swego. Jeśli zaś chodzi o Napoli, to goście nie mieli absolutnie niczego do stracenia, a to z kolei zdejmowało presję z ich barków.
Lepiej w mecz weszli goście, którzy już w swojej pierwszej akcji byli bliscy wyjścia na prowadzenie. Dries Mertens trafił w słupek i wysłał tym samym jasny sygnał, że Neapol nie przybył na Camp Nou, by tanio sprzedać skórę. Podopieczni Gattuso grali dobrze, ale kiedy przyszło do konkretów, to Barcelona od razu pokazała, że jest wciąż niesamowicie groźnym zespołem.
W 10. minucie Ivan Rakitić dośrodkował w pole karne Napoli z rzutu rożnego, a piłkę głową do siatki skierował Clement Lenglet. Goście próbowali jeszcze szukać sprawiedliwości u sędziego, domagając się odgwizdania faulu, jednak powtórki wykazały – tak przynajmniej ocenił to Cuneyt Cakir – że bramka została zdobyta zgodnie z przepisami. Spora kontrowersja.
Nie minęło pół godziny, a już Barcelona miała dwa gole zaliczki. W 23. minucie piłkę na skrzydle przejął Leo Messi, który mimo obronnych zasieków rywala, ruszył na przebój. Argentyńczyk minął kilku defensorów i mimo tego, że podczas swojego rajdu przewrócił się, to zdołał wstać i oddać strzał w kierunku dalszego słupka. David Ospina wyciągnął się jak długi, ale nie był w stanie sparować piłki.
Kiedy Barcelona weszła na obroty, to była już nie do zatrzymanie. W 30. minucie Frenkie de Jong wrzucił znakomitą piłkę przed bramkę przeciwnika, a tam idealnie przyjął ją sobie Leo Messi, który błyskawicznie znalazła się przed Ospiną i z zimną krwią skierował futbolówkę do siatki. Radość kapitana gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ sędziowie na VAR dostrzegli, że piłkarz pomógł sobie w tej akcji ręką. Efekt? Gol musiał zostać anulowany, chociaż i tym razem można było mieć poważne wątpliwości co do decyzji arbitra.
Co się jednak odwlecze to nie uciecze i dokładnie tak było w przypadku Barcelony. Tuż przed przerwą Messi został sfaulowany w sposób klarowny i ewidentny przez Kalidou Koulibaly’ego. Argentyńczykowi musiała zostać udzielona pomoc lekarska, a arbiter przez kilka dobrych minut zastanawiał się jaką podjąć decyzję. Ostatecznie po obejrzeniu powtórek wskazał na „wapno”, a karnego na gola zamienił Luis Suarez.
Kiedy wydawało się, że jest już po meczu, Neapol odpowiedział. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy sędzia ponownie podyktował karnego, ale tym razem po drugiej stronie boiska. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Lorenzo Insignie i goście dali sobie nadzieję na drugą część spotkania.
Po zmianie stron tempo bardzo mocno spadło. Gospodarze mieli korzystny wynik i nie musieli szukać kolejnych goli za wszelką cenę, natomiast Napoli nie miało zbyt wielu argumentów. Nieco więcej można było oczekiwać o Piotra Zielińskiego, który tak jak swoi koledzy nie był w stanie rozwinąć skrzydeł.
W końcówce na boisku pojawił się Arkadiusz Milik, który potrzebował zaledwie kilku minut, by wpisać się na listę strzelców. Po dobrym dośrodkowaniu ze skrzydła polski napastnik głową pokonał Marca-Andre ter Stegana, ale jak się okazało, znajdował się w momencie podania na pozycji spalonej i dlatego gol nie mógł zostać uznany.
Wynik zmianie już ostatecznie nie uległ i po końcowym gwizdku to piłkarze Barcelony mogli wznieść ręce w geście triumfu. Duma Katalonii zameldowała się w ćwierćfinale zmierzy się z Bayernem Monachium.
gar, PiłkaNożna.pl