Getafe, grające dziś u siebie z Atletico jest już blisko wywalczenia prawa gry w Lidze Europy w następnym sezonie, natomiast Valencia, podejmująca Espanyol, prawie nie ma na tom szans, niemniej oczywiście nadal zajmuje wyższą pozycję w hierarchii hiszpańskiego futbolu. W związku z tym, trener Azulones, Jose Bordalas, który, jak donosi dziś „Marca” otrzymał właśnie propozycję przejęcia Che, ma poważny dylemat.
Laurent Blanc to jeden z kandydatów na trenera Valencii.
Rzecz w tym, że szefowie Valencii ze znienawidzonym w mieście wraz ze swoją rodziną Peterem Limem chcą, by trener dołączył do nich zaraz po zakończeniu obecnego sezonu ligowego, celem zaplanowania przygotowań do kolejnego oraz ustalenia ruchów transferowych. Tymczasem przed Getafe jest jeszcze przecież sierpniowa przygoda w Lidze Europy, choć nie wiadomo jak długo ona potrwa, gdyż pierwszy rywal to Inter Mediolan. Pozbawić się możliwości zebrania owoców kilkuletniej pracy i przejść do klubu silniejszego oraz lepiej płacącego, czy zostać i stracić być może okazję życia? – tak brzmią pytania, jakie dziś stawia sobie Bordalas. Trochę to przypomina dylemat Julena Lopeteguiego, który prowadząc reprezentacją Hiszpanii otrzymał ofertę z Realu Madryt.
W kontrakcie Bordalasa z Getafe jest klauzula odejścia, ale prezydent Angel Torres wie, że nie zatrzyma zasłużonego trenera na siłę i nie chce tego czynić.
Lokalny dziennik sportowy „Superdeporte” pisze natomiast, że obecnie kandydatem numer jeden do posady trenera Valencii na kolejny sezon jest Laurent Blanc. W grę ma wchodzić też klubowa legenda Ruben Baraja. Jedno jest pewne: Lim musi w najbliższych dniach zakontraktować trenera na przyszły sezon, jeśli nie chce spotkać się z kolejną falą hej tu ze strony kibiców Che.
Leszek ORŁOWSKI