Przejdź do treści
Niemcy: Przełom w karierze Polaka?

Ligi w Europie Bundesliga

Niemcy: Przełom w karierze Polaka?

Artur Sobiech tuż po wyjeździe do Hanoweru przyznał, że dzięki przeprowadzce znalazł się bliżej Euro 2012. Boisko szybko zweryfikowało zapędy młodzieńca. Czy teraz wszystko zaczyna wracać do normy?

– Sobiech gra bardzo dobrze głową, jest mocny w pojedynkach i był dziś bardzo widoczny na placu gry. Można było zauważyć, że jest w nim coś specjalnego – tak właśnie postawę młodego Polaka w meczu z Worskłą Połtawa w ramach Ligi Europy ocenił Mirko Slomka, trener Hannoveru 96. Niemiecka ekipa wygrała 3:1, a Sobiech zaliczył pierwsze trafienie dla aktualnie ósmej siły niemieckiej ligi.

Sobiech jest przykładem piłkarza, który w pewnym momencie mozolne wspinanie się po szczeblach kariery zamienił na niesamowity sprint. W lecie 2010 roku z Ruchu Chorzów do Polonii Warszawa przechodził za milion euro, a już kilka miesięcy później wyjeżdżał do Niemiec za około 200 tysięcy euro więcej. Wyjeżdżał rozpędzony, bo nie dość, że w Hanowerze stawił się z dziewięcioma golami strzelonymi w poprzedzających transfer miesiącach, to na dodatek kilka chwil wcześniej nie dał się zastraszyć prezesowi Wojciechowskiemu, wprowadzającemu wówczas nowy – niekorzystny dla piłkarzy – system premiowania w Polonii. Kto planował niesubordynację, oddelegowany miał być do biegania po schodach.

Sobiech ostatecznie odnalazł zdecydowanie lepsze warunki do treningów w Hanowerze, nie miał ochoty na truchtanie i stretching w „Klubie Kokosa”. Szybko nabawił się jednak kontuzji, która wykluczyła go z gry na dobrych kilka tygodni. Debiutu w Bundeslidze również nie zaliczył do udanych, bo za wycięcie równo z trawą Antonio da Silvy został odesłany do szatni już po sześciu minutach przebywania na boisku.

Później również nie było kolorowo. Napastnik grał „ogony” (jeśli w ogóle pojawiał się na murawie) i był raczej porównywany do Mateusza Klicha, niż Roberta Lewandowskiego. – Sobiech musi dostać szansę. A gdy już ją dostanie, nie może jej zmarnować. Ważne, żeby strzelił gola, zapisał się w pamięci – mówił podczas jednej z zeszłotygodniowych transmisji telewizyjnych Tomasz Hajto, były reprezentant Polski i piłkarz Schalke.

Trafił więc Hajto w sedno, bo Mirko Slomka zdecydował się dać szansę Sobiechowi w meczu Ligi Europy przeciwko Ukraińcom z Połtawy. – Artur był długo kontuzjowany i nie mógł naprawdę trenować z drużyną. Przez ostatnie dwa i pół tygodnia ustabilizował jednak formę i zasłużył na występ – powiedział Slomka. Występ okazał się niezwykle udany, bo nie dość, że Polak strzelił gola, to zapisał się w pamięci sztabu szkoleniowego, działaczy i dziennikarzy. Właśnie oni wypytywali zarówno Slomkę, jak i Jörga Schmadtke (członek zarządu, człowiek odpowiedzialny za cały pion sportowy w klubie) o postawę byłego piłkarza Polonii.

– Artur bardzo dobrze pracował i strzelił gola. To dla niego ważne, że prawidłowo wykonał swoją pracę – mówił Schmadtke. – W jego pierwszym meczu, w którym zagrał od pierwszego gwizdka, zaprezentował się naprawdę dobrze – dodawał Slomka.

Sobiech może więc tylko żałować, że jego zespół przed przerwą zimową rozegra już tylko jedno spotkanie. W najbliższą niedzielę Hannover 96 zmierzy się na wyjeździe z Czerwonymi Diabłami z Kaiserslautern. I nie sposób odgadnąć, czy Slomka zdecyduje się postawić na Polaka drugi raz z rzędu. Nie ulega jednak wątpliwości, że Sobiech w miniony czwartek zasłużył na kolejne szanse.

Paweł Kapusta
PiłkaNożna.pl
fot. Hannover 96

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 3/2025

Nr 3/2025