Największe kluby, które nigdy nie wygrały Ligi (Pucharu) Mistrzów
Puchar i Ligę Mistrzów wygrały dotychczas 22 zespoły. I to się w tym
roku nie zmieni, bo do półfinałów awansowali wyłącznie wcześniejsi
zdobywcy. W ćwierćfinałach odpadły ostatnie trzy drużyny ze stawki,
które triumfu jeszcze nie mają na koncie: PSG, Monaco i Atletico Madryt.
Każda z nich, choć w nierównym rzecz jasna stopniu, zasłużyła sobie na
to, by takie trofeum mieć w gablocie. Kogo jeszcze na takiej liście
pokrzywdzonych przez fortunę należałoby umieścić?
Arsenal nigdy nie triumfował w Lidze (Pucharze) Mistrzów (foto: Ł.Skwiot)
Weź udział w piłkarskim Quizie, zdobądź nagrodę! – KLIKNIJ!Oczywiście, kryterium wielkości klubu, kwalifikujące do umieszczenia w naszym rankingu, można rozumieć na kilka sposobów. Po pierwsze, o owej wielkości może świadczyć duża rola danego zespołu w rozgrywkach krajowych, majętność oraz popularność i liczba kibiców. Ale znowu: dziś czy przed laty? Przecież to się zmienia. Gdybyśmy patrzyli na chwilę obecną, to bezwzględnie godny miejsca w zestawieniu jest Paris SG, ale w perspektywie historycznej znacznie bardziej – AS Saint-Etienne. Dziś – Manchester City, kiedyś – Everton. Niezwykle popularne w Niemczech Schalke 04 Gelsenkirchen na europejskiej scenie zaistniało de facto raz.
Właśnie – owa wielkość klubu nie zawsze idzie w parze z liczbą krajowych trofeów ani z wybitnymi sukcesami w europejskich pucharach; czasami skromniejsze ekipy osiągają znacznie więcej i docierają znacznie dalej, bywały znacznie bliżej wielkiego triumfu niż te okrzyknięte potentatami. Wspomniany Manchester City ledwie cztery razy został mistrzem Anglii i tylko raz zdobył któryś z pomniejszych europejskich pucharów, zaś pięciokrotnie w nich triumfował Anderlecht Bruksela, a cztery razy – AC Parma.
Jak widać, taki ranking jak nasz musi być subiektywny i ułożony przy użyciu metody pomieszanych kryteriów. Sami zresztą dajemy przeciwnikom zaproponowanego poniżej rozwiązania argument do ręki, zamieszczając w tabeli wszystkich (chyba?) w miarę poważnych kandydatów do miana króla bez korony, a na pewno wszystkich tych, którzy dotarli do finału Ligi (Pucharu) Mistrzów.
Ostatecznie zrezygnowaliśmy z opisywania heroicznych bojów z silniejszymi i bogatszymi zespołów spoza pięciu wielkich lig, choć Anderlecht, Dynamo, Sporting Lizbona czy Glasgow Rangers zapisały piękne karty w historii Pucharu – bo Ligi już raczej nie – Mistrzów. To bowiem byłoby już tylko przybliżanie historii, która w dodatku się nie powtórzy. A każdy z opisanych zespołów wciąż może nosić buławę w plecaku.
10. Tottenham HotspurKoguty w 1963 roku triumfowały w Pucharze Zdobywców Pucharów, a w 1972 i 1984 zdobywały Puchar UEFA. Jednak na zwycięstwo w najważniejszym z europejskich pucharów szans miały niewiele. Start w edycji 1961-62 rozpoczęły od rozgromienia Górnika Zabrze 8:1 u siebie po porażce 2:4 w Zabrzu. Starsi polscy kibice doskonale pamiętają tamte zawody. Potem wyeliminowane zostały Feyenoord Rotterdam i Slavia Praga. Dopiero w półfinale lepsza okazała się Benfica Lizbona. Legendarny zespół Tottenhamu zaprzepaścił jedyną w pierwszym półwieczu istnienia rozgrywek szansę na zwycięstwo. Kilka lat temu, już w Lidze Mistrzów, dzielnie walczyła drużyna, której liderem był Gareth Bale, ale odpadła jeszcze szczebel wcześniej.
9. Schalke 04 Gelsenkirchen Wielkim pechem tego zespołu jest, że był mistrzem Niemiec i najmocniejszą ekipą w tym kraju w czasach, kiedy jeszcze nie walczono o europejski Puchar Mistrzów Krajowych, a ściślej przed wybuchem drugiej wojny światowej i w jej pierwszych latach. Ostatni, jedyny po wojnie tytuł, Królewskoniebiescy wywalczyli w 1958 roku. W następnej edycji PMK eliminowali duński BK, angielski Wolverhampton, ale potem dostali srogie baty od Atletico Madryt. W 1997 roku drużyna wygrała Puchar UEFA. Ostatnie starty w Lidze Mistrzów przyniosły licznym kibicom zespołu więcej frustracji niż radości…
8. AS MonacoFinał z 2004 roku był jedynym doniosłym dokonaniem drużyny z Księstwa w Lidze Mistrzów. W finale lepsze okazało się FC Porto pod wodzą Jose Mourinho. 12 lat wcześniej Monaco dotarło do finału Pucharu Zdobywców Pucharów, ale przegrało z Werderem Brema. Mimo wszystko ten zespół i tak dokonał więcej w Europie niż notoryczny mistrz Francji w poprzedniej dekadzie, czyli Olympique Lyon. Ta drużyna nie przebiła się bowiem nigdy przez półfinały. Niemniej też mogłaby się znaleźć w tym zestawieniu – na 11 miejscu na pewno. Jednak sprawę na jej niekorzyść przesądza to, że w Lyonie skończyło się eldorado i teraz zespół budowany jest w oparciu o wychowanków.
7. Borussia Moenchengladbach W latach 70. to była w Niemczech potęga ledwo ustępująca Bayernowi Monachium, a licząca się także w Europie. W 1977 roku przegrała 1:3 finał z Liverpoolem. Jednak najpiękniejsze karty ten zespół zapisał w Pucharze UEFA, w którym triumfował w latach 1975 i 1979, zaś przegrywał w finale w latach 1973 i 1980. Berti Vogts, Herbert Wimmer, Jupp Heynckes, Uli Stielike, Rainer Bonhof, Allan Simonsen to były najjaśniej świecące gwiazdy Źrebaków. Gdyby w tamtych latach istniała Liga Mistrzów i ten zespół co roku grał o najważniejsze europejskie trofeum, także jako wicemistrz, a nie na zmianę z Bayerem, to jest wielce prawdopodobne, że byłby dziś na liście triumfatorów, a nie pretendentów.
6. Manchester CityThe Citizens nigdy nie byli tak potężni, jak są obecnie, nigdy nie mieli w składzie tak wielu gwiazd światowego formatu. Ale oczywiście są klzy drużyny ze stawki, które triumfu jeszcze nie mają na koncie: PSG, Monaco i Atletico Madryt. Każda z nich, choć w nierównym rzecz jasna stopniu, zasłużyła sobie na to, by takie trofeum mieć w gablocie. Kogo jeszcze na takiej liście pokrzywdzonych przez fortunę należałoby umieścić?
5. Paris SG
To kolejny obok MC przebogaty nuworysz na salonach Ligi Mistrzów. W 1996 roku paryżanie zdobyli PZP. Mieli wtedy bardzo silny zespół, wydawało się, że lada chwila zawojują także Ligę Mistrzów. Tym bardziej że bliscy byli sukcesu w sezonie 1994-95. W fazie grupowej zespół odniósł wówczas komplet zwycięstw. Potem wyeliminował Barcelonę i odpadł dopiero w półfinale z AC Milan. Niestety, piłkarze ze stolicy przestali także zdobywać tytuły mistrza Francji. A teraz mają ten sam problem co Manchester City – Barcelonę! Rok w rok los kojarzy oba superbogate kluby z Barcą i rok w rok dostają one od niej srogie lekcje.
4. AS Roma
Rzymianom ciężko jest przebić się przez koalicję zespołów z Mediolanu i Turynu, by zdobyć scudetto. Ale w czasach, gdy do walki o najważniejszy europejski puchar upoważniał tylko triumf w rozgrywkach ligowych, gdy im się to raz udało, brylowali. W edycji 1983-84 dotarli do finału, w którym ulegli Liverpoolowi dopiero po rzutach karnych. Obecnie Roma, zdobywczyni Pucharu Miast Targowych w 1961 roku, wobec kryzysu Interu i Milanu wyrosła na drugą siłę Serie A, choć jej pozycję usiłuje podważyć Lazio. Jednak jak pokazały wyniki choćby bieżącej edycji Ligi Mistrzów, od zbudowania potęgi na miarę europejską jest bardzo daleko.
3. Valencia CF
Dwukrotny finalista Ligi Mistrzów powoli odbudowuje potęgę z przełomu tysiącleci. Bogaty inwestor marzy o tym, by zespół pod wodzą Nuno Espirito Santo poszedł w ślady Atletico Madryt i odebrał wielkim tytuł mistrza kraju oraz powalczył w Champions. Patrząc na aspekty czysto piłkarskie, na klasę piłkarzy, obecny zespół ustępuje jeszcze wielkiej ekipie Rafy Beniteza i Hectora Raula Cupera z Roberto Ayalą, Gaizką Mendietą, Pablo Aimarem czy Claudio Lopezem w rolach gwiazd. Z dwóch przegranych finałów pod wodzą Argentyńczyka w jednym Nietoperze poległy bezdyskusyjnie – 0:3 z Realem w 2000 roku, natomiast rok później Bayern Monachium okazał się lepszy dopiero po rzutach karnych. Decydującą jedenastkę przestrzelił Mauricio Pellegrino. Lista klubowych trofeów międzynarodowych Valencii obejmuje: Puchar Miast Targowych 1962 i 1963, PZP w 1980 roku, Puchar UEFA 2004 oraz dwa Superpuchary Europy z lat 1980 i 2004. To dowodzi stałej i wieloletniej obecności Valencii w europejskiej elicie. Wydaje się, że obecnie dla zespołu większym problemem może okazać się zakwalifikowanie do Ligi Mistrzów z niezwykle silnej Primera Division (blisko naszej dziesiątki była także Sevilla) niż zrobienie w niej kariery.
2. Arsenal FC
Od pierwszego mistrzostwa Anglii w 1931 roku, poza latami 60., nie było dekady, w której Kanonierzy nie triumfowaliby na własnym podwórku. Więcej tytułów mają w Anglii tylko Manchester United i Liverpool, zaś pod względem liczby krajowych pucharów Arsenal jest najlepszy wespół z Czerwonymi Diabłami. Niemal każdy z mistrzowskich zespołów był zespołem wybitnym, legendarnym. To doprawdy niezwykłe, że ani razu nie udało się zwieńczyć dzieła końcowym sukcesem w najważniejszym z europejskich pucharów. Zresztą i w pozostałych Kanonierom wiodło się gorzej, niż powinno. Wygrywali tylko w PMT w 1970 i PZP w 1994 roku. Cztery pomniejsze finały zespół przegrał, podobnie jak ten jedyny w Champions League, w 2006 roku. Drużyna Arsene’a Wengera prowadziła 1:0 w starciu z Barceloną, ale ostatecznie uległa 1:2. Wiele od lat mówi się o klasie francuskiego menedżera, ale z pewnością z tymi komplementami nie idzie w parze liczba zdobytych trofeów. Także w Lidze Mistrzów Kanonierzy są od dawna stale obecni w fazie pucharowej, tam jednak napotykają zbyt trudne przeszkody. Może potrzebna jest jednak zmiana menedżera, by ten wybitny klub sięgnął po to, co mu się należy? To bowiem doprawdy niesamowite, że w PMK triumfowały nieobecne dziś w elicie krajowej Nottingham Forest i kontynentalnej Aston Villa, a Arsenal – nigdy.
1. Atletico Madryt
Dwa finały Ligi Mistrzów przegrane w identyczny sposób to może jeszcze za mało, by mówić o klątwie, ale kibice Los Colchoneros z pewnością mogą się czuć pokrzywdzeni przez los. Przecież zarówno w 1974, jak i w 2014 roku na minutę przed końcem spotkania finałowego Rojiblancos prowadzili, mogli czuć się zwycięzcami, kibice już ruszali w kierunku pomnika Neptuna. Ale najpierw Georg Schwarzenbeck, a 40 lat później Sergio Ramos wyrównali, zaś potem faworyzowane Bayern (w dodatkowym meczu) i Real (w dogrywce) już gładko rozprawiały się z umęczonym dorobkiewiczem. Dorobkiewiczem, bo w odróżnieniu od uważających się za piłkarską szlachtę kibiców Arsenalu, fani Atleti postrzegają swój klub jako biednego, któremu zawsze wiatr w oczy wieje. Sporo w tym prawdy. Pierwsze przeszkody w drodze po najważniejszy europejski tytuł Atletico napotyka przecież na krajowym podwórku, gdzie każde mistrzostwo musi wyszarpać gigantom: Realowi i Barcelonie. Trzecie miejsce też wcale nie jest oczywiste, na każdy słabszy moment klubu znad Manzanares czekają Valencia, Sevilla i inni. Jeszcze kilka lat temu nikt nie marzył o dotarciu do finału LM. Zmieniło się to po objęciu zespołu przez Diego Simeone. Stworzył on zespół, którego boi się – dosłownie – cała Europa. A za sukcesem sportowym idzie wzmocnienie finansów. Jeśli więc nie w tym roku, to Los Colchoneros mogą nadrobić największą zaległość w przyszłym albo w jeszcze kolejnym. Dotychczasowe pozakrajowe laury Atleti to: PZP 1962, Liga Europy 2010 i 2012, Superpuchar Europy 2010 i 2012 oraz Puchar Interkontynetalny 1974.
Leszek ORŁOWSKI
Cały ranking znalazł się w najnowszym numerze Tygodnika „Piłka Nożna”