Po nieudanym eksperymencie z Frankiem de Boerem w roli głównej w Atlanta United wrócili do sprawdzonej receptury. Skoro jedyny tytuł mistrzowski wywalczyli pod wodzą Argentyńczyka Gerardo Martino, to teraz
sięgnęli po jego rodaka, Gabriela Heinze. Były znakomity obrońca musi zrobić w zespole porządek po katastrofalnym sezonie.
Gabriel Heinze (foto: Reuters / Forum)
MARCIN HARASIMOWICZ
ATLANTA
Atlanta to bodaj jedyne duże miasto w Ameryce, gdzie klub piłkarski cieszy się większą popularnością od tego w futbolowej lidze NFL. Ale po pierwsze, Falcons często są pośmiewiskiem całego kraju, przegrywając najważniejsze mecze w kuriozalnych okolicznościach (jak Super Bowl 2017), a po drugie – United są świetnie zorganizowani, mają dobry marketing i fajny klimat wokół drużyny.
Sięgając dna
Na klub zapanowała moda również dlatego, że od samego początku – do Major League Soccer przystąpili w 2017 roku, uważanym za historyczne Waterloo Falcons – wygrywali z najlepszymi, a już w drugim sezonie w pięknym stylu sięgnęli po mistrzostwo. Na trybuny w czasach przedcovidowych chodziło ponad 50 tysięcy widzów, a „Forbes” uznał United za najbardziej wartościowy klub piłkarski w Stanach Zjednoczonych, wyceniając na sumę przekraczającą 500 milionów dolarów.
Właściciel United, Arthur Blank, współzałożyciel słynnej sieci Home Depot, już zrobił bardzo dobry interes, ale apetyty oczywiście rosną. Niestety, największy sukces okazał się jednocześnie punktem zwrotnym dla zespołu. Bohaterowie mistrzowskiego sezonu odeszli – charyzmatyczny pomocnik Miguel Almiron został sprzedany za 21 milionów do Newcastle, a Martino objął reprezentację Meksyku. W miejsce Taty zatrudniono De Boera i to okazało się pomyłką. Najgorszy trener w historii Premier League, jak prześmiewczo opisywał go Jose Mourinho, nie poprawił swoich notowań za oceanem. Najpierw z bardzo mocnym zespołem nie potrafił obronić tytułu, wyeliminowany w finale konferencji przez Toronto FC, a do tego nie zjednał sobie sympatii kibiców – zakochani w ofensywnym stylu gry pod wodzą Martino nie mogli zaakceptować pragmatycznego, nudnego futbolu ekipy Holendra. United wygrali dwa pierwsze mecze ostatniego sezonu, ale gdy podczas lipcowego turnieju w Orlando zostali pokonani z kretesem we wszystkich trzech starciach, prezentując fatalną dyspozycję, działacze postanowili podziękować De Boerowi, który… w nagrodę dostał do poprowadzenia reprezentację Holandii. Sezon dokończył tymczasowy trener Stephen Glass, ale było to już zbieranie szczątków z rozbitego wazonu – drużyna finiszowała poza play-offami na zawstydzającym, dwunastym miejscu w Konferencji Wschodniej. Sięgnęła dna.
Z południa na północ
Na to ambitni szefowie klubu z Atlanty nie mogli sobie pozwolić. Zmiany były koniecznością i musiały wydarzyć się natychmiast. Szukali kogoś z dużym nazwiskiem i wybór ostatecznie padł na rodaka Martino, niegdyś znakomitego obrońcę, Gabriela Heinze. 42-letni Argentyńczyk jako zawodnik dokonał nie lada wyczynu, a mianowicie sięgał po mistrzowskie tytuły w trzech czołowych ligach Starego Kontynentu: Premier League (Manchester United), La Liga (Real Madryt) oraz Ligue 1 (Olympique Marsylia). Rozegrał 72 mecze w reprezentacji Argentyny, z którą pojechał na mundiale w 2006 i 2010 roku. Karierę zakończył sześć lat temu w Newell’s Old Boys i już rok później, zasiadł na ławce zespołu Godoy Cruz. Następnie opiekował się Argentinos Juniors i Velezem Sarsfield, czyli dwoma uznanymi firmami w ojczyźnie. Z pierwszym zespołem wywalczył awans do ekstraklasy, z drugim – dwukrotnie zakwalifikował się do Copa Sudamericana. I to właśnie stamtąd wyciągnęli go szefowie klubu ze słynącego z upałów amerykańskiego stanu Georgia.
– Był kandydatem numer jeden od samego początku. To jeden z najlepszych trenerów w Ameryce Południowej – powiedział prezes United, Darren Eales. – CV Gabriela mówi samo za siebie. Jego filozofia gry oraz podejście do szkolenia młodych talentów idealnie pasują do tego, co robimy w Atlancie.
Heinze, który w Velezie pracował z sukcesami z jednym z najmłodszych zespołów argentyńskiej ekstraklasy, dorzucił: – Pracowałem z wieloma znakomitymi trenerami, ale nie będę nikogo kopiował. Jesteśmy daleko od miejsca, w którym zamierzamy się znaleźć, tak więc czeka mnie mnóstwo pracy.
Przebudowa
Oczekiwania w Atlancie są duże, zespół, jeden z najgorszych w ubiegłym sezonie w całej MLS, znów ma walczyć o mistrzostwo. Heinze spotkał się w Buenos Aires z dyrektorem sportowym Carlosem Bocanegrą (wraz z prezesem klubu musieli dostać specjalne zezwolenie od prezydenta Argentyny na odbycie wizyty w środku globalnej pandemii) w tym samym hotelu, gdzie trzy lata wcześniej podpisano kontrakt z Almironem. Czy jednak efekty będą identyczne? – Gabriel ujął mnie tym, jak dobrze orientował się w kwestii naszego zespołu – stwierdził Bocanegra.
Wiadomo, że zespół czeka przebudowa. Już odszedł Gonzalo Pity Martinez, który nie spełnił oczekiwań jako następca Almirona w roli playmakera i został sprzedany za 18 milionów do Al-Nassr. Niewykluczone, że nowy trener będzie próbował namówić na przeprowadzkę któregoś z rodaków, podobnie jak zrobił rok temu Guillermo Barros Schelotto, gdy wypożyczył Cristiana Pavona z Boca Juniors do Los Angeles Galaxy.
I to właśnie na stadion La Bombonera zwrócił uwagę nowy szkoleniowiec United, gdyż media spekulują o jego zainteresowaniu 20-letnim środkowym pomocnikiem Agustinem Almendrą. Uchodzi za wielki talent, jednak sam on, to może być za mało. Oczywiście do pełni sił powinien wrócić niebawem jeden z najlepszych napastników w lidze, Josef Martinez, który na początku minionego sezonu zerwał więzadło krzyżowe przednie. Ale czy to wystarczy? Plusem dla klubu z Atlanty jest akademia, stojąca na bardzo wysokim poziomie i powoli wydająca na świat futbolowe brylanty, jak choćby wysoko oceniany przez fachowców, 16-letni stoper Tyler Wolff. Heinze stoi przed trudnym zadaniem, ale po nieudanym mariażu z De Boerem odetchnięto z ulgą, bo kierownica ponownie znalazła się w rękach argentyńskich.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (01/2021)