Przejdź do treści
Mocne teksty i wywiady. Oto nowa „Piłka Nożna”

Polska Ekstraklasa

Mocne teksty i wywiady. Oto nowa „Piłka Nożna”

W kioskach, salonach prasowych, a także za pośrednictwem naszej aplikacji na Androida i IOS czeka już na Was nowy numer tygodnika „Piłka Nożna”. Poniżej prezentujemy fragmenty tekstów i wywiadów, które możecie znaleźć w środku. To jednak nie wszystko, gdyż nr 46 jest po brzegi wypchany dobrą treścią. Sprawdźcie koniecznie!




LICZNIK ZACZYNA SIĘ ZGADZAĆ. 90 MINUT Z FILIPEM MLADENOVICIEM


Jego transfer do Legii Warszawa był jednym z ciekawszych ruchów letniego okna. W końcu nieczęsto zdarza się, aby czołowy zawodnik zmieniał kluby w Polsce. Filip Mladenović poczuł, że proces jego odbudowy w Lechii Gdańsk zakończył się i trzeba przejść do silniejszego zespołu.

PAWEŁ GOŁASZEWSKI


Skąd taka nagła zwyżka formy u ciebie w ostatnich spotkaniach?
Dobrze zaczyna to wyglądać, strzeliłem gola, zaliczyłem kilka asyst, jestem zadowolony z ostatniej dyspozycji – mówi Mladenović. – Licznik zaczyna się zgadzać, drużyna wygrywa, punktuje, odrobiła straty do czołówki. Nie możemy jednak zapominać o ciężkiej pracy. Forma rośnie, jednak stać nas na więcej.

W meczu z Wartą strzeliłeś pięknego gola prawą nogą. Często ci się to nie zdarza.
Ale to nie była moja pierwsza bramka zdobyta prawą nogą w karierze, chyba trzecia, a może nawet i czwarta. Nawet nie był to najpiękniejszy gol strzelony prawą nogą. Z Crveną Zvezdą Belgrad graliśmy w europejskich pucharach przeciw Girondins Bordeaux – uderzyłem jeszcze ładniej. Możesz zobaczyć w internecie, znajdziesz bez problemu.


Jakbyś porównał organizację klubu w Legii i Lechii?
Legia to zupełnie inny klub, z większymi ambicjami. W Warszawie zawsze walczysz o trofea i taki cel musisz sobie stawiać przed każdym sezonem. Do tego dochodzi walka o europejskie puchary. W Gdańsku jest inaczej, nie ma takiej presji na wygrywanie. Potrzebowałem takiego klubu jak Legia, gdzie jest większe ciśnienie na zwyciężanie. Na początku sezonu byliśmy w dołku, nie potrafiliśmy zaprezentować pełni możliwości. Odpadliśmy z eliminacji Ligi Mistrzów, później Ligi Europy. Zawiedliśmy. Teraz chcemy wygrywać mecz za meczem, Legia na to zasługuje.

Byłeś zaskoczony, że na początku rozgrywek tak dołowaliście?
Zaskoczony to chyba złe określenie, takie sytuacje zdarzają się w każdym klubie. Jedna drużyna wpada w dołek na początku rozgrywek, druga w środku, a trzecia na koniec. Nie potrafisz wyliczyć, kiedy przyjdzie kryzys. Nam obniżka formy przytrafiła się w najgorszym możliwym momencie. Przegraliśmy kluczowe spotkania, których nie powinniśmy byli przegrać. Jeśli dzisiaj byśmy rozgrywali te mecze, zaprezentowalibyśmy się znacznie lepiej niż miesiąc temu.

Konieczna była zmiana trenera, aby was obudzić?
Możemy gdybać, co by było, jeśli do tej zmiany by nie doszło, ale rzeczywistość jest taka, a nie inna. Nie mamy na to wpływu. My jako piłkarze, niezależnie kto prowadzi drużynę, mamy obowiązek ciężko pracować.

(…)

***

ZE SWOJSKĄ BANDĄ DO BRZEGU. DOGRYWKA Z ŁUKASZEM TRAŁKĄ

Prawdopodobnie zakończy karierę po obecnym sezonie, ale przesądzone to jeszcze nie jest. Tak czy owak – Łukasz Trałka, nawet jeśli pójdzie w kierunku prywatnych biznesów, z piłkarskiego krajobrazu nie zniknie. Można spać spokojnie.

PRZEMYSŁAW PAWLAK


Po sukcesie sportowym, na przykład po awansie do Ekstraklasy, piłkarze rzadko kończą kariery, a pan nie miał żadnych wątpliwości?
Gra w pierwszej lidze bardziej mi pasowała niż w Ekstraklasie – bez ogródek mówi Trałka. – Już tłumaczę dlaczego. Występując piętro niżej, mogłem pozwolić sobie na większą aktywność pozasportową. Moja kariera dobiega końca, starałem się ułożyć sobie dalsze życie. Prowadziłem magazyn LigaPL w Kanale Sportowym – zapewne nie tylko dla mnie było to duże zaskoczenie. Wpierw pojawiło się trochę stresu, nerwów, ale z każdą podróżą do Warszawy czułem sie pewniej. Otrzymałem sporo ciepłych słów od osób, z którymi nie miałem kontaktu kilka lat. Awans zrodził zatem kilka pytań w mojej głowie.

Jakich?
Przede wszystkim – czy kontynuować karierę. W kontrakcie z Wartą Poznań znalazły się zapisy na wypadek wejścia klubu do Ekstraklasy, tym w ogóle nie musiałem się przejmować. Przed wyjazdem na obóz przygotowawczy kilka razy rozmawiałem jednak z władzami klubu, mówiliśmy o mojej przyszłości w tym projekcie już po zakończeniu kariery, ale też o tym, co czeka klub w Ekstraklasie, jaki jest pomysł na strony sportową i organizacyjną. Na moim etapie uprawianie piłki nożnej musi sprawiać radość, nie chciałem więc dopuścić do sytuacji, w której co sobota będę chodził smutny, bo mocno odstajemy od reszty stawki. Gdyby tak było, nie miałbym żadnej przyjemności z gry w piłkę. A jakbym nie miał przyjemności, już dawno by mnie w futbolu nie było. Występy w Ekstraklasie równały się również temu, że musiałbym przerwać prowadzenie magazynu ligowego. Decyzję o tym, że jednak zagram podjąłem po konsultacjach z rodziną i ludźmi, którzy mi dobrze życzą. Jak się okazało, znają sie na piłce – sam bym nie pomyślał, że w jednym meczu zaliczę dwie asysty i zdobędę bramkę.

Piłkarze częściej niż rzadziej grają dopóki ktoś im chce za to płacić, pana przypadek wydaje się być inny.
Nie chcę doczekać na boisku momentu, gdy mnie wszyscy będą obiegać, gdy będą mnie ogrywać, gdy przestanę nadążać, ale wypłatę dziesiątego to chętnie odbiorę. To nie jestem ja. Chcę rywalizować na równych zasadach z innymi zawodnikami, chcę należycie wywiązywać się z roli piłkarza, chcę coś znaczyć w klubie, a nie ciągnąć się w ogonie. Ja lubię iść na trening uśmiechnięty, z podniesioną głową, a w meczach ligowych chcę być ważną postacią zespołu, kimś, na kim opiera się gra. Tak jest teraz. Dobrze się czuję. Warta jest w stanie nawiązać walkę z większością drużyn w Ekstraklasie. Dostaniemy łomot zapewne jeszcze kilka razy, ale wymyśliłem sobie, że skończę karierę na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce i to się prawdopodobnie uda.

(…)

*** 

KSZTAŁTOWANIE NOWEJ ERY. O KLUBIE, KTÓRY ZAPOMNIAŁ JAK SIĘ PRZEGRYWA

– Nazywamy się Bayern Monachium i chcemy osiągnąć sukces – słowa Hansiego Flicka idealnie podsumowują ostatni rok w stolicy Bawarii. Bayern stał się oszałamiającą maszyną do wygrywania, chcącą pobić wszelkie rekordy.

MACIEJ IWANOW


Bayern zapomniał, jak się przegrywa. W Monachium dokonała się ogromna zmiana – przede wszystkim na poziomie mentalnym. Umiejętności piłkarze mieli zawsze – trzeba było tylko je wydobyć. Bayern gra imponująco, zwycięstwo goni zwycięstwo. Nie ma obecnie w Europie drużyny grającej równie skutecznie, z większym polotem i zacięciem. Real Madryt wygrywając Ligę Mistrzów trzy razy z rzędu, dokonał rzeczy absolutnie historycznej. Bayern wygrywając niedawno w Salzburgu czternaste spotkanie z rzędu w tych rozgrywkach, zdaje się mówić: potrzymaj mi Paulanera.

(…)

Metamorfoza drużyny

Wpływ Flicka na drużynę jest niebagatelny. To on przywrócił światu Thomasa Muellera i Jerome’a Boatenga. Kovac nie widział miejsca dla Muellera, Flick uczynił z niego niezastąpionego żołnierza. A Mueller odwdzięczył się wspaniałą grą i udowodnił, że pogłoski o jego piłkarskiej śmierci były przedwczesne. Podobnie odnalazł się Boateng, który miał wzloty i upadki, ale w ostatnim roku odrodził się jak feniks z popiołów. Kimmich stał się mentalnym potworem – bez wątpienia któregoś dnia zostanie nowym kapitanem Bayernu. Cierpliwie czekał na powrót Lucasa Hernandeza, który mimo wyboistych początków jest obecnie najlepszym obrońcą w klubie. Ogromny progres zanotował nie tylko w swoim wyglądzie Leon Goretzka. Metamorfozy w muskulaturze trudno było nie zauważyć, ale również jego wydajność boiskowa uległa sporej poprawie. Stał się gwarantem bezpieczeństwa w środku pola, wszystkie jego statystyki wyraźnie poszły do góry.

Kadra Bayernu nie jest przesadnie rozbudowana, zwłaszcza w obliczu wyjątkowo intensywnego i przeciążonego kalendarza. Dyrektor sportowy Hasan Salihamidżić nerwowo łatał braki w składzie, w ostatniej chwili kontraktując między innymi Choupo-Motinga, Sarra czy Douglasa Costę. Ale mimo wszystko Flick ma zespół zbalansowany, zawsze może polegać na świeżym dopływie talentów z akademii. Naturalnie humor popsuły mu kontuzje Alphonso Daviesa i Kimmicha, ale z drugiej strony optymista zawsze widzi szklankę do połowy pełną. Kanadyjczyk po świetnym debiutanckim sezonie zanotował spory regres formy, co było naturalne i może wreszcie w spokoju odpocząć. 

Flick wie, jak rotować składem, komu dać przerwę i kiedy. Przekonał na przykład Roberta Lewandowskiego, żeby zrobił sobie wolne na mecz w Kolonii. Od polskiego napastnika oczekuje się, że zawsze będzie grał na sto procent i strzelał gola za golem, a to jest spore obciążenie psychiczne. Lewandowski nie oponował – zrozumiał, że pogoń za rekordami to jedno, lecz regeneracja jest ważniejsza, jeśli ma służyć większemu celowi.

(…)

***

NA NIEZNANEJ ZIEMI. SPOSOBY NA INTENSYWNY SEZON PREMIER LEAGUE

Dla niektórych kontuzja kolejnego środkowego obrońcy Liverpoolu będzie przyczynkiem do dyskusji o wyborach Juergena Kloppa na tej pozycji, lecz szerszy kontekst zdarzenia jest bardziej istotny. To efekt motyla, który na przykładzie mistrzów Anglii już decyduje o obliczu i narracji obecnego sezonu Premier League.

MICHAŁ ZACHODNY


To, co najbardziej mnie zasmuciło, to widok, jak bardzo go bolało. Upadł, gdy nie było wokół nikogo. Od razu pomyślałem, że miał już w przeszłości strasznego pecha z kontuzjami – mówił Gareth Southgate jeszcze we wtorek wieczorem, gdy informował o przypadku Joe Gomeza, obrońcy Liverpoolu.

Słowa pochwały

Nie tylko obrońcy The Reds, ale też ważnej postaci. To na nim spoczęła odpowiedzialność za prowadzenie defensywy po urazie Virgila van Dijka, niecały miesiąc temu. To on ze wszystkich stoperów rozegrał najwięcej minut w Premier League obecnego sezonu. To on w wieku 23 lat zaliczył przeciwko Manchesterowi City już setny występ w Liverpoolu. – Jest w klubie dłużej ode mnie. Grał na lewej obronie, grał na prawej, grał w systemie z trójką środkowych obrońców, miał za partnerów Kolo Toure, Mamadou Sakho, Martina Skrtela, Dejana Lovrena, Virgila van Dijka i Joela Matipa. Tak wielu różnych współpracowników, a odnajdywał się w tym, rósł. Ostatnio musieliśmy go rzucić na głęboką wodę, ale znów dał sobie radę – przyznawał Klopp jeszcze przed starciem na szczycie Premier League.

Słowa Niemca potwierdzały statystyki. To Gomez wykonał z wszystkich piłkarzy Liverpoolu najwięcej wybić, to on obok Fabinho z regularnie grających zawodników był najbardziej efektywnym w pressingu, średni dystans podprowadzania piłki pod bramkę rywala ma niemal równy wynikowi Andrew Robertsona, nikt nawet nie zbliżył się do liczby zebranych drugich piłek (107). Z nim w składzie Liverpool od kontuzji Van Dijka stracił tylko trzy gole w sześciu spotkaniach, czyste konta zaliczając między innymi z Atalantą i Ajaksem Amsterdam. Z tym pierwszym rywalem zadebiutował w Lidze Mistrzów Rhys Williams, który ma na koncie ledwie pięć występów w drużynie Kloppa. A więc wszystko zdawało się powoli układać na korzyść Liverpoolu.

Do tego stopnia, że Klopp przeciwko City zaryzykował i wystawił czterech napastników. To we współczesnym futbolu nietypowe, ale miało być odpowiedzią na świetną dyspozycję Diogo Joty, jak również wskazaniem, że punktem pierwszym filozofii gry Liverpoolu nadal jest ofensywa. Początek spotkania na to wskazywał najbardziej, przynosił okazję za okazją, aż… City ułożyło sobie sprawy na boisku. Wówczas zaczęło okazywać się, że kontrolę piłkarzom Guardioli przynosi przewaga w środku pola oraz niedowaga w tej strefie rywali. To tylko pokazuje, jak wielką rolę odgrywa obecnie umiejętność zbalansowania drużyny, wyważenie akcentów i nie zapominanie o żadnej przestrzeni na boisku. Nie chodzi o to, że Klopp przesadził, czy poszedł zbyt odważnie, lecz niech posłuży to za przykład na drogę Liverpoolu w kolejnych miesiącach. A nie będzie to dla mistrzów Anglii łatwy okres.

(…)


WSZYSTKIE TEKSTY I WYWIADY MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (46/2020)
NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”

 



Co jeszcze można znaleźć w nowym numerze?

4. TEMAT TYGODNIA: REPREZENTACJA POLSKI PO MECZACH Z UKRAINĄ I WŁOCHAMI

7. RYSZARD NIEMIEC I JEGO PRETEKSTY

8. 90 MINUT Z FILIPEM MLADENOVICIEM 

11. CZEGO NIE WIE MARIO KEMPES, CZYLI 20-LECIE POLSATU SPORT 

12. BYLI MŁODZIEŻOWCAMI, CO Z NIMI DALEJ

14. MŁODZIEŻOWIEC MIESIĄCA PKO BANKU POLSKIEGO

15. ROMAN KOŁTOŃ W „PN”

16. O CO GRA SIĘ W REPREZENTACJI MŁODZIEŻOWEJ

18. DOGRYWKA Z ŁUKASZEM TRAŁKĄ

20. SKĄD WZIĘŁY SIĘ SŁABE WYNIKI PIASTA GLIWICE

22. OD A DO Z: ALASSANE PLEA

24. BAYERN – KLUB, KTÓRY ZAPOMNIAŁ JAK SIĘ PRZEGRYWA

28. TWO ANGRY MEN, CZYLI FILIP KAPICA I MATEUSZ ŚWIĘCICKI

30. KŁOPOTY HOLENDRÓW PRZED MECZEM Z POLSKĄ

31. ANDRE VILLAS-BOAS – CZŁOWIEK ZA WŁAŚCIWYM STEREM?

32. ATLETICO I JEGO NOWY LIDER, JOAO FELIX

34. SPOSOBY NA INTENSYWNY SEZON PREMIER LEAGUE

36. DROGA ŚWIĘTYCH DO ODRODZENIA

37. TAK GRA MILAN

38. LOCATELLI ZREHABILITOWANY W SASSUOLO

40. NIEDOCENIENI Z FILADELFII

42. SŁOWACJA RYWALEM POLSKI NA EURO

43. I LIGA

44. II LIGA

45. III LIGA, CENTRALNA LIGA JUNIORÓW, FUTSAL,

46. MARIUSZ LEWANDOWSKI W NIECIECZY

48. WP W „PN”, ROZMOWA Z GRZEGORZEM KRYCHOWIAKIEM

51. NA ZDROWY ROZUM LESZKA ORŁOWSKIEGO

52. DRUŻYNA NA ŻYCZENIE: POLSKA 1986


„Piłka Nożna”


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024