W kioskach, salonach prasowych, a także za pośrednictwem naszej aplikacji na Androida i IOS czeka już na Was nowy numer tygodnika „Piłka Nożna”. Poniżej prezentujemy fragmenty tekstów i wywiadów, które możecie znaleźć w środku. To jednak nie wszystko, gdyż nr 49 jest po brzegi wypchany dobrą treścią. Sprawdźcie koniecznie!
TOP 15 OBCOKRAJOWCÓW W PKO BP EKSTRAKLASIE. CZARODZIEJE TU I TERAZ
Polskie kluby bardzo chętnie sięgają po zagranicznych zawodników. Nie zawsze są to piłkarze, którzy podnoszą poziom ligi, trafiają się jednak i tacy. Oto subiektywne zestawienie 15 najlepszych bądź naszym zdaniem najbardziej wartościowych – głównie dla swoich klubów – obcokrajowców, którzy biegają po ekstraklasowych boiskach w tym sezonie.
PAWEŁ GOŁASZEWSKI
15. ALASANA MANNEH (Górnik Zabrze)
Kiedy na początku sezonu drużyna Marcina Brosza zbierała laury za świetne występy, morze pochwał wylało się na graczy stricte ofensywnych. W tym czasie Manneh wykonywał mrówczą pracę w środku pola. Gambijczyk notował mnóstwo przechwytów, momentami harował za dwóch, ale w ataku też było z niego sporo pożytku. Od kilku tygodni zabrzanie jednak nie zachwycają, ale akurat do Manneha nie można mieć pretensji. Pomocnik cały czas bez zarzutów wykonuje swoją pracę i trzeba to docenić.
(…)
7. DANI RAMIREZ (Lech Poznań)
Od jego pierwszych występów w PKO BP Ekstraklasie widać było, że zupełnie nie pasuje do Łódzkiego Klubu Sportowego. Hiszpan przerastał swoich kolegów z drużyny co najmniej o klasę, dlatego po pół roku przechwycił go Lech. Dzisiaj Ramirez jest jednym z najlepszych ofensywnych pomocników w całej lidze. Świetnie rozumie się z Tibą i Moderem, bardzo dobrze współpracuje z Ishakiem. Kolejorz zainwestował w Hiszpana pół miliona euro, ale po takim roku spokojnie będzie mógł oczekiwać kwoty co najmniej czterokrotnie wyższej, aby zapalić zielone światło na transfer do silniejszego klubu.
6. IVI LOPEZ (Raków Częstochowa)
Hiszpan wszedł do polskiej ligi z drzwiami i futryną. Trener Marek Papszun dał mu miesiąc na zaadaptowanie się w Rakowie i dopiero po czterech tygodniach zaczął go wystawiać w pierwszym składzie. Ta decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę, bo Ivi kiedy wskoczył do wyjściowej jedenastki, to z miejsca stał się motorem napędowym częstochowian. Nie przez przypadek kilka tygodni temu wybraliśmy go najlepszym piłkarzem października PKO BP Ekstraklasy. Potrafi kiwać, ale gra kombinacyjna także nie sprawia mu problemów, a co najważniejsze jest zabójczo skuteczny. Postrach każdej defensywy w polskiej lidze.
(…)
***
90 MINUT Z BARTŁOMIEJEM PAWŁOWSKIM. Z TYŁU AUTOKARU
Transfer, rok spędzony za granicą, powrót do Ekstraklasy – przerabiał to już dwukrotnie. Podobno do trzech razy sztuka, jednak do Wrocławia nie przyleciał, by za chwilę wyfrunąć.
KONRAD WITKOWSKI
Czy powrót do Polski to forma przyznania się do porażki? Traktuję to jako decyzję podjętą ze względów czysto sportowych – mówi Pawłowski. – Otrzymałem propozycję transferu do Gaziantep FK, kiedy klub był jeszcze w drugiej lidze. Dwukrotnie odrzucałem ofertę: gdy zadzwonił prezes, powiedziałem, że możemy wrócić do tematu, jeśli dostaną się do najwyższej klasy rozgrywkowej. Tak się stało. Po awansie nastąpiła jednak zmiana trenera, zespół przejął Marius Sumudica. Przychodziłem jako skrzydłowy, a okazało się, że muszę przystosować się do gry w środku boiska. Rywalizacja nigdy nie stanowiła dla mnie problemu, ale trudno konkurować o miejsce w środku pomocy z piłkarzami, którzy występują na tej pozycji od lat.
Co stało się podczas drugiej części rozgrywek, gdy praktycznie zniknął pan ze składu? Po paru kolejkach sezonu trener postanowił przejść na ustawienie 1-5-3-2. W pierwszej rundzie brakowało zmienników, więc obowiązywała rotacja w składzie. Dzięki temu grałem regularnie, chociaż na różnych pozycjach: jako środkowy pomocnik, czasami w ataku. Dobre wyniki sprawiły, że trener dostał od klubu zielone światło na sprowadzenie nowych piłkarzy w przerwie zimowej. Druga linia została wzmocniona, a ja coraz rzadziej otrzymywałem minuty. W końcówce sezonu wystąpiłem w kilku meczach, zdobyłem bramkę. To jednak niczego nie zmieniało. W ustawieniu preferowanym przez trenera miałem niewiele szans na grę, ponieważ moja pozycja w tym systemie po prostu nie istniała. Nie miałem do nikogo pretensji, jednak uznałem, że jeśli chcę regularnie występować, powinienem znaleźć nowy klub.
Liga turecka uchodzi za dobry kierunek dla starszych zawodników. Można nieźle zarobić i odłożyć, gdy na horyzoncie widać już koniec kariery. Taką miałem perspektywę: zarabiać dużo więcej niż w Polsce albo co weekend pojawiać się na boisku. W moim wieku priorytetem nadal jest granie w piłkę. Mogłem zostać w Turcji, kontrakt obowiązywał jeszcze przez dwa lata. Odejść wcale nie było łatwo – musiałem przeprowadzić kilka rozmów z prezesem, który nie zgadzał się na takie rozwiązanie, ponieważ rok wcześniej zainwestował w mój transfer. Chodziło głównie o aspekt finansowy, klub chciał, żebym zrzekł się części zaległych pieniędzy. Z tego powodu sprawa się przedłużyła. Przyszedłem do Śląska już w trakcie sezonu, musiałem nadrabiać zaległości. Byłem praktycznie bez okresu przygotowawczego, bo gdy oznajmiłem, że zamierzam odejść z Gaziantep, nie pojechałem na obóz, nie trenowałem z zespołem.
Jak się panu żyło w mieście położonym w azjatyckiej części Turcji? To bardziej konserwatywna część kraju, mentalność ludzi oraz ich przyzwyczajenia różnią się od tych, które znamy z Europy. Trzeba poświęcić trochę czasu na adaptację. Nowość stanowiły dla mnie choćby pobudki w środku nocy, gdy meczety nawoływały do modlitwy. Inna była także kuchnia, bardzo pikantna.
(…)
***
JAK SILNE BYŁYBY REPREZENTACJE KRAJU BASKÓW I KATALONII. ŁAMANIE HISZPANII
Dlaczego Szkocja może, a my nie? To odwieczne już nieomal pytanie wybrzmiewa ostatnio w Kraju Basków coraz głośniej. Mało tego, wielu mieszkańców Euskadii ma nadzieję, że wkrótce także ich ojczyzna będzie mogła wystawić swoją drużynę narodową w oficjalnych imprezach FIFA i UEFA. Tyle że jest to nadzieja złudna.
LESZEK ORŁOWSKI
Przez lata marzenia Basków o posiadaniu własnej, oficjalnej reprezentacji piłkarskiej, występującej w imprezach FIFA i UEFA tak jak występują reprezentacje Szkocji czy Walii, wyglądały na nierealne. Uchwała Baskijskiej Federacji Piłkarskiej z dnia 12 grudnia 2018 roku o rozpoczęciu starań o realizację tych planów została przyjęta z politowaniem. Ale oto 19 listopada, przed nieoficjalnym meczem Euskal Selekzioa z Kostaryką, prezydent wspomnianej Euskadiko Futbol Federakundea (EFF) Luis Mari Elustondo oświadczył, że rozmowy między jego organizacją a hiszpańskim rządem są zaawansowane i Madryt wydał wstępną zgodę na utworzenie baskijskich reprezentacji w różnych dyscyplinach sportowych oraz ich udział w imprezach międzynarodowych jako niezależnych podmiotów.
Sprowadzanie na ziemie
Wybuchła burza. Jak się wkrótce okazało – w szklance wody. To, co wydawało się bliskie, jest jednak w istocie rzeczy bardzo dalekie.
Od razu stanowcze: „nie” pomysłowi Elustondo powiedziała RFEF, a jej prezydent Luis Rubiales znany jest z nieustępliwego charakteru i wiadomo, że będzie rzucał wszelkie możliwe kłody realizacji śmiałego pomysłu. Na przykład jeszcze mocniej niż dotychczas pojątrzy w baskijskim środowisku piłkarskim. Przede wszystkim bowiem Baskowie muszą dogadać się sami z sobą. A idea Elustondo nie ma powszechnego poparcia. Trzeba wiedzieć, że w strukturze hiszpańskiego futbolu EFF jest tylko organem koordynującym dla trzech regionalnych związków piłkarskich obejmujących Kraj Basków, z prowincji: Vizcaya, Guipozkoa i Alava. Szef tego pierwszego, z siedzibą także w Bilbao, Jose Ignacio Gomez Mardones, to wierny żołnierz Rubialesa i nigdy pomysłu secesji nie poprze. Stanowisko władz związków z Guipozkoi (San Sebastian) i Alavy (Vitoria) też nie jest jasne, wstrzymują się oni z wydaniem jakichkolwiek deklaracji czekając na rozwój sytuacji, ale wiadomo od dawna, że przynajmniej ci z Alavy mają z Elustondo na pieńku. Ich działacze zasiadają w licznych komisjach RFEF, pobierają za to pensje, diety, więc Rubiales ma na nich wszystkich bat finansowy. Poparcie idei Elustondo oznaczałoby utratę przez tych ludzi znacznych dochodów. Gdy przyjdzie co do czego, szef EFF może więc zostać sam. A w zasadzie to nawet nie on, lecz jego następca, gdyż kadencja obecnego sternika upływa wraz z końcem 2020 roku i dziś nie wiadomo, czy nowym przywódcą organizacji zostanie „independenstysta” czy raczej zwolennik pozostania baskijskiego futbolu w Hiszpanii.
Na Elustondo i Basków chcących mieć własną drużynę narodową rzuciła się też oczywiście hiszpańska prawica i nie tylko. Szefowa liberalnej i unionistycznej partii Ciudadanos Ines Arrimadas zapowiedziała obronę futbolowej jedności kraju za wszelką cenę. Jej zdanie jest jasne: obywateli Hiszpanii na arenie międzynarodowej mogą reprezentować tylko reprezentacje Hiszpanii i ta kwestia nie polega dyskusji ani negocjacjom.
(…)
***
KINDER GARDEN W SERIE A. SZARAŃCZA
Sinisa Mihajlović obwieścił, że jeszcze w tym sezonie skomponuje skład Bolonii z zawodników urodzonych w 2000 roku i później. Nawet jeśli zamierzonego planu w praktyce nie wykona, to w teorii pokazał, jakie ma chęci i możliwości. Nie on jeden.
TOMASZ LIPIŃSKI
Mihajlović się nie boi. Jako trener Milanu i to taki, któremu palił się grunt pod nogami, miał odwagę wprowadzić do bramki niespełna 17-letniego Gianluigiego Donnarummę. A był rok 2015 i mało kto w Serie A włączał młodzieży zielone światło, co najwyżej dla najzdolniejszych paliło się pomarańczowe
(…)
Króliki z cylindra
Mancini dokonał przewrotu i pokazał, że można na tym dobrze wyjść. Inni trenerzy uwierzyli. Uwierzyła także młodzież w rodzącą się szansę. Jakże inaczej wyglądała sytuacja dekadę temu z okładem. Tacy włoscy piłkarze jak Mario Balotelli, Davide Santon czy De Sciglio plus kilku cudzoziemców na czele z Brazylijczykiem Adriano czy Nigeryjczykiem Obafemim Martinsem należeli do rodzynków w kadrach wielkich klubów. W Serie A rządzili weterani, których zwykło nazywać się senatorami. O Serie A mówiło się, że to liga dla starszych piłkarzy. Kiedy Milan pokonywał w maju 2007 roku w finale Ligi Mistrzów Liverpool opierał się niemal całym ciężarem na pięknych trzydziestoletnich. Młodzież znajdowała ujście dla swojej niecierpliwości na Wyspach Brytyjskich. Tam jej otwierano drzwi do dorosłego futbolu na najwyższym poziomie. Były dla niej też pieniądze, były perspektywy. Na emigracji zaistniał Giuseppe Rossi, jednak symbolem tamtego, w dużej części straconego pokolenia stał się Federico Macheda, na którego postawił Sir Alex Ferguson. Co Włoch z Manchesteru United dotknął piłki, to zamieniał w złotego gola. Piękny sen szybko się urwał i nastała coraz bardziej szara piłkarska codzienność. Dziś odnajdujemy Machedę w podupadłym Panathinaikosie Ateny u boku dobrze w Polsce znanego Carlitosa. Pod ten sam mianownik można podciągnąć Samuele dalla Bonę, Fabio Boriniego, Pierluigiego Golliniego i sporą grupę anonimowych dziś graczy, którzy z czasem powracali na ojczyzny łono z nadziejami na odbudowanie dobrze zapowiadających się karier. Mało któremu to się udało.
Oczywiście na gwałtowny dopływ świeżej krwi miały również wpływ inne czynniki: jak ostatnio sytuacja ekonomiczna wywołana przez Covid-19, czy jak przegrana wojna na transferowym rynku z bogatszymi klubami z Anglii, Hiszpanii i Niemiec. Alternatywą stało się przeczesywanie słabszych lig, wyciąganie brylantów do oszlifowania lub sięganie po uczniów własnych akademii. Generalnie Serie A z miejsca wystawowego dla produktów wysokiej jakości stawała się fabryką półproduktów do dużej i cierpliwej obróbki.
(…)
WSZYSTKIE TEKSTY I WYWIADY MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (40/2020)
NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”
Co znajdziecie w nowej „Piłce Nożnej”?
4. TEMAT TYGODNIA: RANKING OBCOKRAJOWCÓW W PKO BANK POLSKI EKSTRAKLASIE
7. PRETEKSTY RYSZARDA NIEMCA
8. 90 MINUT Z BARTŁOMIEJEM PAWŁOWSKIM
10. WARTA POZNAŃ – WRÓCILI PO ĆWIERĆ WIEKU I SOBIE RADZĄ
13. 20-LECIE POLSATU SPORT
14. FINANSE PZPN
15. ROMAN KOŁTOŃ W „PN”
16. ANALIZA: KLUB SPADA Z EKSTRAKLASY, PIŁKARZE W NIEJ ZOSTAJĄ
18. NAJLEPSI W LISTOPADZIE: EKSTRAKLASA, I LIGA, II LIGA
20. PO CO LECH POLECIAŁ DO LIZBONY – KORESPONDENCJA Z PORTUGALII
22. MAX KRUSE – NIEPOKORNY SNAJPER UNIONU
24. JAK ARSENAL SZUKA GOLI
26. TWO ANGRY MEN, CZYLI FILIP KAPICA I MATEUSZ ŚWIĘCICKI
28. DRUGI SEZON MOURINHO – KOGUTY NA TOPIE
30. JAK MOGŁYBY WYGLĄDAĆ REPREZENTACJE BASKONII I KATALONII
32. ITALIA ZNACZY MŁODOŚĆ: NIE TYLKO KADRA, TAKŻE SERIE A
34. TIMBERS – ROZCZAROWANIE MLS
35. ANGERS – POCHWAŁA STABILIZACJI
36. LISTOPAD W EUROPIE – JOTA, KOVAC I WIRTZ
37. LIGA MISTRZÓW
44. PODSUMOWANIE JESIENI W TRZECIEJ LIDZE
48. WP W „PN” – AUGENTHALER O REKORDACH LEWEGO
51. NA ZDROWY ROZUM LESZKA ORŁOWSKIEGO
52. DRUŻYNA NA ŻYCZENIE: EINTRACHT FRANKFURT 1993-94