Mistrz Anglii bez litości dla drużyny Fabiańskiego
Nie było niespodzianki na Etihad Stadium w zaległym meczu ligi angielskiej. Manchester City bez większych problemów odprawił z kwitkiem West Ham United (2:0).
Kevin De Bruyne po raz kolejny potwierdził klasę (fot. Reuters)
Środowe spotkanie, które pierwotnie miało się odbyć kilkanaście dni temu, toczyło się w cieniu wielkiej afery, która wstrząsnęła Manchesterem City. Mistrz Anglii został ukarany przez europejską centralę wykluczeniem z Ligi Mistrzów na dwa sezony i chociaż klub zapowiedział, że będzie się odwoływał, to jego przyszłość jest bardzo niepewna.
Jeśli do tego wszystkiego dodać, że szanse podopiecznych Pepa Guardioli na obronę tytułu w Premier League są niewielkie, a już za kilka dni czekać ich będzie starcie z Realem Madryt w Champions League, to można było zakładać, że ich mecz z West Hamem United nie będzie miał takiej temperatury, jakiej można oczekiwać od spotkania ligi angielskiej rozgrywanym przy świetle jupiterów.
Tak jak można było się spodziewać, gospodarze od razu przeszli do konkretów i bardzo szybko udało się im stłamsić rywala, który nie miał zbyt wiele do zaoferowania. Wydawało się, że Manchester otrzyma karnego po tym jak w polu karnym faulowano Sergio Aguero, jednak arbiter ani nie dopatrzył się przewinienia, ani nie wyrzucił zawodnika Młotów z boiska, co – jak wykazały liczne powtórki – było błędem.
Co się jednak odwlecze, to nie uciecze i dokładnie tak był w tym przypadku. W 30. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Kevin de Bruyne, a piłkę do siatki głową skierował Rodri.
Po wyjściu na prowadzenie Obywatele próbowali jak najszybciej dorzucić do swojego dorobku drugie trafienia, ale West Ham nie ustępował i chociaż przez niemal cały czas znajdował się w defensywie, to był w stanie odpierać ataki gospodarzy. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 62. minuty, kiedy to po koronkowo rozegranej akcji Łukasza Fabiańskiego pokonał Kevin de Bruyne.
Gra West Hamu wyglądała bardzo słabo. Zespół Davida Moyesa nie był w stanie zaprezentować niczego ciekawego i patrząc na postawę gości nie mogło dziwić, że są oni aktualnie jednym z głównych kandydatów do spadku z ligi.
Piłkarze Pepa Guardioli nie musieli forsować już tempa, a im bliżej końca, tym Hiszpan dokonywał kolejnych roszad w swoim zespole, oszczędzając siły swoich liderów. Wynik zmianie już ostatecznie nie uległ i po końcowym gwizdku go Manchester City mógł się cieszyć ze zwycięstwa i kompletu punktów.
gar, PiłkaNożna.pl